- Popularne filmy, którymi gardzą „prawdziwi kinomani”
- Batman v Superman i inne filmy DC Zacka Snydera
- Seria Szybcy i wściekli
- Hobbit – trylogia filmowa
- Joker
- Król Lew i inne aktorskie wersje animacji Disneya
- Bohemian Rhapsody
- Vega Cinematic Universe, czyli twórczość Patryka Vegi
- Jurassic World
- BONUS: Diuna Davida Lyncha
Jurassic World

- Co to: powrót dinozaurów na wielki ekran w mało przekonującym stylu
- Czy większość widzów to lubi: tak, ludzie zwykle lubią wysokobudżetowe blockbustery
- Gdzie obejrzeć: Netflix, Chili, iTunes Store, Rakuten,
Pamiętajcie, że nawet najostrzejszy krytyk czy najbardziej zagłębiony w kinie filmoznawca nie ogranicza się jedynie do trzygodzinnych rumuńskich dramatów rodzinnych. Bo gdyby człowiek bazował tylko na tego typu kinie, to prędzej czy później wykitowałby z nadmiaru ciężkich emocji. Każdy lubi się czasem rozluźnić i zabawić przed ekranem – szczególnie przy porządnym i pomysłowym kinie przygodowym. Swego czasu mistrzem tego gatunku był zdecydowanie Steven Spielberg, a już na pewno jego Park Jurajski.
I choć seria ta naprawdę dość nieźle się zestarzała i można ją odpalić na swoim DVD bez obawy o to, że doświadczymy jakiegoś kiczu z kiepskawymi efektami specjalnymi, tak o wiele gorzej prezentuje się jej współczesny kontynuator o nazwie Jurassic World, który jest żywym przykładem na to, iż filmy przygodowe też trzeba potrafić robić.
Jasne, CGI wygląda efektowniej, aktorzy dają sobie radę – wszystko jest tu raczej na miejscu, jeśli chcemy mówić o poprawnie zrealizowanym blockbusterze. Kinomani mają jednak prawo czuć pewnego rodzaju rozczarowanie względem wspomnianej produkcji, bo ta żeruje na uznanej marce, całkowicie zatracając jej oryginalnego ducha. A Jurassic World to przecież jeden z wielu takich delikwentów, próbujący dość pokracznie wybić się na czymś kultowym. Szukać nie musimy daleko, bo wystarczy wziąć się za inny sequel kultowej serii Spielberga pod tytułem Indiana Jones i Królestwo Kryształowej Czaszki. I możecie nazwać mnie sentymentalnym, ale to po prostu nie to samo, co kiedyś.
SZCZĘKI 4
Spielberg wielokrotnie musiał zaciskać zęby, widząc, jak jego dorobek zostaje w brutalny sposób znieważony przez innych twórców, i to nie tylko za sprawą nowego Indiany Jonesa czy Jurassic World. Obiektywnie największym paździerzem, który powstał na bazie jego autorskiej marki, jest czwarta odsłona Szczęk – w reżyserii Josepha Sargenta – która uczyniła z mrożącego krew w żyłach polowania na rekina ludojada jakieś popłuczyny na poziomie kina klasy B. Aż dziw bierze, że w owym filmie znalazł się Sir Michael Caine.
