W przyszłym roku minie 20 lat od premiery Bully – jednej z najbardziej nietypowych gier Rockstara. Z tej okazji twórcy wspominają kontrowersje i crunch, który sprawił, że praca nad tytułem zaczęła „przypominać więzienie”.
Rok 2026 może być wyjątkowy dla fanów Rockstara – nie tylko ze względu na premierę GTA 6, ale także dlatego, że Bully, jedna z najbardziej nietypowych produkcji w dorobku studia, obchodzi 20-lecie. Choć tytuł ten nigdy nie osiągnął sukcesu na miarę Grand Theft Auto czy Red Dead Redemption, do dziś cieszy się statusem kultowej klasyki.
W nowym wywiadzie dla magazynu Retro Gamer (via GamesRadar+) deweloper Andrew Wood – artysta środowiskowy pracujący przy Bully – zdradził kulisy powstawania gry. Jego wspomnienia rzucają nowe światło na atmosferę w studiu, inspiracje stojące za fabułą i medialne kontrowersje, które towarzyszyły premierze.
Rockstar od zawsze był „dzieckiem kontrowersji”. Seria Grand Theft Auto od końca lat 90. wzbudzała kolejne debaty na temat brutalności w grach, a Manhunt wskazywano jako przyczynę morderstw w prawdziwym życiu. Jednak zapowiedź Bully w 2005 roku przebiła wszystko, co wówczas powstało.
Wszystkiemu winna była nazwa, która wywołała w mediach prawdziwą burzę. Przypomnijmy, że termin „bully” odnosi się zarówno do zjawiska przemocy rówieśniczej (bullyingu), jak i do osoby ją stosującej. Wielu komentatorów oskarżało Rockstar o promowanie agresji w szkołach. W Wielkiej Brytanii obawy były tak duże, że tytuł wydano pod łacińską nazwą Canis Canem Edit („pies zjada psa”), a dopiero późniejsze edycje przywróciły mu oryginalne miano.
Dla twórców całe to zamieszanie było jednak zabawne.
Szczerze mówiąc, w studiu śmialiśmy się z tych kontrowersji. Wszyscy robili wielką aferę z nazwy „Bully”, ale nie wiedzieli, że ostatecznie gra była wyrazem sprzeciwu wobec znęcania się – wspomina Wood.
Paradoksalnie, krytyka działała jak darmowa reklama.
Podobał nam się ten rozgłos, ponieważ pomagał nam sprzedawać gry. Ludzie wpadali w panikę z powodu czegoś, o czym tak naprawdę nic nie wiedzieli – dodaje deweloper.
I rzeczywiście, mimo burzliwej otoczki, sama gra wcale nie gloryfikowała szkolnych łobuzów. Wręcz przeciwnie – Jimmy Hopkins, choć początkowo sprawia wrażenie awanturnika, w trakcie fabuły regularnie staje w obronie słabszych i obnaża hipokryzję szkolnych klik.
Co ciekawe, ta perspektywa była mocno zakorzeniona w osobistych przeżyciach współzałożyciela Rockstara. Według Wooda wiele elementów fabuły stanowiło odniesienie do młodości Dana Housera, który w pewnym sensie projektował swoje doświadczenia na postać Jimmy’ego. Każdy z twórców miał zresztą własne wspomnienia związane z latami szkolnymi, dlatego gra tak trafnie uchwyciła stereotypy i konflikty znane każdemu, kto przeszedł przez system edukacji.
Choć efekt końcowy był wyjątkowy, droga do premiery Bully była dla deweloperów koszmarem. Według Wooda końcowe miesiące prac wiązały się z dramatycznym crunchem. Zespół funkcjonował praktycznie bez przerwy, dni pracy trwały nawet po 18 godzin, a tygodnie bez wolnego były normą.
Kiedy naciskaliśmy na wydanie gry, cofnięto nam przerwy na lunch i kolację. Dostarczano nam jedzenie do biura, ponieważ nie chciano, żebyśmy wychodzili! Dla wielu osób zaczęło to przypominać więzienie – opowiada Wood.
W efekcie atmosfera stawała się coraz bardziej napięta, rosły konflikty i zdarzały się przypadki załamań nerwowych. Niektórzy deweloperzy odchodzili, nie wytrzymując presji, inni – jak Wood – zostali, wierząc, że projekt okaże się czymś wyjątkowym.
Premiera w 2006 roku potwierdziła, że trud się opłacił. Bully zebrało pozytywne recenzje, a jego niepowtarzalne poczucie humoru i atmosfera szkoły z amerykańskiego przedmieścia do dziś wyróżniają je na tle innych gier Rockstara. Choć sprzedaż nie mogła równać się z GTA, produkcja szybko zyskała miano kultowej.
Dziś – niemal dwie dekady później – fani wciąż domagają się kontynuacji. Plotki o Bully 2 pojawiały się wielokrotnie, a w sieci można znaleźć m.in. fanowskie projekty remake’u. Jednak Rockstar nigdy nie potwierdził oficjalnie prac nad sequelem. Dan Houser, który odszedł ze studia w 2020 roku, zdradził jedynie, że gra nigdy nie doczekała się kontynuacji z powodu niewielkiej „przepustowości”.
GRYOnline
Gracze
Steam
0

Autor: Kamil Kleszyk
Na łamach GRYOnline.pl ima się różnorodnych tematyk. Możecie się zatem spodziewać od niego zarówno newsa o symulatorze rolnictwa, jak i tekstu o wpływie procesu Johnnego Deppa na przyszłość Piratów z Karaibów. Introwertyk z powołania. Od dziecka czuł bliższy związek z humanizmem niż naukami ścisłymi. Gdy po latach nauki przyszedł czas stagnacji, wolał nazywać to „szukaniem życiowego celu”. W końcu postanowił zawalczyć o lepszą przyszłość, co zaprowadziło go do miejsca, w którym jest dzisiaj.