- 10 ambitnych gier, które zanudzą Was na śmierć
- Alan Wake
- ARX Fatalis
- Septerra Core: Legacy of the Creator
- What Remains of Edith Finch
- Death Stranding
- SOMA
- Pathologic (pierwsza wersja)
- Lionheart: Legacy of The Crusader
- Simsy 4 bez modów i dodatków
SOMA

Premiera: 2015
Producent: Frictional Games
Co sprawia, że gra jest wyjątkowa: odważne połączenie mrocznych głębin i technologii
Czym przynudza: ciągnącymi się w nieskończoność lokacjami i małą liczbą aktywności
SOMA jest na swój przerażający sposób piękna. Z jednej strony przypomina nieco BioShocka, z drugiej dodaje do niego swój własny, znany chociażby z Penumbry, styl. Połączenie mroku głębin i klimatu trochę rodem z dzieł Lovecrafta, a trochę po prostu frictionalowego wraz z Gigerowską biomechaniką sprawia, że przez kilka pierwszych godzin wprost nie można oderwać wzroku od kadrów aż proszących się o „zeskrinowanie” (tudzież załadowanie jako tapeta na pulpit). Niestety, potem jest już tylko gorzej.
Fabuła nie jest zła, ale mocno wydłużona. Tak naprawdę można by zamknąć całość w jednej godzinie rozgrywki. Większość czasu wypełnia błądzenie po głębinowych korytarzach czy dnie morza. Ma to swój urok, ale z czasem zaczyna nużyć, szczególnie że lokacje tylko na pozór wydają się pełne życia. Tak naprawdę nic się tam nie dzieje – brakuje i wrogów, i różnego rodzaju znajdziek.
Muzyka, świetnie budująca klimat w pierwszych etapach gry, potem zaczyna usypiać. Zwłaszcza gdy musimy kolejny raz pokonać tę samą trasę. Gdyby SOMA była przynajmniej o połowę krótsza, spokojnie można by ją uznać za grę wybitną, urzekającą klimatem i opowiadającą niezłą historię. Niestety, została ona rozciągnięta przez twórców tak bardzo, że niemal pękła w szwach. Przy SOM-ie nawet niepozbawiona błędów Amnesia: Rebirth wydaje się znacznie mniej nużącym kawałkiem horrorowego kodu.
