- Sztuczki filmowe z horrorów, które zawsze straszą
- Nienaturalne ruchy przestraszaczy
- Lęk przed światem (nie)umarłych
- Wyselekcjonowane dźwięki skrzypień/postukiwań
- Uszkodzenia ciała
- Ucieczka
- Osaczenie widza/bohatera
- Lęk przed nieznanym
- Klaustrofobiczne ujęcia w podziemiach
- Zło w nas samych
Osaczenie widza/bohatera

- Gdzie to zobaczycie: Coś, Uciekaj!, Ring, Dziecko Rosemary
- Przyprawi Was to o: Gęsią skórkę
Znacie to uczucie, kiedy najpierw w wypędzeniu demona pomagają Wam przyjaciele, a potem wszyscy kolejno umierają w męczarniach, po czym zostajecie kompletnie sami? Ja też nie. Ale obejrzałem na tyle dużo horrorów, by wiedzieć, że taki schemat działa. Jeżeli narracja jest dobrze poprowadzona, widz, podobnie jak bohater, czuje się coraz bardziej osaczony i osamotniony.
Zasadniczo istnieją w tym przypadku dwie metody na uzyskanie podobnego efektu. Pierwszy z nich to wyjście od przyjaznego otoczenia, które z czasem zostaje usuwane. I nie ma tu większego znaczenia, czy znajomi i rodzina bohatera zostają zabici, czy też znikają / odsuwają się. Ważne, że z czasem zostaje on kompletnie sam, wiedząc, że nie ma już nikogo, do kogo mógłby się zwrócić o pomoc (ewentualnie mamy do czynienia z dwójką głównych postaci – wówczas efekt ten nie jest tak silny).
Drugi sposób na osaczenie to wyjście z podobnego założenia, ale nieusuwanie kolejnych osób z otoczenia protagonisty, a zamiast tego czynienie znajomego dotychczas świata coraz bardziej nieprzyjaznym. Bohaterowi wydaje się, że wszyscy zaczynają działać przeciwko niemu, że nawet najlepsi przyjaciele mogą pozostawać w zmowie z jego nadnaturalnym czy zupełnie rzeczywistym wrogiem. Konsekwencją jest osamotnienie. Nie dosłowne, ale w praktyce doprowadzające do tego samego.
Jednym z najstarszych efektów mających przygnębić widza jest zabieg upowszechniony przez greckie tragedie – ukazanie sytuacji bez wyjścia. Bohater nie ma możliwości uratowania się z opresji. Znajduje się między młotem a kowadłem. Jego emocje przejmuje widz. Czasami jednak wie on więcej. A jego przygnębienie pogłębia fakt, że zdaje sobie sprawę, że nadzieja bohatera jest złudna. Umiejętne zbudowanie takiego wrażenia zależy głównie od scenarzystów. To napisana przez nich fabuła stanowi o sile beznadziei uderzającej w widza.
