Highguard może jeszcze zaskoczyć graczy, ale na gali The Game Awards 2025 nowa gra weteranów Apexa i Titanfalla mocno rozczarowała widzów.
Wielka zapowiedź na koniec The Game Awards 2025 wywołała skojarzenia z głośnym tytułem – ale stanowczo nie takim, do jakiego chciałaby być porównywana dowolna produkcja.
Gala nagród prowadzona przez Geoffa Keighleya to niewątpliwie ważne wydarzenie dla graczy. Długa transmisja z Los Angeles zawsze pełna jest dużych zapowiedzi, widowiskowych lub klimatycznych zwiastunów oraz krótkich, lecz budzących euforię pokazów rozgrywki.
Jednakże nie każda gra wideo wzbudza równie wielki entuzjazm, a niektóre… cóż, niektóre są skreślane przez graczy bardzo, ale to bardzo wcześnie. Wręcz od razu.
Czego spodziewali się widzowie po ostatnim ogłoszeniu na The Game Awards 2025? Zapewne czegoś dużego, szokującego i/lub naprawdę interesującego. Oczywiście lista ta mocno się zawęziła, gdy Keighley zaczął mówić o czymś, co nie pojawi się za kilka lat. O sile gier niezależnych, o utrzymaniu absolutnej tajemnicy, mimo rozpoczęcia prac 4 lata temu. I o rozgrywce, która przypadła dziennikarzowi do gustu i której pokaz – jego zdaniem – powinien sprawić, że i widzowie będą chcieli tej gry.
Jeśli oglądaliście z nami transmisję z TGA 2025, wiecie już, że tym tytułem okazało się Highguard – pierwsze dzieło zespołu Wildlight, która trafi do graczy już 26 stycznia 2026 roku.
Jednakże entuzjazm graczy zniknął jeszcze przed ujawnieniem tytułu. Highguard to bowiem darmowy sieciowy FPS z gatunku hero shooterów (czy też „raid shooter PvP”, via Steam) od weteranów Titanfalla i Apex Legends, którzy założyli własne studio po odejściu z Respawn Entertainment.
Bądźmy uczciwi: niewykluczone, że Highguard okaże się nieoczekiwanie udaną produkcją, tak jak Helldivers 2, Marvel Rivals i ARC Raiders, które mimo ostrej konkurencji zdołały wywalczyć sobie miejsce na rynku. Tak więc skreślanie Highguard po pierwszym zwiastunie rozgrywki może być nieco na wyrost.
Jednakże jest powód, dla którego próżno szukać euforii, entuzjazmu czy nawet lekkich pochwał pod adresem Highguard. Sieciowe strzelanki PvP to jeden z tych gatunków, który wydaje się co chwila otrzymywać nowego reprezentanta i praktycznie nie ma żadnej większy imprezy branżowej, na której nie zapowiedzianoby przynajmniej jednej takiej pozycji.
To wciąż nie powód, by wydać ostateczny wyrok… ale to także nie koniec zarzutów wobec Highguard. Dość rzucić okiem na komentarze pod oficjalnym zwiastunem. Część z nich wyśmiewa zachowanie tajemnicy przez twórców („Nic dziwnego, że nikt nie miał tego w przecieku”), wskazywania na nieprzesadnie oryginalny tytuł (być może będący wręcz wariacją na temat Overwatcha) i taką też prezentację gry oraz rozgrywkę (gracze już doszukali się podobieństw m.in. do Paladins).
Co dodatkowo zniechęca graczy, to wykorzystanie kontrowersyjnych zabezpiezeń przeciwko oszustom, w tym wymóg włączenia funkcji bezpiecznego rozruchu (Secure Boot) i TPM 2.0.
Faktycznie, na ten moment Highguard zwyczajnie nie wyróżnia się przesadnie na tle armii rywalizacyjnych shooterów, która od lat próbuje rzucić wyzwanie gigantom branży. Takich jak Concord, z którym szybko zaczęto porównywać grę studia Wildlight. Dla przypomnienia: mówimy o grze, która nie tylko pogrzebała swoich twórców i miała być kosztowną porażką dla Sony, ale też nie przetrwała nawet 2 tygodni. I podobny los gracze wróżą już Highguard.
Wypada dodać, że szumna zapowiedź Keighleya bynajmniej nie pomogła tej produkcji – chyba że za „pomoc” uznamy uczynienie z gry największego rozczarowania tegorocznej edycji gali The Game Awards. Cóż, zawsze to jakiś rozgłos – ale czy pomoże on twórcom?
Na korzyść zespołu Wildlight przemawia model free-to-play w ich produkcji, w przeciwieństwie do Concorda, który wymagał zakupu gry do rozpoczęcia zabawy. Co oznacza, że gracze mogą przynajmniej dać Highguard szansę, nim wydadzą ostateczny wyrok.
Więcej:„Zostaliśmy oficjalnie okradzeni”. Twórcy Kingdom Come: Deliverance 2 reagują na porażkę na TGA 2025
Autor: Jakub Błażewicz
Ukończył polonistyczne studia magisterskie na Uniwersytecie Warszawskim pracą poświęconą tej właśnie tematyce. Przygodę z GRYOnline.pl rozpoczął w 2015 roku, pisząc w Newsroomie growym, a następnie również filmowym i technologicznym (nie zabrakło też udziału w Encyklopedii Gier). Grami wideo (i nie tylko wideo) zainteresowany od lat. Zaczynał od platformówek i do dziś pozostaje ich wielkim fanem (w tym metroidvanii), ale wykazuje też zainteresowanie karciankami (także papierowymi), bijatykami, soulslike’ami i w zasadzie wszystkim, co dotyczy gier jako takich. Potrafi zachwycać się pikselowymi postaciami z gier pamiętających czasy Game Boya łupanego (jeśli nie starszymi).
GRYOnline.pl:
tvgry.pl:
