Todd McFarlane – Spawn i Spider-man. Wizjonerzy, którzy nie potrafią pisać
- Wizjonerzy kina, serialu i gier, którzy nie potrafią pisać
- George Lucas – Star Wars, Indiana Jones
- Todd McFarlane – Spawn i Spider-man
- Siostry Wachowskie – Matrix, Atlas chmur, Sense8
- Chris Carter – Z archiwum X
- David Benioff i D. B. Weiss – Gra o Tron
- Michael Bay – Transformers, Twierdza, Bad Boys
- Hideo Kojima – Metal Gear Solid i Death Stranding
- David Cage
Todd McFarlane – Spawn i Spider-man
Wspominałem o artyście, który spaczył moją wyobraźnię – i w sumie całe komiksowe lata 90. To właśnie on, Todd McFarlane we własnej osobie. Ojciec Spawna, renowator Spider-Mana. Gość, który odpowiada za niepodrabialny wizerunek Venoma. Wizerunek prosty jak budowa cepa, prawda? A jednak intensywny, wyciągnięty z podświadomości każdego, kto był kiedyś wściekły na to, że innym dzieje się lepiej niż nam. Uosobienie gniewu tych, którym nie idzie.
W latach 90. Todd McFarlane był bogiem. Mógł robić, co chciał. Zaczynał jako złote dziecko Marvela i czego nie dotknął, zamieniał w złoto. Dostał nawet własny komiks o Człowieku Pająku, zatytułowany po prostu Spider-Man. Tutaj zarówno rysował, jak i pisał scenariusze. Pierwszy zeszyt, podobnie jak wiele innych pozycji, przy których McFarlane pracował, rozszedł się w kilkumilionowym nakładzie. McFarlane nie jest najlepszym grafikiem świata, ale charakternym artystą – na pewno. Wylansował bardzo drapieżny, dynamiczny i intensywny styl rysowania. Kadrowanie było tak dzikie, że nie zawsze wiedzieliśmy, co tu się wyrabia, a potwory wyglądały, jakby zaraz miały z ramek wyskoczyć i nas zeżreć. No, robił skubaniec wrażenie i świetnie aranżował kadry, okładki.
Świat ponownie oszalał, kiedy McFarlane wraz ze zbuntowanymi kumplami z Marvela wywiesił własną banderę i założył Image Comics. Flagowym tytułem wydawnictwa był właśnie Spawn, hybryda horroru, thrillera i superbohaterszczyzny. Upiorna, intensywna, intrygująca (dziś pocieszna, bądźmy szczerzy, ale wciąż nastrojowa i trochę romantyczna). Pierwszy zeszyt to najlepiej sprzedający się komiks niezależny w historii.
Samo Image Comics po latach 90., kiedy wszystko musiało być EXTREME, na szczęście zmieniło profil i stało się ostoją najlepszych amerykańskich komiksów niezależnych (z których część – jak The Walking Dead czy Invincible – przebiło się do mainstreamu, także za sprawą seriali) – obok kultowego Vertigo (to ci od Sandmana czy Kaznodziei). Żeby było zabawniej, nad Image przynajmniej raz wisiało widmo bankructwa, ale to już zupełnie inna historia.

Po komiksach Todd podbił jeszcze świat teledysków takimi perełkami, jak Do The Evolution Pearl Jamu czy cover Land of Confusion w wykonaniu Disturbed. Przy okazji jego studio zrealizowało dla HBO jeden z najlepszych animowanych seriali dla dorosłych, czyli ekranizację Spawna właśnie. Ten antybohater otrzymał jeszcze film kinowy, o którym im mniej powiemy – tym lepiej.
Dużo tego, nie? Todd McFarlane to kapitalny artysta wizualny z intensywnym stylem, w dodatku z zacięciem do robienia interesów i rozszerzania wpływu na media, ale... jest tak fatalnym pisarzem, że to aż boli. Jeśli sięgniecie po pierwszy solowy projekt w Marvelu czyli historię Torment, która ukazała się na łamach Spider-Mana – to poczujecie ten ciężar narracji. Ciężar martwej kłody. Średniawe, pseudodojrzałe dialogi. Bardzo archaiczne, trzecioosobowe i pretensjonalne ściany tekstu (dziś większość komiksów stawia na pierwszoosobowe introspekcje) wyjaśniające, co się dzieje w głowach bohaterów, a często i sytuację społeczno-polityczną na świecie... Dziś to jest ledwie czytelne.
Tyle że po jego wczesne prace sięga się dla tej punkowej, graficznej energii, kłów, pazurów i mroku; ewentualnie ze względu na pewną uliczną wrażliwość społeczną, którą McFarlane mocno wyprzedzał swoje czasy. Wiele z tych chorób przeszło na najważniejsze dziecko Todda, czyli Spawna, którego wymyślił już w liceum. Na gościnnych występach pojawiali się tacy tuzowie scenopisarstwa, jak Paul Jenkins, Frank Miller czy Neil Gaiman (z tym ostatnim McFarlane niestety brzydko postąpił i panowie się sądzili o prawa do kilku postaci). Wtedy na kartach komiksu działa się magia, ale ostatecznie Todd wracał do swojego rytmu, a z czasem przerzucił się z rysowania na pisanie (zastąpili go tacy graficy jak Greg Capullo czy – dużo później –nasz rodak, Szymon Kudrański). Podobnie jak Lucas nie zawsze umiał skorygować wizję i ustąpić, przez to wielu współpracowników się od niego zwyczajnie odwróciło.
Tym się jednak różni od Lucasa, że w porę odpuścił i zrozumiał, że samemu wielkiej wojny nie wygra. Że musi się otworzyć na cudze pomysły i interpretacje. Zawziętość mu jednak została. Oryginalny Spawn niedawno przekroczył 300 wypuszczonych numerów i wciąż wychodzi. To oznacza, że przysługuje mu tytuł najdłużej wychodzącego komiksu niezależnego. A prócz tego McFarlane zrobił miejsce dla nowego podejścia, a obok głównej serii pojawiły się nowe – w tym King Spawn, który w przedsprzedaży pobił marvelowskie rekordy z XXI wieku. Mówimy tu o setkach tysięcy egzemplarzy...
A jakby tego było mało – McFarlane szykuje kolejne podejście do filmu aktorskiego o swoim ukochanym dziecięciu. Niepokoi tylko fakt, że sam grzebie w scenariuszu...
