Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Publicystyka

Publicystyka 30 maja 2021, 11:30

autor: Karol Laska

Niezłe gry RPG, w których kontynuacje raczej nie zagramy

Wiele gier czy serii RPG zasługiwało na porządne kontynuacje, a od lat kurzy się na półce z marnymi perspektywami na przyszłość. Oto smutne przypomnienie świetnych produkcji tego typu, na których sequele raczej się nie zanosi.

Spis treści

Nie da się ukryć, że po dziś dzień gatunek RPG jest jednym z najbardziej pożądanych na rynku, a jego wpływy widać nawet w największych współczesnych tytułach pokroju God of War czy Horizon Zero Dawn. I choć na pewno nie możemy narzekać na brak gier tego rodzaju, bo cały czas ich przybywa, to z pewnością istnieje parę (a nawet paręnaście) „erpegowych” marek, które są teraz martwe, a kiedyś podbijały serca tłumów graczy.

Co prawda nic na to nie możemy poradzić, bowiem wiemy, że sprzedaje się to, czego pragnie lud, a więc większość z tych serii pożegnała się ze światem właśnie dlatego, że nie przyniosła producentom i wydawcom oczekiwanego zysku. Mam jednak pewną propozycję – powspominajmy dziś trochę te przez wielu zapomniane RPG, a przy okazji dajmy się ponieść fantazji, dywagując na temat ich potencjalnych kontynuacji. Te raczej nie powstaną, nie ma co się oszukiwać, ale takie zestawienie sprawi, że przypomnimy sobie o grupie naprawdę świetnych gier, które miały duży wpływ na rozwój reprezentowanego przez siebie gatunku.

SŁOWO KLUCZ: RACZEJ

Sami dobrze wiecie, jakim prawami rządzi się nasza kochana branża – czasem najzwyczajniej w świecie lubi nas zaskoczyć i ożywić markę, która od lat wącha kwiatki od spodu. Nie traktujcie więc tej listy jako definitywnego wyroku w sprawie przyszłości konkretnych serii. Mówię po prostu, jak jest z nimi na ten moment. Z góry mogę zdradzić, że nie za kolorowo, ale nadzieja zawsze umiera ostatnia.

Planescape: Torment

  1. Rodzaj RPG: izometryczne w stylu „Baldura”
  2. Rok premiery: 1999
  3. Producent: Black Isle Studios

W czasach wielkiej świetności RPG (czytaj: w drugiej połowie lat 90.) największym zainteresowaniem cieszyły się przede wszystkim Wrota Baldura oraz Planescape: Torment. Były to jednak, pomimo widocznych gołym okiem podobieństw, dzieła skrojone z myślą o zgoła innym profilu gracza. Ten pierwszy tytuł przyciągał bardziej fanów złożonych systemów walki zakładających przygotowanie do każdego wykonanego na polu bitwy ruchu, a ta druga produkcja była filozoficznym dziwadłem stworzonym dla fanów niecodziennych narracji. I choć chciałoby się dalej obserwować prężny rozwój obydwu marek, rzeczywistość jest bezwzględna i na ten moment jedynie Baldur’s Gate (po długiej przerwie) może cieszyć się dalszą egzystencją.

Co do Planescape’a, wychodzi na to, że gra miała po prostu mniejszą siłę przebicia. Najdosadniej ilustruje to fakt, że po wydaniu tego dzieła w 1999 roku Black Isle Studios skupiło się na nowej marce, nieco bardziej zbliżonej w założeniach do Wrót Baldura, czyli na Icewind Dale (o tej produkcji zresztą zaraz też opowiem). Na szczęście Torment to spójna, zamknięta i poruszająca emocjonalnie historia, która nie wymaga sequela. Takowy przyjąłbym jednak z pocałowaniem ręki.

DUCHOWI SPADKOBIERCY

Część z Was może zastanawiać się, co jak tak naprawdę wygaduję. Istnieje przecież coś takiego jak Torment: Tides of Numenera – podobny tytuł, sceneria, przywiązanie do złożoności fabuły, a także formuła rozgrywki, gdyż jest to izometryczne RPG. Nie dajcie się jednak zwieść pozorom, to nie to samo uniwersum, choć inXile Entertainment z pewnością inspirowało się Planescape’em. Poza tym na rynku można znaleźć parę innych duchowych spadkobierców tegoż arcydzieła, a jednym z nich jest niedawny hit indie znany szerzej jako Disco Elysium. Wszystkie te pozycje łączy z pewnością odwaga w budowaniu narracji. Nazwać ich kontynuacjami jednak nie można.

Karol Laska

Karol Laska

Swoją żurnalistyczną przygodę rozpoczął na osobistym blogu, którego nazwy już nie warto przytaczać. Następnie interpretował irańskie dramaty i Jokera, pisząc dla świętej pamięci Fali Kina. Dziennikarskie kompetencje uzasadnia ukończeniem filmoznawstwa na UJ, ale pracę dyplomową napisał stricte groznawczą. W GOL-u działa od marca 2020 roku, na początku skrobał na potęgę o kinematografii, następnie wbił do newsroomu, a w pewnym momencie stał się człowiekiem od wszystkiego. Aktualnie redaguje i tworzy treści w dziale publicystyki. Od lat męczy najdziwniejsze „indyki” i ogląda arthouse’owe filmy – ubóstwia surrealizm i postmodernizm. Docenia siłę absurdu. Pewnie dlatego zdecydował się przez 2 lata biegać na B-klasowych boiskach jako sędzia piłkarski (z marnym skutkiem). Przesadnie filozofuje, więc uważajcie na jego teksty.

więcej

TWOIM ZDANIEM

Jaki typ gier RPG lubisz najbardziej?

Klasyczne, takie jak za dawnych czasów
28,1%
Action-RPG
45,2%
RPG w stylu Dark Souls
6,2%
Hack'n'slashe
4,5%
Taktyczne RPG
7,6%
jRPG
4,2%
Roguelike'i
1,1%
MMORPG
2%
Inne
0,9%
Zobacz inne ankiety
10 gier RPG dla pacyfistów - tutaj obejdziesz się bez walki
10 gier RPG dla pacyfistów - tutaj obejdziesz się bez walki

W niektórych grach fabularnych, jak tytuły z cyklu Deus Ex czy Fallout, wcale nie musicie uciekać się do przemocy, aby je przejść. Co więcej, tzw. „pacifist run” często okazuje się o wiele ciekawszy lub bardziej wymagający od zwykłej walki.

Towarzysze z gier RPG, o których nigdy nie zapomnimy
Towarzysze z gier RPG, o których nigdy nie zapomnimy

Są tacy towarzysze z gier, których zapomnieć po prostu się nie da. Nawet, kiedy nie wiemy już, o co walczył/a bohater/ka i o co tak naprawdę w głównym wątku chodziło. Najlepiej widać to chyba w RPG-ach.