Batman v Superman: Świt sprawiedliwości – sekwencja otwierająca i starcie w hangarze. 11 świetnych scen w kiepskich filmach
- 11 świetnych scen w kiepskich filmach
- Gwiezdne wojny: Mroczne widmo – wyścig podracerów i walka z Maulem
- X-Men Geneza: Wolverine – scena otwierająca i sekwencja z Deadpoolem
- Spider-Man 3 – przemiana w Sandmana
- Kong: Wyspa Czaszki – przylot helikopterami na wyspę
- Wonder Woman 1984 – niewidzialny odrzutowiec
- Batman v Superman: Świt sprawiedliwości – sekwencja otwierająca i starcie w hangarze
- Zmierzch – gra w baseball
- Rocky V – walka z Tommym Gunnem
- Matrix: Reaktywacja – scena pościgu
- Valerian i Miasto Tysiąca Planet – występ Rihanny
Batman v Superman: Świt sprawiedliwości – sekwencja otwierająca i starcie w hangarze

- Rok produkcji: 2016
- Reżyseria: Zack Snyder
- Ocena w serwisie Rotten Tomatoes: 29%
- Ocena w serwisie Metacritic: 44
- Gdzie obejrzeć: Chili, Player, Canal+
Kolejny film, który wpisuje się w dwie znane kategorie: kino superbohaterskie i produkcje ze stajni DC Comics. Batman v Superman z 2016 roku to ciężkostrawna pozycja, która chciała upiec zbyt wiele pieczeni przy jednym ogniu. Pierwsza część jeszcze jako tako działa: w końcu dostajemy od Zacka Snydera widowiskowy konflikt naszych dwóch ulubionych herosów. Pozostaje jednak pytanie, po co w tym wszystkim Wonder Woman, groteskowy Lex Luthor czy beznadziejnie zrealizowany potwór z finału filmu, czyli Doomsday.
Wybraliśmy dwie sceny, obie z udziałem Affleckowego Batmana, co jedynie udowadnia, że z perspektywy czasu nie był on tak tragicznym Bruce’em Wayne’em, jak wszyscy myśleli na etapie ogłoszenia castingu (bo potem wielu widzów polubiło go w tej roli). Pierwsza z nich to sekwencja otwierająca, gdy Bruce Wayne jest świadkiem zniszczeń, do których doprowadził Superman, kiedy to „ratował świat” w nieco frywolny sposób. Ten moment sugeruje późniejsze nastawienie Wayne’a do Clarka Kenta – gdy Bruce patrzy w niebo (by dostrzec Supermana), widzimy wyłącznie krystaliczny gniew.
Natomiast druga scena to ekscytujące trzyminutowe starcie Batmana w hangarze, które do dzisiaj budzi we mnie żal związany z tym, że nie doszło do premiery pełnometrażowego filmu o Człowieku Nietoperzu z Benem Affleckiem w roli głównej. Brutalność tej konfrontacji przywodzi na myśl popularną serię gier komputerowych Arkham, gdzie twórcy w podobny sposób zrealizowali system walki. Gołym okiem widać, że film w jakiś sposób musiał inspirować się grą – a w dzisiejszych czasach, w których filmowcy są zazwyczaj dinozaurami próbującymi odnaleźć się w XXI wieku, jest to po prostu rzadkość.