- Filmy, które kochaliśmy, ale Internet kazał je znienawidzić
- Matrix Rewolucje (Matrix: Revolutions)
- Mroczny rycerz powstaje (The Dark Knight Rises)
- Ukryty wymiar (Event Horizon)
- Piraci z Karaibów: Na nieznanych wodach (Pirates of Caribbean: On Stranger Tides)
- Mortal Kombat
- Spider-Man
- Avatar
- Koszmar z ulicy Wiązów 5: Dziecko snów (A Nightmare On Elm Street: The Dream Child)
- Obcy: Przebudzenie (Alien: Resurrection)
- Uniwersalny żołnierz (Universal Soldier)
Avatar

- Co to za film: Niesamowicie widowiskowe kino akcji z przeciętną fabułą
- Reżyser: James Cameron
- Rok produkcji: 2009
- Ocena na MetaCritic: 83/7.5
- Ocena na Rotten Tomatoes: 82% / 82%
- Gdzie obejrzeć: Chili, iTunes Store, Rakuten, VOD.pl
Avatar jest częściej krytykowany w polskim Internecie niż w jego anglojęzycznej części. Oczywiście określenie „Pocahontas w kosmosie” jest znane również w USA, ale tam bardziej docenia się techniczną maestrię Camerona. U nas Avatar to przede wszystkim film, na którym można się dowartościować. No bo: przerośnięte smerfy, idiotyczny scenariusz, nadęte dialogi i „to może robić wrażenie na gimnazjalistach” (nie żeby jeszcze jacyś zostali). Swego czasu na jednym z największych portali rozpętała się burza o pierwsze miejsce w rankingu. Filmwebowi fani Avatara tworzyli setki fikcyjnych kont, byle tylko wywindować swojego faworyta na sam szczyt klasyfikacji. W odpowiedzi podobną krucjatę przeprowadzili… miłośnicy Ojca Chrzestnego. I tak na skutek wojny fandomów na pierwszym miejscu rankingu znalazł się Avatar, a sam portal zyskał niechlubne miano wylęgarni trolli. Ostatecznie administratorzy mniej więcej poradzili sobie z problemem, ale niesmak pozostał.
Największy problem z Avatarem to fakt, że z argumentami świadczącymi o jego fabularnej miałkości ciężko się nie zgodzić. Film Camerona jest patetyczny, trywialny, schematyczny, brak mu wyrazistych bohaterów i jakiejkolwiek głębi psychologicznej. Ale co z tego, skoro wizualnie to nie tylko najlepsza produkcja 2009 roku, ale być może całej dotychczasowej filmografii XXI wieku. Po 11 latach od premiery wciąż żadnemu twórcy nie udało się tak umiejętnie wykorzystać możliwości tkwiących w technologii 3D jak właśnie Cameronowi.
Przyznam się Wam szczerze – też nie jestem fanem Avatara. Łącznie z premierą kinową obejrzałem go może 2–3 razy. Ale nie potrafię zrozumieć, dlaczego jest on krytykowany tak… kompletnie. Ciężko wskazać w Polsce jedną postać z Youtube’a czy sceny blogerskiej, która rozpoczęłaby modę na hejtowanie Avatara (nie krytykę, bo ta jest często zasłużona, a właśnie hejt). Film często pojawia się jednak na listach najbardziej przehajpowanych produkcji wszech czasów. Tylko czy można tak określać film, który przez wiele lat był najbardziej kasowym dziełem wszech czasów, a technicznie nawet dziś nikomu nie udało się choćby zbliżyć do osiągnięć Camerona?
