Silent Hunter. Wielkie marki, o których zapomniał Ubisoft
- Nie tylko Heroesi - wielkie marki, o których zapomniał Ubisoft
- Heroes of Might and Magic
- Splinter Cell
- Rayman
- Tom Clancy’s H.A.W.X.
- Prince of Persia
- Silent Hunter
- Brothers in Arms
- Ghost Recon
- Rainbow Six – kampania singlowa
Silent Hunter

- Gatunek: symulator
- Jak długo już czekamy: 12 lat
Zdaję sobie sprawę, że to dość hardcore’owy przykład. Wszak symulatory okrętu podwodnego to dziś nisza dla wąskiej grupy hobbystów. Trudno jednak nie przypomnieć, jak mocną marką Ubisoftu był Silent Hunter – Francuzi wzięli go pod swoje skrzydła w 2001 roku (od drugiej części). Ostatnią odsłoną cyklu był Silent Hunter 5: Battle of the Atlantic, w którym wcielaliśmy się w dowódcę niemieckiego U-Boota. Gra nie spotkała się z ciepłym przyjęciem. Autentyczność historyczna oraz realizm wypadły jak zwykle bardzo dobrze, ale wszystko przysłaniała kiepska warstwa techniczna.
Krytykowano liczne błędy i nieczytelny interfejs, a niektórzy zaczęli narzekać na sam gatunek symulatorów i zbyt trudną rozgrywkę. Prawdziwym ciosem okazały się zabezpieczenia DRM wymagające do gry singlowej ciągłego połączenia z internetem. Serwery Ubisoftu zostały wtedy zaatakowane przez hakerów i gra była przez kilka dni niedostępna, co doprowadzało graczy do furii. Dopiero pod koniec roku zmieniono ten wymóg – najpierw do pojedynczej aktywacji online, a później zniesiono go kompletnie.
W 2010 roku tak pisaliśmy o tej grze:
Silent Hunter 5 to klasyczny przykład nieoszlifowanego diamentu. W dniu premiery gra była słaba, po kilku patchach i pierwszych modach jest średnia, a za rok będzie po prostu wspaniała. Pod tymi wszystkimi niedoróbkami zwyczajnie kryje się świetny symulator. Wciągający, inteligentny, piękny i bardzo oryginalny. Wytycza nowe szlaki w gatunku, w którym do niedawna wydawało się, że wszystko zostało już powiedziane. Ludziom o sporej odporności na niedociągnięcia techniczne polecam grę już dzisiaj, wszystkim innym doradzam wstrzymanie się z zakupem co najmniej sześć miesięcy.
Adrian Werner – recenzja gry Silent Hunter 5: Bitwa o Atlantyk
W obecnych czasach zapowiedź realistycznego symulatora okrętu podwodnego przez Ubisoft to akcja po prostu niemieszcząca się w głowie – prawdopodobieństwo jest w tym przypadku zbliżone do tego, że Zenek Martyniuk postanowi śpiewać w kapeli deathmetalowej. Nie te czasy, nie ten rynek. Ale samą markę nadal chyba pamięta wiele osób i można by powrócić z nią w nieco innej formie, np. przygodowej gry na klaustrofobicznym pokładzie okrętu, z wiarygodną, wciągającą fabułą i jedynie jakimiś elementami symulacji. Oczywiście trzeba by porzucić pomysły o durnym humorze, luzie, bezkresnej personalizacji i skórkach dla swojego okrętu, przerzucając całą uwagę gracza na bohaterów i historię. Wodny, otwarty świat jest już przecież gotowy – wystarczy zapełnić go U-Bootami i dobrą fabułą.
