- Najlepsze długie filmy, przy których będziesz błagać o przerwę
- Liga Sprawiedliwości Zacka Snydera (Zack Snyder’s Justice League)
- Władca Pierścieni: Drużyna Pierścienia – wersja rozszerzona (The Lord of the Rings: The Fellowship of the Ring – Extended Cut)
- Irlandczyk (The Irishman)
- Łowca jeleni (The Deer Hunter)
- Okręt (Das Boot) – wersja „uncut”
- Watchmen. Strażnicy: The Ultimate Cut (Watchmen: The Ultimate Cut)
- Dawno temu w Ameryce (Once Upon a Time in America)
- Siedmiu samurajów (Shichinin no samurai)
- Lawrence z Arabii (Lawrence of Arabia)
- Szatańskie tango (Sátántangó)
Irlandczyk (The Irishman)

- Co to: wielki finał gangsterskiej trylogii Martina Scorsese
- Czas trwania: 210 minut
- Gdzie obejrzeć: Netflix
Martin Scorsese słynie przede wszystkim ze swoich wybitnych filmów gangsterskich sprzed paru dekad. Jego Chłopcy z ferajny oraz Kasyno bardzo szybko uzyskały status kultowych, stając na podium gdzieś za trylogią Ojca chrzestnego. I kiedy myśleliśmy już, że wspomniany reżyser nie powróci do takowych klimatów, on ni stąd, ni zowąd wyskoczył z Irlandczykiem. Ba, zapowiedział nawet, iż film potrwa 3,5 godziny, a więc będzie najdłuższym gangsterskim tworem w jego karierze.
Taka długość od początku sugerowała, że będziemy mieli do czynienia z czymś wielkim i przemyślanym, ale chyba nikt nie spodziewał się filmu, który podsumuje reprezentowany przez siebie gatunek i raz na zawsze zamknie wszelkie wątpliwości co do tego, czy styl życia zadziornych facetów w garniakach powinien być pochwalany, czy nie. Irlandczyk jasno bowiem podkreśla wszystkie błędy popełniane przez amerykańskich gangusów – od wiecznego ignorowania rodziny po odwrócenie się od wiary. O zabijaniu niewinnych ludzi nie wspomnę.
W tym filmowym rozliczeniu mafijnych przestępców pomogli reżyserowi przede wszystkim wybitni, choć podstarzali już aktorzy. Na ekranie po raz kolejny zobaczyliśmy Roberta De Niro, z emerytury powrócił na chwilę Joe Pesci, a do tej wspaniałej dwójki dołączył legendarny Al Pacino. I tak, ich twarze zostały komputerowo odmłodzone, o czym było głośno, ale i tak można w nich było bez trudu dostrzec tonę doświadczenia i życiowego zmęczenia, co bezpośrednio wpłynęło na mocno gorzki charakter dzieła. To chyba najsmutniejszy film gangsterski Martina, ale i zdecydowanie najdojrzalszy w jego dorobku.
CGI NIE ZAKRYJE STARYCH KOŚCI
Ja osobiście nie miałem problemów z tym, że twarze Pacino, Pesciego i De Niro były po części sztuczne. O wiele bardziej z kinowej immersji wybijał mnie konflikt CGI z rzeczywistą kondycją fizyczną aktorów. Mimo że bardzo się starali, to sceny, w których używali siły, od razu zdradzały ich prawdziwą, starczą naturę. Niby drobiazg, ale warty wspomnienia.
