Newsroom Wiadomości Najciekawsze Komiksy Tematy RSS
Wiadomość opinie 19 czerwca 2023, 15:00

Taki hołd dla kultowych strzelanek to ja rozumiem. Aż przypomniał mi się FEAR

Trepang2 przypomina, jak kiedyś grało się w F.E.A.R.-a i jak dużo frajdy oferował bullet time. A dla młodszych graczy to dobra okazja, by sprawdzić starą, dobrą szkolę tworzenia strzelanek FPP.

Źródło fot. Team17
i

„OS for life”, czyli najlepsza jest stara szkoła, jak zawsze mawia Bigtime Tommie – jedna z barwniejszych osobowości Instagrama, jaka ostatnio rzuciła mi się w oczy. Podobne motto przyświeca chyba twórcom z Trepang Studios, bo ich gra – Trepang2 – to bardzo oldskulowa strzelanka FPP, która jakością i mechanikami przenosi nas 20 lat wstecz, gdy w tym gatunku królowały F.E.A.R., Soldier of Fortune i parę innych FPS-ów. Wtedy zachwycaliśmy się choćby tym, że pozycje tego typu miały w ogóle jakąś fabułę albo mechanikę bullet time, spowalniającą czas.

Wszystko to znajdziemy teraz w grze Trepang2. Cała ta produkcja to praktycznie jeden wielki hołd dla F.E.A.R.-a i akcji rodem z Matrixa, w których to dziełach obserwujemy, jak w zwolnionym tempie dziesiątki pocisków trafiają anonimowych przeciwników i odrywają niezliczone kawałki elewacji z korpowieżowców. To, co Trepang2 oferuje w zakresie walki i strzelania, powinno zachwycić każdego fana FPS-ów. Obok tego jest jednak nieco archaiczna, surowa dziś oprawa, wykonana tak zapewne w dużej mierze celowo, którą zaakceptują już tylko prawdziwi fani starej szkoły albo osoby ciekawe, jak kiedyś wyglądały największe hity FPP.

Jesteś superżołnierzem – tyle fabuły wystarczy

„Dwójka” w tytule nie oznacza bynajmniej, że gra jest sequelem. W oryginalnej pisowni to Trepang do kwadratu, a fabuła opowiada oklepaną historyjkę o nadludzkich superżołnierzach tworzonych przez złowrogą korporację na drodze genetycznych modyfikacji. Jesteśmy jednym z takich mutantów, bez żadnych wspomnień z naszej przeszłości, ale z misją zemsty na korpo o nazwie Horizon i jej CEO. Pomaga nam w tym tajna grupa uzbrojonych po zęby najemników, a w tle są jeszcze dziwni kultyści, dodani chyba tylko po to, by w jednej misji zmienić otoczenie na historyczny zamek.

O ile motyw złej korporacji i wojowników o nadludzkich zdolnościach to jawne i całkiem udane nawiązanie do F.E.A.R.-a, tak próba połączenia tego z elementami horroru wyszła już średnio i wspomniany kult niewiele w tym pomaga. Mamy tu raptem parę momentów i lokacji, które można określić mianem dziwnych i psychodelicznych. Choć wydają się ciekawe, jakoś niezbyt komponowały mi się z całą resztą.

Historia opowiadana w grze Trepang2 nikomu nie zapadnie w pamięć, bo i też nie ma ciekawych bohaterów – istnieje, bo istnieje, aby spiąć parę fabularnych misji w całość. Na szczęście końcówka oferuje na tyle dramatyzmu i względnego zaskoczenia, że wybacza się wszelkie braki. Sama kampania jest króciutka (oceniam ją na 5 godzin), dlatego warto wykonywać w międzyczasie opcjonalne misje poboczne. Mimo że nie rozbudowują za bardzo fabuły, a czasem wręcz sprowadzają wszystko do zwykłego trybu hordy (obecnego także w module treningowym), to jednak zabierają nas do zupełnie nowych lokacji, których nie uświadczymy w kampanii. Poza tym – takiego strzelania nigdy za mało!

Taki hołd dla kultowych strzelanek to ja rozumiem. Aż przypomniał mi się FEAR - ilustracja #1

Trepang2 zabiera nas do bardzo surowych, podobnych do siebie lokacji.Trepang2, Team17, 2023

Słychać – i widać – strzały!

Najpierw trzeba jednak wspomnieć o niesamowitej ścieżce dźwiękowej, która mocno wpływa na odbiór scen akcji. Muzyka zmienia się zależnie od tego, co dzieje się na ekranie, i pompuje nam adrenalinę, podkręcając dynamikę każdego obrazu. Dawno nie słyszałem tak dobrego tła w zwykłej strzelaninie! A w grze Trepang2 ma się wrażenie, że oto w naszej głowie rozlega się głos Neo mówiącego: „Guns, lots of guns!”, a potem rozpoczynamy własny balet ze spluwami w dłoniach. Wszystko jest do bólu oldskulowe, bez regeneracji zdrowia, bez widoku z przyrządów celowniczych, za to z wyborem uzbrojenia przed każdą misją.

Pistolety, pistolety maszynowe, karabinki, strzelby, granatniki, tomahawki, spluwy w obu dłoniach jednocześnie, granaty, flashbangi... Gdy do pokoju wkracza grupa uzbrojonych po zęby żołnierzy – cały ten arsenał idzie w ruch. Sekundę później na ekranie widać totalny chaos, bo wiele elementów otoczenia da się zniszczyć, a z każdego trafionego obiektu sypią się odłamki betonu, szkła, widać iskry albo leje się krew z dziurawionych wrogów. Twórcy bawią się konwencją do tego stopnia, że trafiamy przykładowo do pomieszczeń, w których na środku stoją piętrowe półki z butelkami drogiego alkoholu tylko po to, by było co tłuc!

Taki hołd dla kultowych strzelanek to ja rozumiem. Aż przypomniał mi się FEAR - ilustracja #2

Siedziba kultu mocno wyróżnia się na tle innych lokacji.Trepang2, Team17, 2023

Bullet time wciąż rządzi

Gdy jednocześnie powietrze przecina kilkaset kul, wybucha parę granatów, jedynym sposobem, by rozeznać się w tym chaosie, jest włączenie starego, dobrego bullet time’u, który wręcza zaprasza do robienia screenshotów, bo oglądanie tych akcji w zwolnionym tempie i z taką muzą to czysta frajda. Jest wprawdzie opcja skradania się i aktywowania niewidzialnego pancerza, jak w Crysisie, ale chyba nie po to powstał Trepang2. Ciche podejście przydaje się głównie, by pochwycić wroga, wsadzić mu do kieszeni granat i odrzucić w stronę jego kumpli, obserwując masakrę, jaka ma po chwili miejsce.

Stareńki F.E.A.R. zasłynął niegdyś bardzo dobrą sztuczną inteligencją przeciwników i z zadowoleniem stwierdzam, że Trepang2 również nie ma się na tym polu czego wstydzić. Komputerowe boty nie wbiegają nam jak głupki pod lufę, co widać chyba w każdej grze AAA, tylko chowają się za zasłonami, uciekają na z góry upatrzone pozycje albo rzucają grantami. Potrafią nas zauważyć, gdy siedzimy cicho, ale zaświecimy latarkę na broni. Idealnie oczywiście nie jest, zwłaszcza gdy zaczynamy się bardzo prędko poruszać, dlatego twórcy dodali mechanikę szybko kończącej się staminy, która często spowalnia nas w złym momencie. Jest to nieco irytujące i wybija z rytmu, niemniej trochę rozumiem intencje devów.

Rozgrywkę można sobie za to regulować poziomami trudności – jest ich naprawdę dużo do wyboru, jednak warto skoncentrować się na „hardzie” lub „normalu”. Niżej jest za łatwo, a wyżej to nawet sami twórcy ostrzegają na ekranie, że konieczne będzie używanie exploitów, by przejść etap. W razie czego można również odblokować firmowe cheaty i zaliczać ponownie misje z różnymi dodatkowymi atrakcjami.

Taki hołd dla kultowych strzelanek to ja rozumiem. Aż przypomniał mi się FEAR - ilustracja #3

Czasem trudno dostrzec, co dzieje się na ekranie – wtedy przydaje się bullet time.Trepang2, Team17, 2023

Jak bardzo lubisz „OS”?

Strzelaniny w grze Trepang2 powinny więc urzec każdego, choć tego samego nie da się powiedzieć o oprawie wizualnej. Ta wygląda bardzo surowo, zwłaszcza pod względem jakości tekstur, oświetlenia oraz liczby detali. Każde pomieszczenie jest do siebie podobne, wszędzie powtarzają się te same elementy wystroju, jakby w sklepiku silnika gry kupiono tylko kilka assetów i powrzucano je metodą kopiuj-wklej, gdzie tylko się dało. Ale kiedy spojrzy się na oryginalnego F.E.A.R.-a, zobaczy się bardzo podobną filozofię projektowania poziomów – odnoszę więc wrażenie, że to celowe zamierzenie twórców, a nie oznaka lenistwa.

Jednym się to spodoba – innym zapewne nie do końca. Sięgając po grę Trepang2, trzeba wziąć poprawkę na to, że nie jest to nowoczesne spojrzenie na dawny styl, jak w ostatnich Doomach, tylko produkcja zrobiona według przepisu sprzed niemal ćwierć wieku, bez większych zmian. Ja wprawdzie jestem growym dinozaurem i patrzę na nią trochę przez pryzmat małej nostalgii, ale obiektywnie muszę przyznać, że strzelanie wykonano tu naprawdę „miodnie”, jak to się kiedyś mówiło. Bez względu na wspomnienia z przeszłości dla mnie to bardzo pozytywna niespodzianka tego roku!

Moja opinia o grze Trepang2

PLUSY:

  1. oldskulowy hołd dla FPS-ów z początku wieku, zwłaszcza F.E.A.R-a;
  2. świetna, dynamiczna i niezwykle widowiskowa mechanika walki – kule, granaty i odłamki fruwają wszędzie;
  3. różnorodny arsenał do siania chaosu;
  4. stary, dobry bullet time, nadal sprawiający mnóstwo frajdy;
  5. całkiem niezła inteligencja komputerowych przeciwników;
  6. rewelacyjny soundtrack.

MINUSY:

  1. prosta, surowa i uboga w detale oprawa wizualna oraz projekty poziomów – jak w grach z początku wieku;
  2. krótka kampania fabularna (ok. 5 godzin), którą tylko trochę wydłużają misje poboczne i tryb treningowy;
  3. burząca często rytm walki przez spowalnianie postaci mechanika staminy;
  4. brzydkie, słabo wykonane efekty typu gore.

OCENA: 7,5/10

ZASTRZEŻENIE

Dostęp do gry otrzymaliśmy od wydawcy.

Dariusz Matusiak

Dariusz Matusiak

Absolwent Wydziału Nauk Społecznych i Dziennikarstwa. Pisanie o grach rozpoczął w 2013 roku od swojego bloga na gameplay.pl, skąd szybko trafił do działu Recenzji i Publicystki GRYOnline.pl. Czasem pisze też o filmach i technologii. Gracz od czasów świetności Amigi. Od zawsze fan wyścigów, realistycznych symulatorów i strzelanin militarnych oraz gier z wciągającą fabułą lub wyjątkowym stylem artystycznym. W wolnych chwilach uczy latać w symulatorach nowoczesnych myśliwców bojowych na prowadzonej przez siebie stronie Szkoła Latania. Poza tym wielki miłośnik urządzania swojego stanowiska w stylu „minimal desk setup”, sprzętowych nowinek i kotów.

więcej