Rocky V – walka z Tommym Gunnem. 11 świetnych scen w kiepskich filmach

• 11 świetnych scen w kiepskich filmach
• Gwiezdne wojny: Mroczne widmo – wyścig podracerów i walka z Maulem
• X-Men Geneza: Wolverine – scena otwierająca i sekwencja z Deadpoolem
• Spider-Man 3 – przemiana w Sandmana
• Kong: Wyspa Czaszki – przylot helikopterami na wyspę
• Wonder Woman 1984 – niewidzialny odrzutowiec
• Batman v Superman: Świt sprawiedliwości – sekwencja otwierająca i starcie w hangarze
• Zmierzch – gra w baseball
• Rocky V – walka z Tommym Gunnem
• Matrix: Reaktywacja – scena pościgu
• Valerian i Miasto Tysiąca Planet – występ Rihanny

Rocky V – walka z Tommym Gunnem

Z serią o Rockym jest tak, że jej początek i koniec (jeśli weźmiemy pod uwagę najnowsze filmy o Adonisie Johnsonie) stoją na naprawdę wysokim poziomie, natomiast środkowe części uważane są po prostu za... dno. Tak też jest z jej piątą odsłoną, która „obiektywnie” (zarówno przez krytyków, jak i fanów) została uznana za najgorszą część całego cyklu. I choć film po wielu latach wraca do łask, tak wciąż zarzuca mu się pretensjonalność, nieciekawy wątek rodzinny czy ogólnie dziwną ścieżkę, jaką twórcy obrali w rozwoju postaci Rocky’ego Balboy.

Fakt, że film wzbudza jakiekolwiek zainteresowanie, oznacza, że musi mieć chociaż jedną udaną scenę (a przynajmniej takie logiczne rozumowanie podsuwa mi zdrowy rozsądek). I faktycznie, scena walki Rocky’ego z Tommym Gunnem to kolejny przykład tego, że nawet najgorsza część serii może mieć w sobie choć trochę tej bokserskiej magii. Kiedy już myślimy [SPOILER], że Balboa zostanie pokonany, ten słyszy głos swojego dawnego trenera Mickeya, co wzmacnia jego pewność siebie i pozwala wygrać pojedynek. Scena jest nieźle zrealizowana i pokazuje, że Stallone nadal rozumie swojego (w tym wypadku nieco dysfunkcyjnego) bohatera. Co ciekawe, Gunna zagrał prawdziwy bokser – Tommy Morrison; ten mały detal jedynie wzmaga siłę, z jaką oddziałuje na widzów ta sekwencja walki.