Age of Empires 2: The Siege of Paris
Aktualizacja:
The Siege of Paris
Niech dobry Bóg wybaczy królowi zdradę, którą życiem przypłaciła wspaniała Joanna z Arc! Wzburzenie jeszcze mnie nie opuściło, lecz mimo to opowiem ze szczegółami historię naszej ostatniej bitwy. Bitwy, co w smutku pogrążyła wszystkich wolnych Francuzów.
Działo się to wkrótce po zwycięstwie pod Rheims i koronacji Delfina. Joanna postanowiła, że to najlepsza pora na spektakularny sukces, który odbierze ducha okupantom, a doda - francuskiej armii. Zdecydowała się wedrzeć do Paryża, by wyprowadzić stamtąd grupę więźniów. I choć po ostatnich zwycięstwach miała do dyspozycji wielu żołnierzy, wiedzieliśmy, że zadanie nie będzie proste.
Jeszcze kilka staj od Paryża, Joanna podzieliła nas na pięć oddziałów. Dwa były utworzone z piechoty (w każdym około dziesięciu kuszników i pikinierów), trzeci - z rycerstwa, czwarty - z dział. Na samym końcu jechały zaś trebusze (zdj. 1).
![]() | ![]() |
Gotowi do walki ruszyliśmy wzdłuż drogi, po drodze niszcząc wrogi kościół i ścinając paru wrogich kapłanów. Bramy Paryża okazały się dobrze ufortyfikowane, zaś za nimi czyhało wielu łuczników, jazda, wojenne machiny. Joanna rozłożyła więc na przedpolach obronny szyk, a gdy trebusze zrobiły wyłom obok bramy (zdj. 2), poczęliśmy zwabiać na otwarte pole kolejne grupy wrogów, co ginęli od naszych strzał oraz kontrataków jazdy. Wojenne machiny wroga rozsypywały się rychło w ogniu naszych dział.
Walka trwała dłuższą chwilę, a potem nasi zwiadowcy zaczęli ściągać wrogów z ulic wiodących na północny-wschód - ku rzece. Gdy Joanna uznała, iż ulice tam są już wystarczająco czyste, armia wkroczyła do miasta. Szliśmy karnie, bowiem Joanna, w obawie przed tym, że żołnierze rozsypią się po wąskich zaułkach, nakazała atakować tylko i wyłącznie na jej rozkaz. Na szczęście gdy tylko pojawiali się wrodzy łucznicy, albo zbłąkana katapulta, nasi rycerze radzili sobie z zagrożeniem (zdj. 3).
Dotarłszy do rzeki, szliśmy powoli wzdłuż niej, niszcząc działami wszystkie statki, jakie odważyły się podpłynąć. Co jakiś czas atakowały nas małe grupki wrogów, ale radziliśmy sobie z nimi bez większej trudności. W ten sposób doszliśmy do mostu oraz broniących go wież. Gdy te drugie runęły w ogniu trebuszy, Joanna stanęła na nabrzeżu czekając na posiłki od króla.
![]() | ![]() |
Te jednak nie nadeszły. Ledwie dwóch żołnierzy przybyło walczyć po naszej stronie i w ten oto sposób zostaliśmy sami z poważnie nadwątlonymi siłami w sercu wrogiego miasta. Joanna mimo to nie zdecydowała się przerwać misji. Armia zajęła miejsca na moście, a kilku jeźdźców przeszło na drugą stronę - wiedzieliśmy, że nim wyzwolimy jeńców, trzeba zapewnić im oraz nam czystą drogę ucieczki.
Na placu, co leżał na wschód od północnego krańca mostu, zwiadowcy odkryli grupę zbrojnych buntowników. Z ich pomocą oczyściliśmy obszar między mostem a murem, zaś w murze wybiliśmy wyrwę (zdj. 4). Wolniejsze wojska zajęły miejsca nieopodal, zaś jeźdźcy pojechali po jeńców (zdj. 5). Do tych ostatnich najłatwiej było się dostać jadąc wzdłuż południowego brzegu rzeki. Gdy tylko nas zauważyli, poczęliśmy uciekać razem w stronę wyłomu. Tylko paru zagubionych piechurów stanęło nam na drodze.
![]() | ![]() |
Gdy uciekliśmy z Paryża, ludzie tryskali radością, mimo strat, jakie do tej pory ponieśliśmy. Joanna wszelako szybko ostudziła nasz entuzjazm. Jeńców trzeba jeszcze było odprowadzić do przyjaznego zamku... Sformowaliśmy ponownie szeregi na trakcie, nieopodal dwóch samotnych domostw. Następnie ruszyliśmy ostrożnie na południowy-wschód, mijając po drodze młyn i kolejne domy. Tuż za laskiem dostrzegliśmy zasadzkę wroga na północnym-wschodzie. Szybko przygotowaliśmy się do obrony pod lasem na południu (zdj. 6).
Działa, stojąc w leśnym przesmyku, raziły wrogie machiny. My zaś całą grupą rzucaliśmy się na oddziały wrogiej piechoty oraz jazdy. Walka była wyrównana i desperacka, lecz w końcu, mimo ciężkich strat, zwyciężyliśmy. Wtedy Joanna szybko przeprowadziła chłopów do zamku. Niestety, tuż pod bramą została schwytana. Mogliśmy tylko patrzeć, jak Burgundczycy oddalają się unosząc ją w nieznane...
Komentarze czytelników
zanonimizowany695159 Centurion
No naprawdę, klimacik jest;).
Matioza1234 Pretorianin
We wszystkich kampaniach tylko dwa razy jest wątek polski i za każdym z tych dwóch razów trzeba Polskę podbijać, hahahah.
Pabllos89 Junior
Drogi autorze, akurat największym atutatem katafraktów jest niewrażliwość na premię pikemanów i ich pokrewnych przeciwko konnicy. Żeby tego było mało to trzeba dodać, że katafraktowie są szczególnie przydatni przeciwko właśnie piechocie, ponieważ posiadają premię przeciwko niej (i wspomnianą niewrażliwość na premię pikemanów). Piechotę, jakąkolwiek mielą jak zboże. Gorzej ze zwartą i dobrze rozwiniętą jazdą przeciwnika (szczególnie pancernymi paladynami franków). Jednak to co jest bolączką katafraktów to marna ochrona przed bronią dystansową. I właśnie w walce przeciwko Bizancjum, gdzie gracz opiera się głównie na katafraktach polecałbym oprzeć się w dużej mierze o jednostki miotające osłaniane przez silną konnicę. Pikemani jedynie wtedy gdy w grę wchodzą wielbłądnicy. Bizancjum jest najbardziej wszechstronną nacją ale nie jest tak, że nie mają bolączek.
Zabrania się kopiowanie jakichkolwiek obrazków, tekstów lub informacji zawartych na tej stronie. Strona nie jest powiązana i/lub wspierana przez twórców ani wydawców. Wszystkie loga i obrazki są objęte prawami autorskimi należącymi do ich twórców.
Copyright © 2000 - 2025 Webedia Polska SA wszelkie prawa zastrzeżone.






