Nibelungi (Die Nibelungen) – Gra o tron. Filmy, bez których nie byłoby Marvela i Star Wars
- 10 filmów, bez których nie byłoby Władcy Pierścieni i Marvela
- Nietolerancja (Intolerance) – Władca Pierścieni
- Nibelungi (Die Nibelungen) – Gra o tron
- Podróż na Księżyc (Le voyage dans la lune) – Star Wars i 2001: Odyseja kosmiczna
- Twórczość Charlesa Chaplina i Bustera Keatona – komedie Monty Pythona i filmy z Jasiem Fasolą
- Metropolis – Łowca androidów
- Człowiek, który się śmieje (The Man Who Laughs) – Joker
- Doktor Mabuse (Dr. Mabuse, der grose Spieler – Ein Bild der Zeit) – filmy o Jamesie Bondzie
- Znak Zorro (The Mark of Zorro) – filmy superbohaterskie DC i Marvela
- Krew poety (Le Sang d'un poete) – Miasteczko Twin Peaks
- Czarownice (Haxan) – Czarownica: Bajka ludowa z Nowej Anglii
Nibelungi (Die Nibelungen) – Gra o tron

- Co to: dwuczęściowa ekranizacja średniowiecznego poematu z elementami fantasy
- Reżyseria: Fritz Lang
- Rok premiery: 1924
- Gdzie obejrzeć: Internet Archive (link)
Średniowieczne realia i konwencja fantastyczna jakoś od zawsze świetnie ze sobą współgrają, bo wystarczy przywołać najstarsze rycerskie eposy, żeby przekonać się, że ludzie uwielbiali słuchać tego typu historii (inaczej nie miałyby one takiej siły przebicia i nie współtworzyłyby współczesnej popkultury). Dziś możemy zachwycać się między innymi produkcjami fantasy pokroju wcześniej wspominanego Władcy Pierścieni czy też nieco świeższej Gry o tron. Tego typu przedsięwzięcia filmowe i telewizyjne nie byłyby jednak możliwe, gdyby nie jedna z pierwszych tak odważnych opowieści medieval fantasy przełożonych na taśmę celuloidową.
Mowa o Nibelungach w reżyserii Fritza Langa, czyli ekranizacji słynnej niemieckiej Pieśni o Nibelungach. Film podzielono na dwie osobne części, Śmierć Zygfryda i Zemstę Krymhildy, które przedstawiają akcję z nieco innych perspektyw. To, na czym polega różnica pomiędzy nimi, możecie zrozumieć, gdy spojrzycie na te mało subtelne, mocno spoilerowe tytuły.
Pierwsza część to typowa rycerska przygoda, choć zamiast panicza na białym rumaku mamy nieco przygłupiego wojaka walczącego o względy pochodzącej z rodziny królewskiej dworzanki. Druga to już nieco bardziej skupiona na intrygach i bataliach średniowieczna sieczka pędząca na łeb na szyję. Do historii kinematografii przeszły przede wszystkim dwie sceny, czyli pojedynek z niezwykle „urodziwym” smokiem (wygląda on tak samo pokracznie jak ten z filmowego Wiedźmina, sami zobaczcie) oraz moment śmierci głównego bohatera. Mówi się, że Psychoza Hitchcocka czy rzeczona Gra o tron zaskakiwały tego rodzaju zwrotami akcji, a okazuje się, że jeszcze wcześniej Lang nie bał się przedstawiać na ekranie zgonów ważnych dla fabuły postaci.

