Człowiek z blizną, czyli Scarface, to kultowy przedstawiciel kina gangsterskiego z lat 80. XX wieku. Późniejsi twórcy serii Prototype postanowili oprzeć na nim swoją odpowiedź na serię GTA, tworząc grę Scarface: The World is Yours.
Choć z dzisiejszej perspektywy takie przedsięwzięcie to istne porywanie się z motyką na słońce, w połowie pierwszej dekady XXI wieku nie brakowało deweloperów, którym wydawało się, że są w stanie stworzyć swoją odpowiedź na serię Grand Theft Auto (a tym samym zdobyć dla siebie kawałek zagarniętego przez nią „tortu”).
Do tego grona zaliczało się również studio Radical Entertainment, które po opracowaniu między innymi The Simpsons: Road Rage (2001) i The Simpsons: Hit & Run (2003), nabyło doświadczenia w tworzeniu otwartych światów. W efekcie w październiku 2006 roku spod ich dłuta mogła wyjść gangsterska produkcja z prawdziwego zdarzenia, czyli Scarface: The World is Yours, oparta na licencji kultowego filmu z Alem Pacino w roli głównej.
Niedawne zamieszanie związane z pecetową reedycją tej produkcji, przygotowaną przez chińskie EC Digital (która jednak szybko została wycofana zarówno ze Steama, jak i z Epic Games Store) skłoniło wielu graczy, w tym również mnie, do przypomnienia jej sobie. Sprawdźmy więc, jak późniejsi twórcy cyklu Prototype poradzili sobie z opracowaniem własnej wariacji na temat GTA.
Ten cykl nie jest częścią naszego działu Premium. Decydując się na zakup abonamentu, możesz jednak pomóc w tworzeniu większej liczby takich tekstów. Dziękujemy.
Kup Abonament Premium GRYOnline.pl
Autorzy Scarface: The World is Yours zdecydowali się na odważny krok, bowiem nie przygotowali klasycznej adaptacji filmu ani też historii pobocznej. Zamiast tego otrzymaliśmy jego bezpośrednią kontynuację, która rozpoczynała się na kilka sekund przed zakończeniem oryginalnej przygody Tony’ego Montany. Naszym zadaniem było tutaj zrobienie wszystkiego, co w naszej mocy, by protagonista raz jeszcze przeszedł drogę od zera do prawdziwego bossa.
Niestety ta droga wiązała się z ciężką harówką, przynajmniej na pierwszych etapach nowej przeprawy. Oprócz misji fabularnych, należycie urozmaiconych i w udany sposób nawiązujących do filmu, na wykonanie czekała tu masa zleceń pobocznych, do których szybko wkradała się monotonia. Chcąc jednak odzyskać dawną pozycję, Tony (a co za tym idzie – my) musiał zakasać rękawy i zająć się przewożeniem towarów, oczyszczaniem terytoriów z karabinem w ręku czy eliminacją wskazanych mu celów. Na szczęście zaciśnięcie zębów szybko zaczynało przynosić owoce.

W Scarface: The World is Yours walka z przeciwnikami stanowiła chleb powszedni. Na naszym podorędziu znajdował się szeroki wachlarz narzędzi mordu, obejmujący wspomniane już karabiny, ale też między innymi granatniki, bazooki czy nawet broń białą. Nie byliśmy przy tym skazani na samotną przeprawę, bowiem w miarę upływu czasu i wraz ze wzrostem liczby zer na naszym koncie, zyskiwaliśmy możliwość zatrudniania pomocników (których mogliśmy przyzywać, korzystając z wielkiego telefonu satelitarnego). Kierowcy, piloci czy handlarze bronią bywali przydatni, ale to enforcerzy i hitmani potrafili być dla nas prawdziwą podporą, gdy dookoła robiło się gorąco.
Nie znaczy to jednak, że w ich towarzystwie mogliśmy stać bezczynnie i patrzeć, jak wykonują za nas brudną robotę. Było to wręcz niewskazane, bowiem angażując się w starcia, a także korzystając z systemu Balls gromadziliśmy punkty przyznawane za zabójstwa czy chociażby efektowną jazdę samochodem, w ten sposób ładując wskaźnik trybu Blind Rage. Po jego wypełnieniu Tony mógł wpaść w szał; wówczas kamera zmieniała perspektywę na pierwszoosobową, czas zwalniał, amunicja stawała się nieskończona, a każde zabójstwo regenerowało zdrowie protagonisty.

Należało przy tym mieć się na baczności, gdyż nasze poczynania nie uchodziły uwadze policji, która szybko siadała nam na ogonie. Ucieczka przed stróżami prawa udawała się rzadko kiedy, toteż jeśli nie zdecydowaliśmy się zapłacić za zaprzestanie pościgu (co było diabelnie drogie, ale też skuteczne), ryzykowaliśmy, że naszym śladem ruszy śmigłowiec, co zakończy rozgrywkę komunikatem „You’re f*cked”.
A skoro mowa o przekleństwach – tych w filmie było rekordowo dużo (podobno padło w nim aż 207 f*cków), ale to pikuś w porównaniu z tym, co działo się w omawianej grze. Tutaj bowiem „łacina” padała niemal dosłownie w każdym zdaniu; jeśli więc macie wrażliwe uszy i nie kupujecie takiej konwencji, to być może powinniście omijać ten tytuł szerokim łukiem.
Jak przystało na konkurencję dla GTA, Scarface: The World is Yours oferowało otwarty świat. Miami podzielono tu na cztery dzielnice (Little Havana, Downtown, South Beach i North Beach), a naszym zadaniem było zdobycie kontroli nad każdą z nich. Robiliśmy to, przejmując siłą konkurencyjne biznesy, takie jak restauracje, kina czy sklepy, ale też magazyny wypełnione towarem czekającym na sprzedaż. Początkowo w nasze ręce trafiły skromne działki tego ostatniego, jednak z czasem w ramach pojedynczych „dealów” zaczynaliśmy operować kilogramami lub nawet tonami, a nasze konto po każdej takiej transakcji zasilały coraz większe kwoty.

Oprócz brudnych pieniędzy (które trzeba było prać w zaprzyjaźnionych bankach, licząc się przy tym z prowizją zależną od poziomu zainteresowania policji i gangów) na naszym podorędziu znajdowała się również czysta gotówka. Mogliśmy inwestować ją na rozmaite sposoby, wydając ją na remont posiadłości Montany, nagrobki dla rodziny czy choćby luksusowe jachty i samochody. Osobną „walutę” stanowiła zdobywana przez nas reputacja, której wskaźnik determinował to, do jakich misji i dóbr mieliśmy dostęp.
A skoro była już mowa o samochodach – w rozbijaniu się nimi po ulicach niespecjalnie przeszkadzali nam inni kierowcy. NPC poruszających się na piechotę lub za kierownicami pojazdów było tu bowiem jak na lekarstwo, przez co miasto nawet w okolicach premiery wydawało się puste, nie dorastając pod tym względem do pięt GTA: Vice City, nie mówiąc już o GTA: San Andreas. Co ciekawe, Tony nie był w stanie zabić postronnej osoby, nawet jeśli ta nawinęła mu się pod lufę. Jeżeli jednak chcieliśmy przelać niewinną krew, tytuł dawał nam taką możliwość, ale w tym celu musieliśmy przełączyć się na jeden z dwóch typów pomocników – enforcera lub hitmana.

Scarface: The World is Yours już w momencie debiutu niespecjalnie imponowało grafiką, toteż dzisiaj rozwodzenie się nad nią nie ma wielkiego sensu. Co innego warstwa dźwiękowa! W grze mogliśmy usłyszeć muzykę znaną z filmu, a także inne utwory reprezentujące takie gatunki, jak reggae, hip-hop, pop czy hard rock. Niestety próżno było tu szukać stacji radiowych wzorem tych z Grand Theft Auto, gdyż zamiast tego otrzymaliśmy jedynie zwykłą playlistę.
Co zaś tyczy się aktorów głosowych – niestety nie usłyszymy tu Ala Pacino. Niemniej gwiazdor sam wybrał swojego zmiennika, którym został André Sogliuzzo wypadający w roli Tony’ego Montany naprawdę nieźle. Ponadto do swoich ról powrócili Steven Bauer, Robert Loggia oraz Al Israel. Skoro sypię już nazwiskami, to wspomnę jeszcze, że pod scenariuszem nie podpisał się Oliver Stone znany z pierwowzoru, lecz David McKenna.
Scarface: The World is Yours odniosło sukces komercyjny, znajdując ponad 2 miliony nabywców. Średnia ocen otrzymanych przez tę produkcję od branżowych mediów oscylowała natomiast w okolicach „siódemki” (według serwisu Metacritic). Choć dla Radical Entertainment było to jedyne spotkanie z tą marką, to gracze mieli jeszcze jedną możliwość wcielenia się w Tony’ego Montanę. Również w 2006 roku na PlayStation Portable trafiło bowiem Scarface: Money. Power. Respect. Niemniej była to zupełnie inna produkcja, kładąca nacisk na taktykę.
W chwili pisania tych słów Scarface: The World is Yours nie jest dostępne w dystrybucji cyfrowej. Ceny używanych egzemplarzy pudełkowych wydań na komputery osobiste i PlayStation 2 zaczynają się od 80 zł. Gra ukazała się również na Nintendo Wii oraz Xboksa; zmierzała także na Xboksa 360, ale ostatecznie ta jej wersja została anulowana.

Retro Gaming
Cykl Retro Gaming rozwijamy od października 2023 roku. Polecamy teksty wchodzące w jego skład. Poniżej linkujemy do pięciu poprzednich odcinków:
Dziękujemy za przeczytanie artykułu.
Ustaw GRYOnline.pl jako preferowane źródło wiadomości w Google
GRYOnline
Gracze
3

Autor: Krystian Pieniążek
Współpracę z GRYOnline.pl rozpoczął w sierpniu 2016 roku. Pomimo że Encyklopedia Gier od początku jest jego oczkiem w głowie, pojawia się również w Newsroomie, a także w dziale Publicystyki. Doświadczenie zawodowe zdobywał na łamach nieistniejącego już serwisu, w którym przepracował niemal trzy lata. Ukończył Kulturoznawstwo na Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie. Prowadzi własną firmę, biega, uprawia kolarstwo, kocha górskie wędrówki, jest fanem nu metalu, interesuje się kosmosem, a także oczywiście gra. Najlepiej czuje się w grach akcji z otwartym światem i RPG-ach, choć nie pogardzi dobrymi wyścigami czy strzelankami.