Stadion Narodowy zdążył przestać być targiem i stał się basenem. 12 rzeczy, które powstały SZYBCIEJ niż Cyberpunk
- 12 rzeczy, które powstały szybciej niż Cyberpunk 2077
- Michał Anioł crunchował, zanim stało się to modne
- Disney zdążył wskrzesić, a potem zabić Gwiezdne wojny
- Golden Gate i wieża Eiffla
- Sapkowski uwinął się w sześć lat
- W ciągu ośmiu lat ukazało się dziewięć odsłon Assassin’s Creed
- Warszawiacy odbudowali Starówkę szybciej, niż CD Projekt RED spalił swoje miasto
- Stadion Narodowy zdążył przestać być targiem i stał się basenem
- Keanu Reeves zdążył zagrać we wszystkich Matrixach
- Frodo wrzucił Pierścień do lawy, a Thanos wrócił na tarczy
- Daenerys zdążyła przeprawić się przez wielką wodę i spalić miasto po drugiej stronie świata
- Tom Hanks, znany kurier FedExu, dostarczał przesyłkę przez cztery lata
- Kurt Cobain w siedem lat podbił świat
Stadion Narodowy zdążył przestać być targiem i stał się basenem
- Czas trwania: 3 lata
- Okres: 2008 – 2011
Na Stadionie Narodowym, który wtedy był jeszcze Stadionem Dziesięciolecia, kupiłem pierwszą część Creatures – gry, o której nikt już nie pamięta, choć była nieprawdopodobnie ambitnym projektem jak na tamte lata. Jak to kupiłem grę? Ludziom spoza Warszawy więc wytłumaczę, że nim Lewandowski zaczął tam strzelać bramki, a Milik pudłować, znajdowało się tam duże targowisko.
Stadion Dziesięciolecia wywarł na mnie olbrzymie wrażenie – gdy jeszcze był targiem, sprzedawano tam wszystko i wydawał się ogromny. Oczywiste jednak było, że coś z tym paskudnym reliktem minionych czasów trzeba w końcu zrobić. Zbliżające się Mistrzostwa Europy 2012 były dobrą okazją i tak rozpoczęta w 2008 roku budowa stadionu zakończyła się w 2011.
Stadion jaki jest, każdy widzi – piękny, potężny i faktycznie robi wrażenie. Po prawdzie po drodze zdarzyły się jakieś problemy z dachem, drenażem i tymi podobnymi sprawami, które doprowadziły do przemianowania Stadionu Narodowego na „Basen Narodowy”, ale koniec końców mamy obiekt sportowy, którego wstydzić się nie sposób. Historia tego niesamowitego miejsca to również historia ciężkiej pracy i nierzadko wyścigu z czasem (Euro 2012 jakoś nie dało się przełożyć). Tym bardziej, ilekroć przejeżdżam przez Warszawę, zerkam w stronę stadionu. Czapki z głów, serio!
