Demon’s Souls. 10 ulubionych gier Heda z TVGRY
Szymon Liebert
- Gry spoza kosza – 10 tytułów, które poleca Hed z TVGRY
- OlliOlli
- Thief
- Demon’s Souls
- Bayonetta
- Pathologic 2
- Deadly Premonition
- Max Payne
- Disgaea
- The Last Guardian
Demon’s Souls

Dzisiaj, kiedy słyszę motyw przewodni Demon’s Souls, te prymitywne bębny, przechodzą mnie ciarki, bo przypominam sobie jedno z najbardziej magicznych doświadczeń związanych z grami. Moja pierwsza przygoda z Demon’s Souls, i później z Dark Souls, zaczęła się w dość typowy sposób. Najpierw przeczytałem recenzję Eurogamera, później obejrzałem wideo o najlepszych grach roku bodajże GameSpota. Tajemnicze, mroczne, inteligentnie zaprojektowane i trudne RPG stworzone przez Japończyków, ale osadzone w tradycji europejskiej – to brzmiało jak coś, na co czekasz, chociaż nie miałeś o tym pojęcia. Okazało się, że w redakcji GRYOnline.pl pojawiło się zapotrzebowanie na recenzję tego niespodziewanego hitu, więc szybko gra trafiła do mnie. Co było później? Zaczęła się tragiczna pogoń za duszami.
Podejrzewam, że każdy zaczynał Demon’s Souls w podobny sposób: rozczarowany niezbyt wygórowanym poziomem trudności. Po pokonaniu Phalanxa, pierwszego bossa, pomyślałem sobie: „To ma być ta trudna gra?”. Dosłownie pół minuty później zostałem zamordowany przez czekającą w następnym pomieszczeniu mniejszą wersję wspomnianego przeciwnika. Ironia i bawienie się z graczem to właśnie to, co przyciąga mnie do dzieł FromSoftware. Na powierzchni to RPG akcji, w których przechodzimy plansze utrzymane w stylu metroidvanii i walczymy z potworami. To wszystko napędza jednak konkretny zamysł: wystawianie na próbę naszych umiejętności, ale też i wrażliwości. Powalając kolejnych upadłych herosów, sami stajemy się upadłymi herosami, chociaż przekonujemy się o tym za późno. Po każdej śmierci słyszymy też w tle obłąkańczy śmiech designerów gry, którzy kolejny raz nas przechytrzyli.
Dlaczego umieściłem na tej liście Demon’s Souls, a nie na przykład Dark Souls? Myślę, że najlepiej obrazuje to momentami okrutnie prosty kompozycyjnie, ale genialny soundtrack gry. Pierwszy duży krok Miyazakiego na jego drodze do panteonu bogów designu jest po prostu najbardziej surowy, pierwotny i brudny (także gameplayowo), ale dzięki temu uderza najmocniej. Przemierzając paskudne lokacje i odkrywając kolejne lovecraftowskie okropieństwa, nie czułem się, jakbym grał w grę, tylko eksplorował jakąś alternatywną rzeczywistość. Wyznam, że równie intensywnie zadziałał na mnie w ten sposób dopiero Bloodborne, choć każda gra FromSoftware jest przygodą w podobnym stylu.