- Batman czy Joker – najlepsze filmy o superbohaterach | Ranking redakcji
- 11. Kapitan Ameryka: Zimowy żołnierz
- 10. Thor Ragnarok
- 9. Avengers: Infinity War
- 8. Dredd 3D
- 7. Iron Man
- 6. Deadpool
- 5. Strażnicy Galaktyki
- 4. Spider-Man: Into the Spider Verse
- 3. Logan
- 2. Joker
- 1. Mroczny Rycerz
8. Dredd 3D

- Co to: film, który stanowi prawo – podejście drugie, tym razem udane
- Rok produkcji: 2012
- Twórca: Pete Travis
- Gdzie obejrzeć: Netflix, Cineman
Czas na małe wielkie zaskoczenie. Pozycja, której się tu nie spodziewałem, ale która zasłużyła na swoje miejsce. Dredd 3D podzielił los Łowcy androidów, choć to zupełnie inny film. Nie odniósł sukcesu kasowego, ale obrósł legendą i dotarł do wielu widzów miesiące po premierze kinowej. Może gdyby wyszedł po Deadpoolu, sprawa wyglądałyby inaczej.
W porównaniu z dowolną produkcją z uniwersum Marvela czy DC z ostatnich lat wygląda jak skromne kino, hołdujące tradycjom dystopicznego akcyjniaka rodem z lat 80. ubiegłego wieku. Oznacza to przemoc, brudny świat i zero kompromisów.
Dredd 3D zabiera nas do paskudnej wizji przyszłości, gdzie ludzkość skupiła się w przytłaczających megamiastach. W ogromnych drapaczach chmur żyją tysiące ludzi. W tych molochach rządzi przemoc, bezprawie i korupcja. Oraz twarde narkotyki. By jakkolwiek okiełznać taki chaos, ulice patrolują sędziowie – w praktyce policjanci i kaci w jednej osobie. A najstraszniejszym z nich jest Dredd. Bezwzględny, niepowstrzymany, niemal bezosobowy. Jak Vhailor z Planescape: Torment (choć oczywiście komiks o Dreddzie ukazał się lata wcześniej).
Film czerpie z niezależnej klasyki kina akcji – Raidu. To prosta opowieść o przebijaniu się przez kolejne piętra wieżowca opanowanego przez zbirów Królowej (świetna Lena Headey). Zbrodniarka wprowadza na rynek nowy narkotyk. Wyrok za to przestępstwo może być tylko jeden. I Megacity wysyła odpowiedniego faceta do tej roboty. Sędzia został minimalistycznie, perfekcyjnie zagrany przez Karla Urbana, którego wielu poznało przy okazji The Boys.
Dredd 3D to proste, ale energetyczne i pełne smaczków kino uchylające rąbka ciekawej, choć przerażającej wizji przyszłości.
Ten drugi Dredd
A właściwie pierwszy. Zanim dostaliśmy porządną ekranizację dystopicznego komiksu, w ruch poszła wersja z Sylwestrem Stallone. I choć wizualnie wypadła nieźle, dawno nie widzieliście tak przaśnej, kiczowatej opowieści. Głupawej wręcz. Miała wszystkie cechy złego kina akcji, łącznie z niezgrabnym, komediowym sidekickiem. Wielkiego sukcesu nie odniosła, ale zajmuje specjalne miejsce w serduszkach miłośników filmów tak złych, że aż dobrych.
