SEAL Team – „gra nie jest żadną strzelanką”. 10 najlepszych gier 1993 roku
- Doomni trzydziestolatkowie - 10 najlepszych gier 1993 roku
- Syndicate – „jest demoralizujący”
- The Settlers – „nic nie jest statyczne”
- Strike Commander – „przeciętnemu graczowi nic z tego nie pozostaje”
- Star Wars: X-Wing – „zamiast pseudoprzygodówki bardzo dobry symulator”
- Gabriel Knight: Sins of the Fathers – „producent poleca grę raczej starszej młodzieży”
- The 7th Guest – „takie 800-megabajtowe demo”
- Myst – „efekt nie ma sobie równych, Myst urzeka...”
- SimCity 2000 – „jedno z komputerowych arcydzieł”
- SEAL Team – „gra nie jest żadną strzelanką”
SEAL Team – „gra nie jest żadną strzelanką”

Data premiery: 1 czerwca
Producent: Electronic Arts
Gatunek: strzelanina taktyczna
Platforma: PC
Pomysł, na jaki wpadli programiści z Electronic Arts, jest bardzo ciekawy. Podczas gry „patrzysz” oczami dowódcy, co daje niecodzienne efekty, np. podczas przedzierania się przez zarośla lub przy zderzeniu z drzewem, a przede wszystkim daje poczucie realizmu. [...] Trzeba zaznaczyć, że gra nie jest żadną strzelanką (choć muszę przyznać, że gdy ją uruchomiłem, myślałem, że postrzelam sobie do Wietnamczyków przez parę chwil i zaraz ją wyłączę), lecz porządną grą strategiczną (co by to nie znaczyło), w której walczysz zarówno z siłami Vietcongu, jak i z regularną armią Północnego Wietnamu. [...] Poważnym minusem gry są jej wymagania sprzętowe, bo chociaż chodzi na 386SX 16 MHz, to faktyczną minimalną konfiguracją dającą zadowolenie z gry jest 386DX
Recenzja gry SEAL Team, „Secret Service” nr 9, ocena 80/85/95 (grafika/dźwięk/miodność)
SEAL Team to trochę niedoceniana produkcja z tamtych czasów, która nigdy nie doczekała się prawowitego sequela, a wyznaczała wtedy zupełnie nowe standardy rozgrywki. Już recenzenci mieli problem, jak ją nazwać – „strzelanką” czy „strategią”, bo termin „strzelanina taktyczna” wówczas jeszcze nie istniał. A to była gra FPP i TPP, ale nie w stylu Dooma, tylko z naciskiem na taktykę właśnie. Przenosiła nas w realia konfliktu w Wietnamie i pozwalała wykonywać misje małym oddziałem specjalnym, walcząc zaledwie z paroma wrogami – ale zginąć można było błyskawicznie.
Pozycja ta miała niesamowity klimat – na ekranie ładowania przygrywało Paint it Black zespołu Rolling Stones, radio brzęczało od komunikatów, występowała tu mapa taktyczna, nastrój robiła niepokojąca muzyka, a poziom realizmu zachwycał. Dość powiedzieć, że wezwane na pomoc śmigłowce Huey mogły przylecieć, ale mogły też w trakcie oczekiwania poinformować, że przez jakiś problem wsparcie się jednak nie pojawi. Krytycy na szczęście docenili ten tytuł, uznając go za jedną z najlepszych gier o wojnie w Wietnamie i pierwszą grę w historii, która przedstawia działania piechoty z takim pietyzmem, jak do tej pory robiły to tylko symulatory lotnicze w swoim gatunku. SEAL Team przegrał walkę o tytuł symulatora roku tylko z IndyCar Racingiem – takie dziwne rankingi wtedy były. A jego prawdziwymi następcami stały się dopiero Ghost Recon i Operation Flashpoint z 2001 roku.
