Newsroom Wiadomości Najciekawsze Komiksy Tematy RSS
Wiadomość opinie 28 czerwca 2025, 20:00

Skok w bok przed Duke Nukem Forever. Manhattan Project był udanym spin-offem przygód Księcia

W oczekiwaniu na Duke Nukem Forever fani marki otrzymali spin-off cyklu. Platformowy Duke Nukem: Manhattan Project był udaną produkcją, niejako wracającą do korzeni cyklu.

Źródło fot. Sunstorm Interactive.
i

Rok 2002 to dla mnie wyjątkowo ważny, wręcz przełomowy okres. W drugiej połowie sierpnia doczekałem się bowiem swojego pierwszego komputera („do nauki”, a jakże!), co w dłuższej perspektywie miało wpłynąć na całe moje późniejsze życie. Mniej więcej w styczniu zacząłem poważnie przygotowywać się do pierwszego stuknięcia w klawisze swojej własnej klawiatury, zawzięcie czytając Clicka!, Komputer Świat GRY i inne czasopisma z tamtej epoki, stopniowo rozbudzając w sobie miłość do gier wideo.

Wczesną wiosną dotarły do mnie pierwsze strzępki informacji o legendarnym Duke Nukem Forever, czyli najlepszej grze na świecie, która dopiero powstawała, ale mimo to i tak było wiadomo, że zmiecie z powierzchni ziemi wszystko, co zostało stworzone przed nią i po niej. Jakie było moje zdziwienie, kiedy to raptem kilka tygodni później mogłem przeczytać recenzję innego Duke’a Nukema, a po niedługim czasie – zagrać w niego na komputerze kolegi (a w dalszej perspektywie – również na swoim)! Co prawda to nie była ta sama produkcja, ale hej, skoro DNF ma być mesjaszem gier wideo, to jego przygoda na Manhattanie musiała wypadać co najmniej rewelacyjnie, prawda?

Tak oto narodził się mój sentyment do Duke Nukem: Manhattan Project. Pomimo że od tych wydarzeń minęło już 23 lata (aż trudno w to uwierzyć!), mój umysł w dalszym ciągu postrzega tę pozycję przez pryzmat osobistych wspomnień związanych z odkrywaniem „nowego, fascynującego świata”, jakim wtedy była dla mnie cała branża gier wideo. A jak było naprawdę? Sprawdźmy, co tak naprawdę miał do zaoferowania Książę podczas swojego pobytu na Manhattanie.

Ten cykl nie jest częścią naszego działu Premium. Decydując się na zakup abonamentu, możesz jednak pomóc w tworzeniu większej liczby takich tekstów. Dziękujemy.

Kup Abonament Premium Gry-Online.pl

Powrót do korzeni… ale nie do końca

W 2002 roku wielu graczy kojarzyło postać Duke’a Nukema wyłącznie za sprawą gry Duke Nukem 3D, będącej rasowym FPS-em. Tymczasem Książę zadebiutował jako bohater platformówek akcji, przez co Duke Nukem: Manhattan Project można było postrzegać jako powrót do korzeni. Choć w momencie premiery opisywanego dzieła studia Sunstorm Interactive nie wszyscy byli zadowoleni z tej zmiany (a już na pewno nie ci, którzy ostrzyli sobie zęby na Duke Nukem Forever), mi taka konwencja jak najbardziej przypadła do gustu. Przyczyna była bajecznie prosta – jako początkujący gracz komputerowy, wychowany na Pegasusie, a co za tym idzie, Contrze, Robocopie i innych „strzelankach”, w sidescrollowym Duke Nukem: Manhattan Project czułem się mniej więcej jak w domu.

Mniej więcej, bo jednak omawiana produkcja mogła pochwalić się trójwymiarową grafiką, a kamera często zmieniała położenie, prezentując akcję nie tylko z boku, lecz również z innych ujęć. To, co dla mnie wyglądało niemal „jak film”, dla zaprawionych w bojach „fachowców” było tylko ładną oprawą wizualną. Młodocianemu graczowi, jak ówczesny ja, tytuł mógł przypaść do gustu również za sprawą wysokiego poziomu brutalności. Co prawda można było ją wyłączyć, dezaktywując w ustawieniach opcję „Rzeź”, ale kto by zdecydował się na taki krok – przecież nie takie rzeczy widziało się chociażby w Carmageddonie.

Duke Nukem: Manhattan Project. Źródło: Gearbox Software / Microsoft Store. - Skok w bok przed Duke Nukem Forever. Manhattan Project był udanym spin-offem przygód Księcia - wiadomość - 2025-06-28
Duke Nukem: Manhattan Project. Źródło: Gearbox Software / Microsoft Store.

Znana i lubiana mechanika

Deweloperzy nie próbowali wynajdywać koła na nowo w Duke Nukem: Manhattan Project, toteż postawili na sprawdzoną mechanikę. Tytułowy mięśniak przemierzał Manhattan, skacząc po platformach, unikając pułapek oraz omijając przeszkody terenowe, a także walcząc z przeciwnikami. Protagonista otrzymywał do dyspozycji arsenał obejmujący zarówno klasyczne pukawki, jak i bardziej wymyślne giwery. Na jego podorędziu znajdował się między innymi rewolwer, strzelba, karabin maszynowy czy granatnik.

Na drodze Księcia stawały przede wszystkim zmutowane zwierzęta, jak świnie, aligatory czy karaluchy. Protagonista miał do dyspozycji również moje ulubione działko X-3000 strzelające promieniem przywracającym wrogom ich pierwotną postać, na powrót czyniąc z nich w zasadzie bezbronne stworzenia podatne na przykład na kopniaki. Oprócz nich Duke musiał mierzyć się także z innymi nieprzyjaciółmi; wśród nich prym wiodły Fem-Mechy, czyli wyposażone w bicze androidy o wyglądzie kobiet.

Na tym nie koniec, gdyż bohater mógł również zrobić użytek z plecaka odrzutowego, który pozwalał mu oderwać się od ziemi oraz dostać w wysoko położone (i zazwyczaj trudno dostępne) miejsca.

Duke Nukem: Manhattan Project. Źródło: Gearbox Software / Microsoft Store. - Skok w bok przed Duke Nukem Forever. Manhattan Project był udanym spin-offem przygód Księcia - wiadomość - 2025-06-28
Duke Nukem: Manhattan Project. Źródło: Gearbox Software / Microsoft Store.

Książę na ratunek światu

Naszym nadrzędnym celem w Duke Nukem: Manhattan Project było pokonanie Mech Morphixa, który eksperymentował z radioaktywną substancją i tworzył wyżej wspomniane mutanty, by przy ich pomocy przejąć Nowy Jork. Podążając jego śladem, Duke przemierzał nie tylko przez dachy wieżowców, ale też kanały i metro, kompleks przemysłowy, tankowiec, wieżę wiertniczą, a nawet stację kosmiczną. Gra była podzielona na poziomy, z których każdy wieńczyło starcie z bossem strzegącym dostępu do… uwięzionej kobiety, którą nasz heros musiał uratować z opałów.

Rozgrywkę urozmaicały okazjonalne (i bardzo proste, ale jednak) zagadki środowiskowe. Poza tym znalazło się tu miejsce na śladowe ilości systemu rozwoju postaci, bowiem po zebraniu 10 wzmocnień zwanych „Nuke’ami” mogliśmy zwiększyć żywotność naszego pakera. Twórcy mieli również ciekawy pomysł na rozwiązanie kwestii „życia” głównego bohatera. Jak być może wiecie, Nathan Drake z serii Uncharted ginął od pierwszego celnego strzału, a wcześniej tylko wyczerpywał swój „limit szczęścia”.

Kiedy natomiast Duke obrywał od przeciwników, cierpiało nie jego ciało, lecz jego… EGO. Inna sprawa, że było ono co najmniej tak wielkie jak on sam, czemu dawał wyraz, nie stroniąc od sarkastycznych odzywek będących jego znakiem rozpoznawczym. Tymi ostatnimi mogli cieszyć się również gracze nieznający języka angielskiego, bowiem opisywana produkcja otrzymała w Polsce kinową lokalizację.

Duke Nukem: Manhattan Project. Źródło: Gearbox Software / Microsoft Store. - Skok w bok przed Duke Nukem Forever. Manhattan Project był udanym spin-offem przygód Księcia - wiadomość - 2025-06-28
Duke Nukem: Manhattan Project. Źródło: Gearbox Software / Microsoft Store.

Co było potem i jak dzisiaj zagrać w Duke Nukem: Manhattan Project?

Duke Nukem: Manhattan Project doczekał się całkiem ciepłego przyjęcia ze strony graczy i recenzentów. Niestety gra nigdy nie otrzymała kontynuacji. Na domiar złego w chwili pisania tych słów próżno jej szukać zarówno na platformie Steam, jak i w GOG.com. Używany egzemplarz pudełkowego wydania gry to koszt od 25 zł w górę.

Na szczęście w 2010 roku opisywany tytuł trafił również na Xboksa 360 i dzisiaj można go kupić w Microsoft Store za 34,99 zł. Produkcja jest kompatybilna z Xboksami One oraz Series X/S.

Krystian Pieniążek

Krystian Pieniążek

Współpracę z GRYOnline.pl rozpoczął w sierpniu 2016 roku. Pomimo że Encyklopedia Gier od początku jest jego oczkiem w głowie, pojawia się również w Newsroomie, a także w dziale Publicystyki. Doświadczenie zawodowe zdobywał na łamach nieistniejącego już serwisu, w którym przepracował niemal trzy lata. Ukończył Kulturoznawstwo na Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie. Prowadzi własną firmę, biega, uprawia kolarstwo, kocha górskie wędrówki, jest fanem nu metalu, interesuje się kosmosem, a także oczywiście gra. Najlepiej czuje się w grach akcji z otwartym światem i RPG-ach, choć nie pogardzi dobrymi wyścigami czy strzelankami.

więcej