Journey. 10 pięknych gier, w których wieje NUDĄ
- 10 pięknych gier, w których wieje nudą
- The Medium
- The Ascent
- Microsoft Flight Simulator
- Final Fantasy XV
- Journey
- Kena: Bridge of Spirits
- Gran Turismo 7
- Horizon: Forbidden West
- A Plague Tale: Requiem
Journey
Niestety, nie zrobiła tego również gra, którą wiele osób się zachwycało. Journey wydawało się jednym z nielicznych wartych poznania „indyczych” tytułów ekskluzywnych PlayStation. PS3 nigdy nie posiadałem, więc skusiłem się nań dopiero po zakupie PS4. Zakupiłem, „zassałem”, zgłębiłem (w sensie: przeszedłem) i zapomniałem (no, tak jakby). Zasada 4Z w pełnej krasie.
Co więcej, kompletnie nie rozumiałem zachwytów tym tytułem. Owszem, od strony audiowizualnej jest naprawdę urokliwy. Tak, da się w nim doszukać głębszego przesłania. Mam jednak wrażenie, że wszystkie osoby, które wynoszą przekaz Journey na piedestał, dostrzegają go nieco na siłę, obdarzając zbyt dużą uwagą. Dla mnie była to prosta, symboliczna historia, która – na szczęście – dobiegła końca po jakichś trzech godzinach zabawy. Tak – zabawy, nie „zabawy”. Gameplay Journey, choć do bólu nudny i powtarzalny, nie zdążył mnie bowiem zmęczyć w tak krótkim czasie.

Nie wiem, być może winą za mój negatywny odbiór tej gry należy obarczyć fakt, że na starcie „Podróży” znałem jedną z jej największych tajemnic. Mam tu oczywiście na myśli tożsamość postaci podobnych do naszej, które spotykamy w toku rozgrywki. W razie, gdybyście nie mieli dotąd styczności z Journey, nie zdradzam, o co chodzi. Osoby, które to wiedzą, mogą jednak ocenić wagę tej informacji.
A może to ja nie potrafię docenić symboliki czy przesłania prostych, bardziej artystycznych gier? Choć wydane w kolejnych latach Celeste czy Gris ujęły mnie właśnie swoimi opowieściami. Produkcje te miały jednak na siebie jakiś pomysł, którego Journey trochę zabrakło. No chyba że było nim przedstawienie oryginalnego, interesującego stylistycznie świata.
