Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Publicystyka

Publicystyka 7 marca 2021, 11:29

Najmniejsze sandboksy - czyli nie zawsze rozmiar ma znaczenie

Wśród twórców gier z otwartymi światami panuje wielki wyścig o to, kto zrobi najbardziej gigantyczną wirtualną makietę. Tymczasem serca graczy często zdobywają twórcy, którzy zamiast na rozmiar, stawiają na wypełnienie niewielkich przestrzeni atrakcjami.

Spis treści

Bully / Canis Canem Edit

Data premiery: 17 października 2006

Platformy: PS2, PC, Wii, X360, PS3, PS4, Android, iOS

Producent: Rockstar Games

Wydawca: Rockstar Games

Grę Bully, znaną w Europie jako Canis Canem Edit, warto traktować jako relikt minionych czasów, w których studio Rockstar Games nie cierpiało na manię wielkości połączoną z chorobliwym przywiązaniem do zbędnych detali. Ten opowiadający o Akademii Bullworth tytuł oddaje graczowi 5 kilometrów kwadratowych do eksplorowania. Na tej niewielkiej mapie udało się zmieścić nie tylko szkołę i jej okolice, ale też fragmenty pobliskiego miasteczka. Brak ogromnych połaci terenu sprawił, że deweloperzy mogli skupić się na dopracowaniu Akademii.

Setting tej produkcji sam w sobie jest unikatowy. Rzadko kiedy otrzymujemy możliwość wcielenia się w ucznia (wcześniej oferowały ją m.in. gry z serii Harry Potter), a tutaj dochodzi jeszcze fakt, że gramy rozrabiaką. Wyznam szczerze, że nie wyobrażam sobie tej produkcji, gdyby miał ją zrobić „dzisiejszy Rockstar”. Z tym tytułem jest podobnie jak z serią Yakuza – mimo małej mapy upchnięto tu wyjątkowo dużo aktywności, więc nie tracimy czasu na nudne poruszanie się po dostępnym terenie (patrzę na ciebie, Red Dead Redemption II). A jak powszechnie wiadomo, gdy gra nas nie nudzi, raczej nie porzucimy jej w połowie, tylko z zapartym tchem będziemy śledzić kolejne wydarzenia. Mam cichą nadzieję, że jeśli faktycznie kiedyś powstanie kontynuacja, to studio Rockstar Games nie pójdzie w kierunku niepotrzebnego zwiększania mapy.

  1. Więcej o grze Bully

Paweł Musiolik

Paweł Musiolik

Pisać o grach zaczynał na łamach serwisu SquareZone. Później pisał i szefował na nieistniejącym PSSite.com, zaś aktualnie prowadzi swojego bloga o grach. Nie napisał jeszcze tekstu, z którego byłby w 100% zadowolony. Przygodę z grami zaczął w wieku 3 lat, gdy udało mu się namówić ojca na kupno komputera C64. Rozbudzona przez Flimbo's Quest miłość do elektronicznej rozrywki rozkwitła podczas pierwszych przygód z Heroes of Might & Magic, osiągając apogeum po zakupie pierwszego PlayStation. Wraz z rosnącym wiekiem zaliczał kolejne kontakty z konsolami przenośnymi Nintendo, wrócił też na łono PC jako dodatkowej platformy do grania. Kolekcjonuje gry, jest fanem emulacji.

więcej

Najlepsze gry z otwartym światem - top 100 open worldów
Najlepsze gry z otwartym światem - top 100 open worldów

Gry typu open world i sandboxy od lat kuszą nas pięknymi widokami, mnogością aktywności do wykonania i obietnicami kilometrów niezwykłej przestrzeni do poznania. Wybraliśmy sto najlepszych gier z otwartym światem.

10 wielkich map w grach... na których nie było co robić
10 wielkich map w grach... na których nie było co robić

Od pewnego czasu popularnością cieszą się gry z otwartym światem, które pozwalają nam eksplorować rozległe mapy w poszukiwaniu kolejnych wyzwań. Są jednak wśród nich takie tytuły, które dużo lepiej wyszłyby na liniowości i bardziej zamkniętej strukturze.

Assassin’s Creed Odyssey vs Red Dead Redemption 2 – dwie szkoły robienia wielkich sandboksów
Assassin’s Creed Odyssey vs Red Dead Redemption 2 – dwie szkoły robienia wielkich sandboksów

Dwie największe premiery jesieni. Dwa niebywale ambitne sandboksy, wykraczające poza ramy gatunku gier akcji i napompowane treścią. Jak realizują ideę gry-usługi? Czy Rockstar mógłby nauczyć się czegoś od Ubisoftu? Czy RDR deklasuje ACO w każdym aspekcie?