Wonder Woman 1984 – niewidzialny odrzutowiec. 11 świetnych scen w kiepskich filmach
- 11 świetnych scen w kiepskich filmach
- Gwiezdne wojny: Mroczne widmo – wyścig podracerów i walka z Maulem
- X-Men Geneza: Wolverine – scena otwierająca i sekwencja z Deadpoolem
- Spider-Man 3 – przemiana w Sandmana
- Kong: Wyspa Czaszki – przylot helikopterami na wyspę
- Wonder Woman 1984 – niewidzialny odrzutowiec
- Batman v Superman: Świt sprawiedliwości – sekwencja otwierająca i starcie w hangarze
- Zmierzch – gra w baseball
- Rocky V – walka z Tommym Gunnem
- Matrix: Reaktywacja – scena pościgu
- Valerian i Miasto Tysiąca Planet – występ Rihanny
Wonder Woman 1984 – niewidzialny odrzutowiec

- Rok produkcji: 2020
- Reżyseria: Patty Jenkins
- Ocena w serwisie Rotten Tomatoes: 58%
- Ocena w serwisie Metacritic: 60
- Gdzie obejrzeć: HBO GO, Player, Canal+
Może jest to stwierdzenie całkiem wyolbrzymione, ale pierwsza część Wonder Woman była wówczas takim powiewem świeżości w filmowym uniwersum DC Comics, jakim w tym roku okazał się serial The Peacemaker z Johnem Ceną w roli głównej. Nawet jeśli finałowe pójście na łatwiznę w postaci pokazania „ostatecznego złoczyńcy” mogło wydać się większości widzów obrazą ich inteligencji, tak chyba każdy choć trochę docenił świetnie oddaną atmosferę pierwszej wojny światowej czy chemię między Gal Gadot i Chrisem Pine’em.
Natomiast druga część tej serii (w reżyserii tej samej autorki, czyli Patty Jenkins) okazała się nieporozumieniem, całkowitym przeciwieństwem znaku jakości, jaki nosiła część pierwsza. Wonder Woman 1984 to twór niechlujny, żenujący, a także nieposiadający pazura poprzedniego filmu. I tak pewnie większość z Was po prostu nie lubi Gal Gadot za jej słabe zdolności językowe (nie oszukujmy się, aktorka klasy światowej w tym wieku raczej powinna pozbyć się tego akcentu), ale nie wieszajmy od razu psów na tej produkcji.
Po raz kolejny znajdziemy tu bowiem – uwaga – jedną scenę, która w jakiś sposób pozwala zmniejszyć nasze negatywne odczucia. Kiedy już pogodzimy się z faktem, że [SPOILER] dusza Steve’a Trevora (Chris Pine) powraca do ciała kompletnie losowej osoby, a Diana (wraz z widzem) widzi w tej personie (dosłowne!) uosobienie Chrisa Pine’a, scena w niewidzialnym odrzutowcu potrafi na chwilę wzruszyć. Pomimo faktu, że Trevor zginął wiele lat wcześniej, bohaterka znowu ma szansę, choć na te parę dni, odzyskać swój raj utracony. Zdajemy sobie sprawę, że jest to tylko ulotny powrót do przeszłości, ale kibicujemy tej parze. W końcu zasłużyła na szczęśliwsze zakończenie.