- Najgorsze polskie filmy, które i tak warto znać
- 365 dni
- Wiedźmin
- Ciacho
- Kac Wawa
- Gulczas, a jak myślisz?
- Powrót wilczycy
- Szamanka
- Wojna żeńsko-męska
- Powrót wabiszczura
- Ostra randka
- Randka w ciemno
- 365 dni: Ten dzień
Wiedźmin

Najnowszy Wiedźmin (serial Netfliksa) nie podoba się zagorzałym fanom książek Andrzeja Sapkowskiego (albo fanom gier od CD Projekt), jednak warto przypomnieć sobie polskiego Wiedźmina z 2001 roku, aby zrozumieć, że mogło być znacznie gorzej. Film Marka Brodzkiego wywrócił uniwersum Sapkowskiego do góry nogami. Reżyser nakręcił obraz tak karykaturalny, małostkowy i wręcz obrażający książki polskiego autora, że do dziś Wiedźmina wspomina się jako antyfilm fantasy.
Co więcej, całość cholernie źle się zestarzała: sceny walk, sposób, w jaki główny bohater posługuje się mieczem, najobrzydliwszy smok stworzony za sprawą efektów specjalnych czy dźwięk nagrany tak źle, że można domniemywać, że film sporo by zyskał w wydaniu niemym.
Nie można zapomnieć o tym, że Jaskra grał sam Zbigniew Zamachowski, ale wyszedł całkiem groteskowo, zaś postaci zagrane przez Andrzeja Chyrę czy Ryszarda Kotysa raczej dodawały filmowi komizmu zamiast powagi, której od tej ekranizacji wymagano. Jedyną dobrą rzeczą w tym filmie jest Michał Żebrowski, którego głos i prezencja całkiem nieźle łączą się z naszym książkowym wyobrażeniem Geralta. Nie zmienia to faktu, że w peruce wyglądał tak sztucznie, że jego pozytywne aspekty zostały po prostu… przyćmione przez śmieszne białe włosy.