Toy Story 3 – cały cholerny film. Sceny filmowe, przy których płakaliśmy 😭

- Sceny filmowe, przy których płakali nawet najwięksi twardziele
- Władca Pierścieni: Drużyna Pierścienia – śmierć Boromira
- Król lew (The Lion King) – śmierć Mufasy
- Skazani na Shawshank (The Shawshank Redemption) – Brooks nie poznaje świata
- Jak wytresować smoka 3 (How to Train Your Dragon 3) – rozstanie Czkawki i Szczerbatka
- Strażnicy Galaktyki vol. 2 – poświęcenie Yondu
- Transformers: The Movie – śmierć Optimusa (ta pierwsza)
- Toy Story 3 – cały cholerny film
- Inside Out (W głowie się nie mieści) – odejście wymyślonego przyjaciela
Toy Story 3 – cały cholerny film

- Co to za film: Animacja Pixara o zabawkach. Najzabawniejsza i najmroczniejsza.
- Reżyser: Lee Unkrich
- Rok produkcji: 2010
- Gdzie obejrzeć: iTunes, Chili, Rakuten, VOD.pl
Jest takie pokolenie, które dorastało razem z Toy Story. Dzieciaki które miały po kilka–kilkanaście lat, gdy pierwsza część serii Pixara trafiła do Polski. Nawet kilka klatek rodem z horroru nie zwiastowało, że ta pastelowa animacja o zabawkach to początek najstraszniejszej podróży. W dorosłość. Toy Story 2 już sugerowało, że dzieciństwo kiedyś się kończy, ale Toy Story 3... Toy Story 3 trafiło moje i starsze roczniki w samą słabiznę.
Andy, właściciel Chudego, Buzza Astrala i reszty gromadki, ma zaraz wyjechać na studia. Zabawki już dawno poszły w odstawkę, do pudła. Niektóre zniknęły w ogóle. Te, które przetrwały, mają trafić do przedszkola. Tyle dzieci – tak Chudemu i reszcie potrzebnych – to jak wyprawa do raju, prawda? Nie, nieprawda. To piekło, bo bachory okazują się okropne. A przywódca społeczności zabawek, do którego trafiają pupile Andy'ego, okazuje się tyranem. Nasza brygada planuje ucieczkę.
Na pierwszy rzut oka Toy Story 3 wyglądało jak komedia o małej-wielkiej ucieczce, ale w końcu okazywało się dosyć mroczną i smutną – choć oczyszczającą – opowieścią. Historią o rozstaniu, pogodzeniu się z losem, przyjęciu nowego. O pożegnaniu z niewinnością i bezpieczeństwem. O wchodzeniu w dorosłość, w nowy etap – i to ukazany z perspektywy kogoś, kto zostaje w tyle, kto miał konkretny cel i termin przydatności. Nawet paletę kolorów stonowano.
Tu nie chodziło o jeden moment, który wyciskał łzy. Cały film przejeżdżał po nas jak walec. Po naszym dzieciństwie i naszej niewinności. Od samego początku, od pierwszej sceny, w której ze starej taśmy leci motyw przewodni serii – Ty druha we mnie masz.
Na seans pobiegłem zaraz po premierze, bo uwielbiałem poprzednie części i Pixara w ogóle. Salę kinową wypełniali ludzie w moim wieku (18–20 lat), młodzi i starsi rodzice z dzieciakami. Chusteczki szeleściły co chwilę. Ale to nie dzieciaki ich potrzebowały.