Dla jednych to był kult, dla innych zdrada. Worms 3D podzieliło fanów jak żadna inna gra w historii

Choć seria Worms od początku kojarzy się z rozgrywką w dwóch wymiarach i tak pozostaje do dzisiaj, to jednak był taki czas, gdy stojąca za nią ekipa Team17 próbowała to zmienić. Jej pierwszym eksperymentem było Worms 3D.

Krystian Pieniążek

2
Dla jednych to był kult, dla innych zdrada. Worms 3D podzieliło fanów jak żadna inna gra w historii, źródło grafiki: Team17.
Dla jednych to był kult, dla innych zdrada. Worms 3D podzieliło fanów jak żadna inna gra w historii Źródło: Team17.

Być graczem i nie kojarzyć serii Worms, to jak być fanem piłki nożnej i nie wiedzieć, kim jest Robert Lewandowski. Zapoczątkowany w 1995 roku cykl produkcji pozwalających nam wcielić się w waleczne robale odniósł spektakularny sukces, dając początek serii, która wraz z jego twórcami zapisała się złotymi zgłoskami na kartach historii gier wideo.

Choć marka narodziła się w epoce, w której jeszcze rządziły dwuwymiarowe produkcje, to jednak upływający czas, a także chęć wprowadzenia do niej powiewu świeżości, sprawiły, że stojąca za nią ekipa Team17 w końcu postanowiła przenieść ją do trójwymiarowego środowiska. Niemniej wydane w 2003 roku Worms 3D podzieliło graczy. Podczas gdy zagorzali fani cyklu twierdzili, że to w ogóle nie są Wormsy, wielu pozostałych wykazywało się większą wyrozumiałością dla tego projektu. Jedni i drudzy nie pozostawali jednak ślepi na jego bolączki.

Ja natomiast od tej produkcji rozpocząłem swoją przygodę z serią i choć daleki jestem od jej krytykowania, to jednak przyznaję się bez bicia, że w znaczący sposób wpłynęła ona na sposób, w jaki patrzę na cały cykl. Zacznijmy jednak od początku.

Ten cykl nie jest częścią naszego działu Premium. Decydując się na zakup abonamentu, możesz jednak pomóc w tworzeniu większej liczby takich tekstów. Dziękujemy.

Kup Abonament Premium GRYOnline.pl

Sprawdzony gameplay

Gry z serii Worms opierają się na stosunkowo prostym schemacie rozgrywki. Zabawa toczy się w nich w trybie turowym, na arenach, na które trafiają rywalizujące ze sobą drużyny tytułowych robali. Głównym celem, jaki przyświeca naszym podopiecznym, jest wyeliminowanie drużyny przeciwnika. Na przestrzeni każdej tury mamy ograniczony czas na przemieszczenie się po planszy, dobór broni, wymierzenie i oddanie strzału (lub rzucenie granatu bądź skorzystanie z innego, bardziej wymyślnego oręża). Po tym, jak nasza tura dobiegnie końca, do głosu dochodzi przeciwnik. I tak aż do momentu, w którym na palcu boju ostanie się tylko jeden zespół (niekoniecznie w pełnym składzie).

Przez długie lata wszystko to działo się w dwuwymiarowym środowisku. Z gry na grę fani mogli więc doskonalić swoją taktykę, poznając na wylot mocne strony poszczególnych giwer i innych przedmiotów oraz opanowując do perfekcji ich specyfikę. Worms 3D wywróciło jednak to wszystko do góry nogami. Autorzy nie próbowali wymyślić koła na nowo i do stworzenia niniejszej gry zastosowali przepis, który doskonale sprawdzał się na przestrzeni ośmiu lat. Jednocześnie przeniesienie go w trzy wymiary zaowocowało koniecznością opracowania od podstaw całego systemu balistyki, którego miłośnicy dotychczasowych gier spod tego szyldu musieli uczyć się od nowa.

Worms 3D. Źródło: Team17.
Worms 3D. Źródło: Team17.

Bolączki

Choć obiektywnie trudno to uznać za wadę (cóż, przyszło nowe, trzeba było się przyzwyczaić), to jednak uczciwie trzeba przyznać, że Worms 3D cierpiało na szereg bolączek. Widać było, że twórcom nie wystarczyło czasu, by w pełni opanować rozgrywkę w trzech wymiarach, a dodatkowo – przystosować do nich cały arsenał z wcześniejszych gier spod tego szyldu. W efekcie ekwipunek robali został tu okrojony względem tego, co mogliśmy zobaczyć chociażby w kultowym Worms: Armageddon.

Próżno było tu szukać między innymi palnika, piły czy teleportera. Niemniej jego najważniejsze elementy, jak wybuchowa owca czy święty granat ręczny, pozostały na miejscu; dodatkowo upchnięto tu nieco nowości w postaci ataku jądrowego czy ataków gazowych.

Drugim, być może poważniejszym zarzutem stawianym Wormsom 3D, była praca kamery. Ta bowiem niespecjalnie kwapiła się do współpracy, przez co lubiła ustawiać się za obiektami zasłaniającymi nam kontrolowanego robala, a co za tym idzie – skutecznie utrudniała rozgrywkę. Tym samym Worms 3D zostało pozbawione jednej z największych zalet swoich poprzedników, czyli czytelności tego, co działo się na planszach.

Twórcy zadbali przy tym o to, by same plansze pozostały podatne na uszkodzenia, dokładnie tak, jak miało to miejsce w dwuwymiarowych Wormsach. Nic zatem nie stało na przeszkodzie, by zamiast ostrzeliwać cele bezpośrednio, tworzyć wokół nich wyspy (co było o tyle łatwe, że lokacje były tu niejako zawieszone w powietrzu, nad zbiornikami wodnymi) i pozbawiać je możliwości ruchu, a następnie czynić z nich bardzo łatwe cele. Oczywiście pod warunkiem, że już rozpracowaliśmy, jak działał tu wiatr i jaki miał wpływ na kierunek czy trajektorię lotu wystrzeliwanych przez nas pocisków bądź rzucanych granatów (co wymagało odrobiny wprawy).

Worms 3D. Źródło: Team17.
Worms 3D. Źródło: Team17.

Tryby

W Worms 3D można było grać w pojedynkę lub w trybie multiplayer. Rzecz jasna gwoździem programu był tutaj tryb „gorącego krzesła”, w ramach którego gracze naprzemiennie wykonywali swoje ruchy, przekazując sobie pada albo myszkę i klawiaturę. Oprócz tego na sprawdzenie czekała tu szybka gra na losowo generowanych mapach, a także kampania fabularna. Tę ostatnią podzielono na misje, w ramach których wykonywaliśmy określone zadania. Choć pojawiały się tu zlecenia polegające na eliminacji wszystkich wrogów, to jednak nie brakowało też innych zadań, jak dotarcie do pilnie strzeżonej skrzyni czy detonacja wszystkich min rozmieszczonych na danej mapie.

Które Wormsy są tymi właściwymi?

Jak już wspomniałem, Worms 3D w znaczący sposób wpłynęło na moje własne spojrzenie na tę serię. Była to bowiem nie tylko pierwsza odsłona cyklu, z którą miałem do czynienia, lecz również jedna z moich pierwszych gier komputerowych w ogóle (pierwszego peceta, oczywiście do nauki, dostałem raptem dwa miesiące przed premierą tego tytułu). W efekcie, grając w tę pozycję, nie miałem pojęcia, że ekwipunek tutejszych robali był wybrakowany, a balistyka pocisków czy miotanych obiektów działała tu gorzej niż we wcześniejszych częściach serii. Koniec końców szczerze polubiłem Wormsy 3D, choć z drugiej strony na pracę kamery i mi zdarzyło się narzekać dokładnie tak samo, jak graczom przyzwyczajonym do Wormsów w 2D.

Worms 3D. Źródło: Team17.
Worms 3D. Źródło: Team17.

O tym, że to dwuwymiarowe części serii miały być „tymi właściwymi”, przekonałem się z opóźnieniem, gdy odwiedziłem kolegę dysponującego słabszym komputerem, na którym mogła „pójść” jedynie gra Worms: Armageddon. Niemniej wówczas byłem już „skrzywiony” i choć widziałem, że dwuwymiarowe robale mają szerszy wachlarz broni i gadżetów, a celowanie i wykonywanie innych manewrów w istocie było łatwiejsze i przyjemniejsze, gdy akcję oglądało się z boku, to jednak nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że mam do czynienia nie z pełnoprawną grą spod tego szyldu, lecz ze spin-offem cyklu.

Co było potem?

Pomimo stawianych mu zarzutów, Worms 3D spotkało się z całkiem ciepłym przyjęciem ze strony graczy i branżowych mediów, zbierając „siódemki” i „ósemki”. Twórcy brnęli więc dalej w trójwymiar, przygotowując Worms Forts: Oblężenie z 2004 roku (gdzie rozgrywkę próbowano urozmaicić tytułowymi fortyfikacjami), a także Worms 4: Totalną Rozwałkę w 2005 roku (tym razem mieliśmy do czynienia ze swoistym Worms 3D „na sterydach”).

Niemniej już w 2006 roku Team17 postanowiło powrócić do korzeni i wypuściło Worms: Open Warfare, czyli klasyczną, dwuwymiarową część serii. Pomijając kompilację Worms Ultimate Mayhem z 2011 roku, zawierającą Worms 3D i Worms 4: Totalną rozwałkę, od tamtej pory autorzy nie zdecydowali się już na powrót do pełnych trzech wymiarów. Inna sprawa, że nie ma co ukrywać, że w ten sposób seria zaczęła zjadać własny ogon, przez co żadna jej odsłona nie była w stanie powtórzyć sukcesu odniesionego przez Worms: Armageddon.

Worms 3D. Źródło: Team17.
Worms 3D. Źródło: Team17.

Jak dzisiaj zagrać w Worms 3D?

Najlepszym sposobem na sprawdzenie Worms 3D jest zaopatrzenie się we wspomnianą już kompilację Worms Ultimate Mayhem. Można ją znaleźć na Steamie, gdzie w chwili pisania tych słów jej regularna cena wynosi 53,99 zł.

Ceny pudełkowych wydań gry zaczynają się w okolicach 25-30 zł (i rosną, w zależności od stanu, wersji czy platformy).

Worms 3D

Worms 3D

PC PlayStation Xbox Nintendo
Data wydania: 31 października 2003
Worms 3D - Encyklopedia Gier
7.2

GRYOnline

7.7

Gracze

Wszystkie Oceny
Oceń

3

Krystian Pieniążek

Autor: Krystian Pieniążek

Współpracę z GRYOnline.pl rozpoczął w sierpniu 2016 roku. Pomimo że Encyklopedia Gier od początku jest jego oczkiem w głowie, pojawia się również w Newsroomie, a także w dziale Publicystyki. Doświadczenie zawodowe zdobywał na łamach nieistniejącego już serwisu, w którym przepracował niemal trzy lata. Ukończył Kulturoznawstwo na Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie. Prowadzi własną firmę, biega, uprawia kolarstwo, kocha górskie wędrówki, jest fanem nu metalu, interesuje się kosmosem, a także oczywiście gra. Najlepiej czuje się w grach akcji z otwartym światem i RPG-ach, choć nie pogardzi dobrymi wyścigami czy strzelankami.

Twórca kultowego sandboxa zaskoczył i zachwycił graczy świątecznym prezentem. Niespodziewanie Stardew Valley trafiło na nową platformę

Następny
Twórca kultowego sandboxa zaskoczył i zachwycił graczy świątecznym prezentem. Niespodziewanie Stardew Valley trafiło na nową platformę

11. gra za darmo na Święta 2025 w Epic Games Store

Poprzedni
11. gra za darmo na Święta 2025 w Epic Games Store

GRYOnline.pl:

Facebook GRYOnline.pl Instagram GRYOnline.pl X GRYOnline.pl Discord GRYOnline.pl TikTok GRYOnline.pl Podcast GRYOnline.pl WhatsApp GRYOnline.pl LinkedIn GRYOnline.pl Forum GRYOnline.pl

tvgry.pl:

YouTube tvgry.pl TikTok tvgry.pl Instagram tvgry.pl Discord tvgry.pl Facebook tvgry.pl