Lionheart: Legacy of The Crusader. 10 gier ambitnych i dobrych... ale nudnych

Marek Jura

78

Lionheart: Legacy of The Crusader

Premiera: 2003

Producent: Black Isle Studios

Co sprawia, że gra jest wyjątkowa: da Vinci, Barcelona i renesansowa magia

Czym przynudza: dłużyznami, fatalną mechaniką walki, niekończącymi się hordami wrogów do pokonania i nierównym poziomem fabuły

To miał być wielki sukces Black Isle. Studio znane z takich perełek jak Baldur’s Gate, Fallouty i Planescape: Torment miało wprowadzić gry RPG w nową erę. I długo zapowiadało się na to, że po premierze Lionhearta tak właśnie będzie. Graficznie tytuł ten prezentował się nieźle, a oryginalny pomysł na alternatywną wersję XVI wieku, gdzie magia splata się z technologią, pozwalał wierzyć, że jedno z ostatnich izometrycznych RPG tamtej epoki stanie się dla Black Isle trampoliną do kolejnych sukcesów. Tymczasem stało się bardziej gwoździem do trumny.

Na początku Barcelona oszałamia wyrazistym stylem estetycznym i mieszkańcami – takimi, których znamy z lekcji historii, a z którymi w grze da się nie tylko porozmawiać, ale i współpracować. Niestety, im dalej w las, tym gorzej. Brak znaczników na mapie utrudnia wykonywanie questów. Pamiętam, że w czasie realizacji prostego w sumie zadania dotyczącego wyleczenia lykantropii musiałem pokonywać całe rozległe podziemia kilkakrotnie, by znaleźć tego jednego szczurołaka. A potem gra wymagała ode mnie, bym znów przemierzył tę samą trasę. I jeszcze raz, i jeszcze. A że bohater poruszał się naprawdę powoli (ewentualne modowanie w momencie premiery raczej nikomu nawet nie przeszło przez myśl), trwało to tak długo, że urok XVI-wiecznej Barcelony zdążył się do reszty ulotnić.

A to wciąż zaledwie wierzchołek góry lodowej. Fatalna optymalizacja mechaniki gry sprawiała, że punkty życia niemal na każdej ścieżce rozwoju regenerowały się diablo powoli i często jedynym wyjście okazywało się odciągnięcie na bok jednego z przeciwników, zabicie go, a potem pozostawienie gry na kilkadziesiąt minut, by można było zabieg powtórzyć. Niestety, później i ta taktyka zawodziła – fabuła została ograniczona do minimum, mapy zaś programiści z Czarnej Wyspy zaludnili setkami wrogów. Ostatecznie więc mimo niezwykle ambitnego projektu Lionheart okazał się grą tak nudną, że niemal nie sposób było go ukończyć. Mnie się to przynajmniej nie udało. A Wam?

  1. Więcej o grze Lionheart: Legacy of the Crusader
Death Stranding

Death Stranding

PC PlayStation
Data wydania: 8 listopada 2019
Death Stranding - Encyklopedia Gier
8.1

GRYOnline

7.7

Gracze

9.3

Steam

8.3

OpenCritic

Wszystkie Oceny
Oceń

45

Marek Jura

Autor: Marek Jura

W 2016 ukończył filologię na UAM-ie. Od tamtej pory recenzuje dla GRYOnline.pl prozę, poezję, filmy, seriale oraz gry wideo. Pierwsze kroki w branży dziennikarskiej stawiał zaś jako newsman w lokalnym brukowcu. Prowadził własną firmę – projektował, składał, testował i sprzedawał planszówki. Opublikował kilka opowiadań, a także przygotowuje swój debiutancki tom wierszy. Trenuje sporty walki. Feminista, weganin, fan ananasa na pizzy, kociarz, nie lubi Bethesdy i Amazona, lubi Lovecrafta, Agentów TARCZY, P:T, Beksińskiego, Hollow Knigt, performance, sztukę abstrakcyjną, mody do gier i pierogi.

Lubisz nudne gry?

GRYOnline.pl:

Facebook GRYOnline.pl Instagram GRYOnline.pl X GRYOnline.pl Discord GRYOnline.pl TikTok GRYOnline.pl Podcast GRYOnline.pl WhatsApp GRYOnline.pl LinkedIn GRYOnline.pl Forum GRYOnline.pl

tvgry.pl:

YouTube tvgry.pl TikTok tvgry.pl Instagram tvgry.pl Discord tvgry.pl Facebook tvgry.pl