Gwiezdne wojny: Mroczne widmo – wyścig podracerów i walka z Maulem. 11 świetnych scen w kiepskich filmach
- 11 świetnych scen w kiepskich filmach
- Gwiezdne wojny: Mroczne widmo – wyścig podracerów i walka z Maulem
- X-Men Geneza: Wolverine – scena otwierająca i sekwencja z Deadpoolem
- Spider-Man 3 – przemiana w Sandmana
- Kong: Wyspa Czaszki – przylot helikopterami na wyspę
- Wonder Woman 1984 – niewidzialny odrzutowiec
- Batman v Superman: Świt sprawiedliwości – sekwencja otwierająca i starcie w hangarze
- Zmierzch – gra w baseball
- Rocky V – walka z Tommym Gunnem
- Matrix: Reaktywacja – scena pościgu
- Valerian i Miasto Tysiąca Planet – występ Rihanny
Gwiezdne wojny: Mroczne widmo – wyścig podracerów i walka z Maulem

- Rok produkcji: 1999
- Reżyseria: George Lucas
- Ocena w serwisie Rotten Tomatoes: 52%
- Ocena w serwisie Metacritic: 51
- Gdzie obejrzeć: Disney+, Chili, vod.pl, Canal+
Jak wszyscy wiemy (albo i nie), Gwiezdne wojny: Mroczne widmo są jedną z bardziej znienawidzonych części tej sagi. Ba, cała trylogia prequeli (no, jedynie Zemsta Sithów tak naprawdę się nie zestarzała) z perspektywy czasu wydaje się raczej pretekstem do pastwienia się nad co bardziej żenującymi momentami niż do „odczuwania” magii uniwersum wykreowanego przez George’a Lucasa. Jar Jar Binks, sztuczne CGI, brak przemyślanego tempa... I tak dalej.
Trzeba jednak przyznać, że najważniejsza walka w filmie – czyli konfrontacja Dartha Maula z Obi-Wanem Kenobim i Qui-Gon Jinnem – robi całkiem spore wrażenie. Po pierwsze, całość wygląda niezwykle efektownie. Widzowie, wówczas przyzwyczajeni do nieco sztywnych potyczek na miecze świetlne, zachwycili się fenomenalnie zrealizowaną choreografią. Dwóch Jedi i jeden Sith stoczyli walkę w wizualnie fascynującym hangarze (i w jego głębi) podczas bitwy o Naboo. Do tego dochodzi groźna, skomponowana przez Johna Williamsa muzyka przewodnia. Nawet jeśli nie wiedzieliśmy wtedy, że [SPOILER] mistrz Obi-Wana zostanie zabity przez ucznia Dartha Sidiousa, przeczuwaliśmy, że musi dojść do jakiejś tragedii. W końcu do tego momentu ten film był zbyt bajkowy, zbyt... bezpieczny? Śmierć bohatera (granego przez Liama Neesona) kończy ten magiczny czas. Przypomina, że już nie będzie tak kolorowo – przecież zbliżamy się do momentu, kiedy wszyscy Jedi mają zginąć.
Do tego nie zapominajmy o wyścigu podracerów, który to młody Anakin Skywalker, jeszcze niezaznajomiony z mocą Jedi, musiał wygrać, by pomóc swoim „nowym przyjaciołom” w potrzebie. Już pomijając same konsekwencje tego wyścigu (czemu młody Ani nie wziął matki ze sobą?), znów robi on wrażenie... wizualne. Domyślamy się, że [SPOILER] nasz młody protagonista zwycięży, ale tu również odczuwamy nieustanne napięcie. Ta scena działa od początku do samego końca.