Duke Nukem Forever – shooter długodojrzewający. Gry, które się nam podobały, CHOĆ NIE POWINNY 😅
Bartosz Świątek
- Gry, które się nam podobały, choć nie powinny
- Dawn of War III – reanimacja RTS-ów
- Clicker Heroes – morderca wolnego czasu
- Beyond: Two Souls – to na pewno jeszcze gra?
- Duke Nukem Forever – shooter długodojrzewający
- Anthem – looter shooter autorstwa weteranów RPG
- Dauntless – taki tańszy Monster Hunter
- Star Wars Episode I: The Phantom Menace – gra wideo z Jar Jar Binksem
- Brutal Legend – metalowy slasher
- Job Simulator – druga praca
Duke Nukem Forever – shooter długodojrzewający

Duke Nukem Forever było grą-memem, dopóki wszyscy o nim nie zapomnieli. Lubiliśmy sobie żartować z tego tytułu i faktu, że – jak sądzono – ostatecznie nigdy on nie wyjdzie. Studio Gearbox Software – znane m.in. ze świetnej serii Borderlands – postanowiło jednak zrobić wszystkim psikusa. Wspomniana produkcja została przez nie przejęta, dokończona i wydana... i wtedy okazało się, że czasem pełne żartów oczekiwanie bywa lepsze od tego, na co się czeka.
Dostaliśmy bardzo przeciętną strzelankę, której głównym atutem był humor – aczkolwiek mocno czerstwy. W rozgrywce nie pojawiło się niemal nic oryginalnego, a to, co jako tako działało, inne FPS-y, wydane w międzyczasie, zdążyły już zaserwować lepiej. Miłośnicy bezmyślnej rozwałki z tęsknotą zerkali na Serious Sama, a fani Księcia ukradkiem sięgali po chusteczkę i ocierali łzy, gdy nikt nie patrzył. Byli jednak tacy, którym gra się spodobała.
Od momentu ujrzenia pierwszego oficjalnego screenshota około 1999 roku czekałem. Przyszły kolejne obrazki, ładniejsze. Czekałem. Premiera miała być tuż, tuż – nadal czekałem. Przesuwali, zmieniali, obiecywali, a ja czekałem. Gra ostatecznie pojawiła się latem 2011 roku, a większość krytyków i graczy nie miała dla Duke’a litości. Ba, moja oficjalna recenzja opublikowana w tym czasie też była raczej powściągliwa.
Ostatecznie muszę jednak wyznać, że mimo ewidentnych niedociągnięć i 15-letniego (pękniętego) balonika oczekiwań, w DNF grało mi się bardzo przyjemnie. Tytuł ten oferował oldskulowe podejście do strzelania, idiotyczny humor, szowinizm, akceptowalną grafikę i wystarczającą różnorodność, bym się nie nudził. Oczywiście to nie było TO, powinniśmy byli dostać dużo więcej, jednak, co sobie postrzelałem, to sobie postrzelałem. Duke wcale nie był taki zły.
Filip „FSM” Grabski