- Najlepsze gry na Pegasusa, czyli dla jakich gier zarywaliśmy noce 30 lat temu
- Super Mario Bros. 3
- Adventure Island 2 i 3
- Batman
- 1942
- Tetris
- Ninja Gaiden 3
- Little Mermaid (Mała Syrenka)
- Gun-Nac
- Kunio-kun no Nekketsu Soccer League (Goal 3)
- Teenage Mutant Ninja Turtles – seria
- Trylogia Wizards & Warriors
- Monster in My Pocket
- Tank 1990 – Super Tank (Battle City „hack”)
- Castlevania – seria
- Perełka na Pegasusa z… 2022 roku (!) – Adventures of Panzer
Tank 1990 – Super Tank (Battle City „hack”)

- Producent: Namco
- Rok wydania: 1985 (pierwsza, oryginalna wersja gry)
Gra funkcjonowała na rynku, zarówno w oryginalnej, jak i w nieco ulepszonej formie, pod różnymi nazwami. Możecie ją pamiętać jako Super Tanka, Tanka 1990, Battle City, Future Tanka, Battle Road, Tangitana, a nawet Warsaw City. W części środowiska graczy nazywało się ją jednak po prostu Czołgami.
W Czołgi najprzyjemniej grało się z rywalem – jednym z rodziców, bratem, siostrą albo kolegą lub koleżanką ze szkoły. Dostarczało to wówczas mnóstwa emocji, gdy po pełnej napięcia pauzie „komputer” obliczał, ile wrogich jednostek udało nam się zniszczyć, jak i kiedy nieprzyjaciel rozwalał „sejf”.
Żeby oczyszczać tu z przeciwników kolejne plansze, trzeba wykazać się doskonałym myśleniem strategicznym – nie jest to gra, w której wciskanie randomowych przycisków może przynieść sukces. Jakakolwiek pomyłka skutkuje szybką utratą power-upa, a potem jednostki. Ostateczna przegrana następuje w przypadku zniszczenia „sejfu” bądź wyczerpania limitu dostępnych jednostek. W praktyce, kiedy rywalizowało się „we dwóch”, rozgrywkę kończyło najczęściej to pierwsze. A potem można było już tylko dyskutować o tym, kto zawinił... i zagrać jeszcze raz.
Grę poznaliśmy w Polsce dzięki jej „hackowi”, czyli wersji poprawionej już po premierze oryginału, zdecydowanie najczęściej przez kogoś innego niż producent (choć w historii NES-a i kilka przykładów „autohacków” by się znalazło). Tym z Was, którzy pamiętają wymienione przeze mnie tytuły przede wszystkim jako dyskietki z Pegasusa, samo słowo „hack” może kojarzyć się z włamywaniem na serwery Pentagonu bądź przynajmniej z oszukiwaniem systemu gameplayowego w apkach na Androida. Wiele z powstałych w ten sposób gier nie przyczyniało się jednak do zbrodniczych procederów – zyski z ich sprzedaży po części i tak trafiały do producentów oryginałów… Dobra, nie ma się co oszukiwać – szara strefa też miała się wówczas świetnie, a prawa autorskie nie były czymś, co respektowali wszyscy. Nie sposób nie wspomnieć, że grę poznaliśmy jako „hacka”, a nie oryginał, warto jednak zawsze pamiętać o twórcach pierwotnej wersji i wymieniać obok nazwy, z którą się zetknęliśmy, również tę oryginalną.
