- 10 rebootów i remake’ów, które wyszły lepiej od oryginałów
- Coś (The Thing, 1982)
- Mucha (The Fly, 1986)
- Człowiek z blizną (Scarface, 1983)
- Batman – Początek (Batman Begins, 2005)
- Dracula (Bram Stoker's Dracula, 1992)
- Casino Royale (2006)
- To (It, 2017)
- The Ring (2002)
- Zapach kobiety (Scent of a Woman, 1992)
Coś (The Thing, 1982)

- Co to za film: Horror o morderczej istocie z kosmosu potrafiącej upodobnić się do swojego nosiciela, która terroryzuje odciętą od świata grupę badaczy
- Reżyser: John Carpenter
- Gdzie obejrzeć: Chilli, iTunes Store, Rakuten, Ipla
Film ten jest uznawany za jedno z największych dzieł Johna Carpentera – prawdziwej ikony horroru. Reżyser tym razem wziął na warsztat Istotę z innego świata (1951) Howarda Hawksa, czyli adaptację noweli Johna W. Campbella Who Goes There? z 1938 roku. Sam oryginał jest cenionym dziełem, które świetnie wpisywało się w nastrój niepokoju związany z zimną wojną, ale był bardzo luźno oparty na przedwojennym literackim pierwowzorze. Carpenter postanowił w pełni wykorzystać potencjał materiału źródłowego i nieco wierniej przedstawić tę mrożącą krew w żyłach opowieść, oczywiście w bardziej współczesnym wydaniu.
Tytułowe Coś to mordercza, zmiennokształtna istota z kosmosu, która po zaatakowaniu żywego organizmu może się do niego upodobnić, kopiując jego wygląd, a także zachowanie czy nawet wspomnienia. Obcy dociera do grupy naukowców w odizolowanej stacji badawczej na Antarktydzie pod postacią psa – pupila grupy Norwegów, którzy odkryli wrak statku kosmicznego. Kiedy po czasie bohaterowie orientują się, z czym mają do czynienia, zaczynają paranoicznie podejrzewać się nawzajem i walczyć o przetrwanie.
Carpenter zaserwował miłośnikom horroru prawdziwą perełkę. Przerażająca, a zarazem niezwykle wciągająca fabuła została dopełniona świetną grą aktorską, nastrojową muzyką Ennio Morricone oraz niesamowicie makabrycznymi rekwizytami i efektami specjalnymi. Naturalistyczne modele oraz lalki przyprawiały o mdłości, wzbudzając zarówno podziw, jak i skrajne obrzydzenie. Pomimo upływu czasu nadal robią wrażenie, co jest najlepszym dowodem ich swoistego kunsztu. Adaptacja ta zdecydowanie okazała się nie tylko wierniejszą ekranizacją, ale też po prostu lepszym filmem.
Co ciekawe, choć to jeden z większych sukcesów Carpentera, Coś nie zostało ciepło przyjęte przez widzów w chwili premiery. Zawiniło kilka czynników, m.in. mało udana akcja promocyjna, niesprzyjający czas emisji (środek lata) czy ogromna popularność wyświetlanego w tym samym czasie E.T. Stevena Spielberga. Film doceniono dopiero po latach, gdy trafił na kasety VHS i został na nowo odkryty przez miłośników kina grozy.
Film ten jest uznawany za jeden z najlepszych remake’ów w historii kina. O ironio, jego remake z 2011 roku był wyjątkowo mało udany. Okazał się miałkim obrazem, który nie zaoferował nic nowego. Do tego wykorzystano w nim karykaturalne CGI, przy którym efekty specjalne starsze o 29 lat mimo wszystko prezentują się lepiej. Obraz został oceniony na Rotten Tomatoes na 34% przez krytyków i 42% przez widzów.
Dawn of the Dead (Świt żywych trupów, 2004)
Swoje do powiedzenia w kwestii rebootów i remaków miał też Zack Snyder – zanim odświeżył Supermana w kontrowersyjnym, ale w gruncie rzeczy co najmniej niezłym Man of Steel, przyprawił nowe kły zombiakom. Odkurzył klasykę gatunku zombie survivali, Dawn of the Dead samego George’a Romero, i wyprawił ją w nowe milenium. Film stał się przebojem i udanym reżyserskim debiutem. Jest to soczyste filmidło z fajnymi pomysłami aranżacyjnymi oraz z przyzwoicie zarysowanymi bohaterami. Nic, tylko czekać i sprawdzać, czy Snyder z równym wdziękiem wróci do żywych trupów w netflixowym Army of the Dead.