- 11 świetnych scen w kiepskich filmach
- Gwiezdne wojny: Mroczne widmo – wyścig podracerów i walka z Maulem
- X-Men Geneza: Wolverine – scena otwierająca i sekwencja z Deadpoolem
- Spider-Man 3 – przemiana w Sandmana
- Kong: Wyspa Czaszki – przylot helikopterami na wyspę
- Wonder Woman 1984 – niewidzialny odrzutowiec
- Batman v Superman: Świt sprawiedliwości – sekwencja otwierająca i starcie w hangarze
- Zmierzch – gra w baseball
- Rocky V – walka z Tommym Gunnem
- Matrix: Reaktywacja – scena pościgu
- Valerian i Miasto Tysiąca Planet – występ Rihanny
Zmierzch – gra w baseball

- Rok produkcji: 2008
- Reżyseria: Catherine Hardwicke
- Ocena w serwisie Rotten Tomatoes: 49%
- Ocena w serwisie Metacritic: 56
- Gdzie obejrzeć: Netflix, Player
Saga Zmierzch była swego czasu jedną z najpopularniejszych serii filmowych XXI wieku. I choć po premierze ostatniej części zaczęło być o niej bardzo cicho (podobny przypadek jak z Grą o tron), najwięksi fani nieraz robią sobie noce filmowe ze wszystkimi częściami, dzięki czemu produkcje te nadal są dostępne na platformach streamingowych.
Zmierzch jest bardzo dobrą adaptacją książki, natomiast raczej „średniawym” filmem. I nie zrozumcie mnie źle: punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Na pewno Zmierzch podoba się młodszym widzom i takie też było w jego przypadku założenie; w końcu do nich jest skierowany. I chociaż uważam, że nie ma co uznawać go za kompletną tandetę, tak wciąż istnieje całkiem sporo argumentów potwierdzających, że słusznie trafił do tego zestawienia.
Ale owo „słusznie” oznacza również, że ma on też swoją scenę, która w jakimś sensie pozostaje niezapomniana. Dzięki niej – a mowa o grze w baseball – główni bohaterowie na zawsze zapisali się w świadomości odbiorców tej bardziej „memicznej” zawartości internetu. Bowiem moment, kiedy wraz z grupką znajomych uprawiają ów iście amerykański sport, jest po prostu tak zły, że aż wybitny. A dlaczego? Kurczę, bo nikt wcześniej nie wpadł na to, by wampiryczne zdolności połączyć z nastolatkami i grą w baseball! Wygląda to przekomicznie, a przy okazji cudnie: mroczna paleta kolorów miesza się z (nie)zdrową sportową rywalizacją, a nie do końca ludzcy bohaterowie zrobią wszystko, by pomóc wygrać swojej drużynie. Mała, niby nic nieznacząca scena, a cieszy!