Grinch. Filmy świąteczne, przy których nie umrzesz z nudów

- Filmy świąteczne, z którymi nie będziesz się nudzić w Boże Narodzenie
- Miasteczko Halloween (Nightmare Before Christmas)
- Powrót Batmana (Batman Returns)
- Wigilijna opowieść (A Christmas Carol)
- Zabójcza broń (Lethal Weapon)
- Grinch
- Oczy szeroko zamknięte (Eyes Wide Shut)
- Gremliny rozrabiają (Gremlins)
- Nieoczekiwana zamiana miejsc (Trading Places)
- Spec (The Ref)
- Domek w górach (The Lodge)
- Kevin sam w domu (Home Alone)
Grinch

- Co to: animacja o zielonym stworze stawiającym sobie za cel zniszczenie świątecznej atmosfery
- Rok produkcji: 2018
- Stężenie świątecznego nastroju: 100%
- Reżyseria: Yarrow Cheney i Scott Mosier
- Gdzie obejrzeć: Chili, iTunes Store, Netflix, Rakuten
Tak naprawdę Grinch wpisuje się perfekcyjnie w schemat tradycyjnej opowieści o rozżalonym złośliwcu, który ze względu na własne nieszczęście nie potrafi zaakceptować radości innych. Fantastyczna otoczka i uczynienie z głównego bohatera zielonego włochatego stwora to w gruncie rzeczy wyłącznie pretekst do opowiedzenia tej klasycznej historii. Jest ona jednak na tyle urokliwa, że na Grinchu naprawdę trudno się nudzić. Nawet jeżeli ostatecznie wszystko kończy się właśnie tak, jak można to było przewidzieć na samym początku.
Głos Grinchowi podłożył Benedict Cumberbatch. Chociaż ta kreacja nie spotkała się z takim uznaniem jak jego Smaug, Sherlock Holmes czy Doctor Strange, brytyjskiemu aktorowi nie sposób odmówić zaangażowania. Nie popełnia on też błędu grania siebie samego. Poza nim emocje postaci bardzo dobrze oddała zupełnie nieznana Cameron Seely jako Cindy-Lou Who. Polski dubbing chyba trochę ustępuje angielskiemu. Niekoniecznie ze względu na błędy techniczne. Choć w sumie trudno zarzucić coś Jarosławowi Boberkowi wcielającemu się w głównego bohatera, być może Grinch po prostu lepiej brzmi po angielsku.
Opinie o tym filmie są bardzo skrajne. Jedni chwalą go za piękną animację, dobrze dobrane głosy i świetnie zachowany klimat świąteczny, inni natomiast narzekają, że Grinch stracił pazur i stał się bardziej familijny od swoich poprzedników. Być może obie strony mają w tym sporze rację. Wersja z 2018 roku faktycznie wydaje się nieco grzeczniejsza, ale jednocześnie serwuje całkiem banalne rozwiązania fabularne z taką gracją, że nie sposób mieć o to do twórców pretensje. Nakręcili oni tak nieświąteczny film świąteczny, jak to tylko możliwe.