Piraci z Karaibów: Na nieznanych wodach (Pirates of Caribbean: On Stranger Tides). Filmy, których Internet nie pozwala kochać
- Filmy, które kochaliśmy, ale Internet kazał je znienawidzić
- Matrix Rewolucje (Matrix: Revolutions)
- Mroczny rycerz powstaje (The Dark Knight Rises)
- Ukryty wymiar (Event Horizon)
- Piraci z Karaibów: Na nieznanych wodach (Pirates of Caribbean: On Stranger Tides)
- Mortal Kombat
- Spider-Man
- Avatar
- Koszmar z ulicy Wiązów 5: Dziecko snów (A Nightmare On Elm Street: The Dream Child)
- Obcy: Przebudzenie (Alien: Resurrection)
- Uniwersalny żołnierz (Universal Soldier)
Piraci z Karaibów: Na nieznanych wodach (Pirates of Caribbean: On Stranger Tides)

- Co to za film: Piraci, Johnny Depp, nowa intryga i Penelope Cruz
- Reżyser: Rob Marshall
- Rok produkcji: 2011
- Ocena na MetaCritic: 45/6.3
- Ocena na Rotten Tomatoes: 33% / 54%
- Gdzie obejrzeć: Chili, iTunes Store, Player, Rakuten, VOD.pl, CANAL+
Krytyka, która spadła na czwartą część Piratów, wynika głównie z przehajpowania franczyzy. Kapitan Jack Sparrow stał się postacią tak kultową, że w wyobrażeniu o nim znajdowało się więcej kapitana Jacka Sparrowa niż w samym Sparrowie z pierwszych filmów. Oryginalna trylogia była oczywiście bardzo dobra, ale nie ustrzegła się kilku poważnych błędów. Na nieznanych wodach czasami je powiela, a czasami nie. Ciężko jednak wskazać jakąkolwiek sferę, w której film miałby być dużo gorszy od swoich poprzedników. No, może poza brakiem Willa i Elizabeth.
Ian McShane jest w roli złoczyńcy absolutnie olśniewający. Nie próbuje przybrać szat Barbossy ani też nie staje się bardziej żywą kopią Daviego Jonesa. Czarnobrodemu udaje się zachować wyrazistość w poczcie piratów o wszystkich możliwych cechach wyglądu i charakteru. A to naprawdę nie jest łatwe. Jeszcze lepiej spisuje się tu jednak Penelope Cruz.
W pierwszych częściach Piratów faktycznie brakowało ról kobiecych. Keira Knightley zagrała rewelacyjnie, unikając zaszufladkowania i stając się legendą franczyzy (powrotu jej i Willa fani domagają się zresztą do tej pory). Penelope Cruz nie próbowała być drugą Elizabeth. Stworzyła postać bardziej niejednoznaczną etycznie i świetnie spisującą się we wspólnych scenach z Johnnym Deppem (ta chemia!). Nie rozumiejąc tak niskich ocen filmu, mogę tylko żałować, że twórcy nie zrealizowali swojego pierwotnego planu i w piątej części jako głównego antagonisty nie obsadzili zamiast Javiera Bardema właśnie Penelope Cruz. A Wy co o tym sądzicie? Wolicie kapitan Salazara czy Angelicę Malon?
