Słabe efekty specjalne. Czy MCU naprawdę się sypie? 10 „grzechów” Marvela
- Czy MCU naprawdę się sypie? 10 „grzechów” Marvela
- Za dużo niepotrzebnych bohaterów
- Wieloświat unieważnia śmierć
- Za mało czasu na wykreowanie wiarygodnego złola pokroju Thanosa
- Filmy i seriale, które nic nie wnoszą do MCU
- Brak starych gwiazd
- Coraz bardziej zawiłe filmy
- Słabe efekty specjalne
- Małe płace i złe traktowanie pracowników oraz samych gwiazd
- Coraz więcej niekonsekwencji
Słabe efekty specjalne

- Ile w tym winy twórców MCU: 80%
- Przykłady: Ant-Man 3, Mecenas SheHulk
- Kontrprzykłady: Czarna Pantera 2, Shang-Chi i legenda dziesięciu pierścieni
Nie ma co ukrywać – niektóre nowe filmy Marvela wyglądają znacznie lepiej niż inne. Mecenas SheHulk, abstrahując od tego, że ostatni odcinek ratuje fabularnie wszystkie inne, czyniąc zły serial przeciętnym, to doskonały przykład produkcji, na której oszczędzano. SheHulk wygląda naprawdę biednie – znacznie gorzej niż jej kuzyn w pierwszych Avengersach z 2012 roku.
Podobnie rzecz ma się z trzecim Ant-Manem, gdzie niesamowicie klimatyczny świat popsuto słabym, nierównym, a momentami i kiczowatym CGI. Z kolei druga Czarna Pantera pod względem wizualnym prezentuje się rewelacyjnie. Podobnie zresztą jak wcześniejszy Shang-Chi, estetycznie chyba najbardziej „epicki” film całej franczyzy. A że w jednym i drugim przypadku CGI przykrywało fabularną miałkość to już temat na osobną dyskusję.
Gdybym miał wcielić się w adwokata diabła, napisałbym, że fizycznie nie da się utrzymać tak samo wysokiej jakości zawsze, a każda produkcja może wnosić inną estetykę. I to prawda. Tylko że „inna” nie musi oznaczać „zła”. A tak ważny z punktu widzenia całej Sagi Multiwersum film jak Ant-Man i Osa: Kwantomania powinien zostać przygotowany tak samo dobrze jak kolejne części Avengersów.
