Newsroom Wiadomości Najciekawsze Komiksy Tematy RSS
Wiadomość gry 11 marca 2023, 16:00

11 gier z otwartymi światami i powody, dla których gracze je porzucają

Otwarte światy w grach wideo mogą zmęczyć graczy – do tego stopnia, że nie kończą oni fabuły. Odpowiedź na pytanie: „Dlaczego?”, nie jest jednak oczywista. Przeanalizowaliśmy 11 gier i sprawdziliśmy, czemu są one porzucane.

Źródło fot. CD Projekt Red.
i

Dobrze zrealizowane otwarte światy w grach wideo potrafią przytłoczyć. Wiem, o czym piszę, gdyż nazbyt pieczołowicie eksplorując Ziemie Pomiędzy, odrobinę popsułem sobie pierwsze przejście Elden Ring. Mimo to ukończyłem najnowsze dzieło FromSoftware, a kolejne podejścia okazały się tylko lepsze.

Natomiast taki Assassin’s Creed: Odyssey wymęczył mnie niemiłosiernie i nie mam zamiaru do niego wracać. Z kolei trzeci Wiedźmin bawi mnie za każdym razem, gdy wcielam się w Geralta z Rivii.

Dlaczego tak się dzieje? Co sprawia, że przy jednych grach oferujących otwarty świat możemy bawić się bez końca, a inne z ledwością kończymy – bądź nie robimy tego wcale? Postanowiłem porównać 11 produkcji z ostatnich lat i sprawdzić, jaki odsetek graczy je ukończył. Podjąłem także próbę ustalenia tego, dlaczego ta sztuka nie udała się przeważającej części społeczności.

11 gier z otwartymi światami – porównanie odsetków ukończenia

Jak dużej? Uogólniając, można stwierdzić, że do finałów gier osadzonych w rozległych, otwartych światach dociera średnio co trzeci gracz. Szczegółowe dane z porównanych gier znajdziecie na poniższej grafice. Wzięte pod uwagę tytuły to (informacje o ich czasach przejścia za HowLongToBeat.com):

11 gier z otwartymi światami i powody, dla których gracze je porzucają - ilustracja #1

Źródło grafiki w tle: CD Projekt Red.

PRZYPISY:

1 – dane dotyczą standardowej wersji Wiedźmina 3 na PS4 oraz Complete Edition na PS5. W PS Store dostępne są jeszcze dwie edycje: północnoamerykańska (odsetek graczy, którzy ją ukończyli, wynosi 21,8%) i GOTY (28,8%).

2 – odsetek podany w nawiasie dotyczy wersji dedykowanej XSX/S.

3 – dane dotyczą tylko ósmej i dziewiątej generacji konsol. Na PS3 grę ukończyło 28,8% graczy, a na X360 31,4%.

4 – dane dotyczą The Elder Scrolls V: Skyrim Special Edition oraz The Elder Scrolls V: Skyrim Anniversary Edition. Wypuszczoną w 2011 roku oryginalna wersję gry ukończyło 31,5% graczy na PC, 29,1% na PS3 i 30,5% na X360.

5 – oprócz „zwykłej” wersji Kingdom Come: Deliverance, którą można wzbogacić o DLC, w PS Store są dostępne jeszcze dwie: „zwykła” wersja japońska oraz takież wydanie Royal Edition. Tę pierwszą ukończyło 15,8% graczy, natomiast to drugie 10,4%.

Pierwsze, co rzuca się w oczy, to – wbrew temu, co mogłoby się wydawać – że odsetek graczy, którzy kończą daną produkcję, nie zawsze jest odwrotnie proporcjonalny do średniego czasu, jakiego ta czynność wymaga. Elden Ring jest najdłuższą z porównywanych gier, a jednocześnie najczęściej kończoną (co nie przeszkodziło mu w zostaniu najczęściej porzucaną produkcją 2022 roku).

Z jednej strony można by to wytłumaczyć świeżością tego tytułu. Od jego premiery minął dopiero rok – nasze podsumowanie tego okresu znajdziecie tutaj – więc łatwo założyć, że w Elden Ring zagrali głównie fani soulslike’ów FromSoftware. Z drugiej strony najnowsze dzieło Japończyków sprzedało się w tak dużym nakładzie, iż niemal na pewno sięgnęły po nie rzesze graczy, które do tej pory omijały produkcje Hidetaki Miyazakiego i spółki.

Poza tym, jeśli „efekt świeżości” wyraźnie rzutowałby na statystyki, Skyrim byłby najczęściej kończoną z powyższych gier. Mieści się zaś w czołówce listy tylko, jeśli weźmiemy pod uwagę wszystkie wydania gry Bethesdy, które ukazały się od 2011 roku (patrz ramka „Legenda” pod grafiką).

Dlaczego gracze porzucają gry z otwartymi światami?

Przyjrzyjmy się teraz poszczególnym tytułom i – bazując na opiniach społeczności – ustalmy, czemu kończy je relatywnie niewielki odsetek graczy.

Elden Ring

Oczywistą przyczyną zaprzestania zabawy w Elden Ring bywa wysoki poziom trudności gry. Wprawdzie FromSoftware dołożyło starań, aby gracze mogli zmniejszyć bądź zwiększyć wyzwanie, które chcą podjąć, niemniej tytuł w dalszym ciągu jest wymagający.

Nie pomaga również jego długość. Sporo osób zwraca uwagę, że zrezygnowało z grania po dotarciu do Ognistego olbrzyma. Poddały się więc niejako na zakręcie na ostatnią prostą. Niemniej boss ten rzeczywiście może napsuć nieco krwi, podobnie jak spotykany później Duet boskiej skóry, Maliketh czy finałowe starcie (o opcjonalnej Malenii nie wspominając).

Społeczność zwraca uwagę na jeszcze jeden aspekt, mianowicie, że na pewnym etapie rozwój postaci w Elden Ring staje się bardzo powolny. Kolejne poziomy doświadczenia tylko nieznacznie zwiększają statystyki naszej postaci, natomiast broń, której używamy, najczęściej jest już maksymalnie ulepszona. Co za tym idzie – zaczyna nam brakować mniejszych celów i jeśli nie zamierzamy testować różnych buildów postaci, nuda może wkraść się dość szybko.

Wiedźmin 3: Dziki Gon

Po pewnym czasie potrafi znudzić również rodzimy Wiedźmin 3: Dziki Gon. Większość graczy jest jednak zachwycona produkcją studia CD Projekt Red. Wielu twierdzi, że została ona zaprojektowana tak, iż pozwala doświadczać świetnych opowieści, w zasadzie pomijając wątek główny.

Bogactwo wysokiej jakości zadań pobocznych może przytłoczyć. Zwłaszcza że poszukiwania Ciri – jeśli nie pędzimy na łeb, na szyję jej tropem – wydają się rozciągnięte i łatwo schodzą na dalszy plan. Historie pojedynczych questów można zaś poznać podczas jednej sesji z grą. Czyżby zatem „Redzi” dali graczom zbyt dużo swobody?

Cyberpunk 2077

Niewykluczone – jeśli bowiem porównamy scenariusz Dzikiego Gonu do tego z Cyberpunka 2077, okaże się, że w tym drugim przypadku na odbiorcach ciąży dużo większa presja wykonywania zadań głównych i pomijania questów pobocznych. Mam tu oczywiście na myśli pogarszający się stan zdrowia V. Niektórzy gracze twierdzą wręcz, że czuli nieodpartą potrzebę znalezienia pomocy dla protagonisty / protagonistki.

Czemu zatem znalazła (no, powiedzmy) ją jedynie co trzecia, co czwarta osoba? Wydaje się, iż nie przypadkiem najwyższy odsetek graczy ukończył Cyberpunka 2077 na PC. W końcu wersję tę od premiery trapiło najmniej problemów. Ba, w sieci można natknąć się na zadane w 2022 roku pytania o to, czy „Cyber” jest już grywalny na konsolach.

The Elder Scrolls V: Skyrim

Z kolei w Skyrima można zagrać dosłownie na wszystkim. Choć nie wątpię, że TES V w wersji Special Edition czy Anniversary Edition sprzedał się dobrze, zamieszczone na grafice dane pokazują, iż wydania te nie były kończone zbyt często. Co innego oryginał z 2011 roku (patrz ramka Przypisy pod tabelą). Tego ukończyła mniej więcej jedna trzecia graczy – niezależnie od platformy.

Dlaczego nie więcej? Najczęściej wskazywanymi powodami niezobaczenia finału gry są w tym przypadku oddanie się eksploracji bądź innym czynnościom (podziwianiu widoków czy podążaniem za lisami) i pragnienie, by opowieść nie przestawała trwać. Niemniej wiele osób uważa, że to właśnie przeciętność wątku głównego sprawiła, iż porzuciły Skyrima. To, a także zmęczenie grą – jest w końcu dość długa. Na PC istotnym czynnikiem okazała się także mnogość dostępnych modów.

GTA V

Do relatywnie niskiego odsetka ukończenia GTA V przyczyniła się zaś popularność GTA Online. Po co przechodzić fabułę, skoro można grać w sieci?pyta retorycznie wielu graczy. Ze stwierdzeniem tym niejako korespondują dane z PS3 i X360, które znajdziecie w ramce pod tabelą. Na te platformy GTA V ukazało się w pierwszej kolejności, a tryb online zadebiutował jakiś czas po premierze właściwej gry. To miało dać posiadaczom konsol siódmej generacji czas na przejście gry. Później mogli już nie widzieć powodu, aby to (ponownie) zrobić.

Red Dead Redemption 2

Red Dead Online nie osiągnęło takiego sukcesu, jak GTA Online, toteż nie zaważyło w równym stopniu na częstości przechodzenia Red Dead Redemption II. Tę zmniejszyły zaś oddany z pietyzmem realizm – każda czynność, nawet przeszukiwanie ciała, trwa długo – a także wielość misji stricte ekspozycyjnych (takich jak wyprawa na ryby z Dutchem i Hosseą). Co jednak ciekawe, istnieje spora grupa graczy, twierdzących, iż nie kończą RDR2, gdyż wolą podróżować po świecie gry, niż poznawać historię.

11 gier z otwartymi światami i powody, dla których gracze je porzucają - ilustracja #2
Po co fabuła, jak można zwiedzać? Źródło: Rockstar Games.

Assassin’s Creed: Odyssey

Eksploracja okazała się zaś tym elementem Assassin’s Creed: Odyssey, który sprawił, że wielu graczy porzucało przygodę w starożytnej Grecji. Na pewnym etapie odkrywanie świata męczy, w szczególności zaś pływanie statkiem – twierdzą gracze. W skoncentrowaniu się na historii nie pomagają również trzy wątki fabularne, pełne przeciętnych misji. Ponadto wiele osób odrzuciła powtarzalna, wyczerpująca formuła oraz konieczność grindu, gdy nasza postać nie ma odpowiedniego poziomu, wymaganego, aby rozpocząć daną misję.

Kingdom Come: Deliverance

O ile jednak zadania w AC: Odyssey są relatywnie łatwe, o tyle część graczy uważa, że Kingdom Come: Deliverance jest zbyt trudne. Oczywiście nie w takim znaczeniu jak Elden Ring – po prostu nie wiedzą, co mają robić w danej chwili, a nie chcą korzystać z poradników. Niemniej inni zwracają uwagę, że choć gra Warhorse Studios nie prowadzi „za rączkę” jak większość współczesnych produkcji, to daje dość wskazówek, by się w niej nie zgubić.

Niewykluczone, że na odbiorze gry zaważa jej realizm – w tym system walki, do którego trzeba się przyzwyczaić. Dość wymowny jest już fakt, iż co piąty gracz na Steamie nie ukończył pierwszego zadania fabularnego, które – w porównaniu choćby do wątku Białego Sadu z Wiedźmina III – jest dość krótkie.

Horizon: Zero Dawn

Jeśli zastanawiacie się, co na tej liście robią aż dwie odsłony serii Horizon, spieszę wyjaśnić, że postanowiłem zamieścić je obie, aby porównać tytuł ekskluzywny Sony w pełnym tego słowa znaczeniu (Horizon: Forbidden West) z takim, który trafił na PC (Horizon: Zero Dawn). Okazuje się, iż posiadacze „blaszaków” licznie ograli pierwszą przygodę Aloy.

Niewykluczone, że sporą ich część stanowią gracze konsolowi. Wśród opinii społeczności można znaleźć stwierdzenia, jakoby walka za pomocą pada (kontrolera) była zbyt trudna, co nie pozwala nabrać odpowiednio wysokich umiejętności. Wiele osób mogło zatem spróbować swoich sił ponownie – tym razem na klawiaturze i myszy.

Poniekąd może to wynikać z faktu, że pierwszy Horizon nie do końca spełnił ich przedpremierowe oczekiwania. Zamiast typowej gry akcji otrzymaliśmy bowiem tytuł oferujący system walki mocno inspirowany serią Monster Hunter, a fabuła jako taka okazała się mniej ciekawa niż lore.

11 gier z otwartymi światami i powody, dla których gracze je porzucają - ilustracja #3
Dwójka jest kończona częściej niż jedynka – przynajmniej na razie. Źródło: Sony Interactive Entertainment.

Horizon: Forbidden West

Można jednak uznać, że w przypadku sequela gracze wiedzieli już, czego się spodziewać. Odsetek osób, które ukończyły Horizon: Forbidden West, jest całkiem wysoki. Ba, jest wyższy niż w przypadku jedynki. Dlaczego? Wydaje się, że po grę sięgnęli głównie najwięksi fani pierwowzoru i nieco ponad rok po premierze baza graczy H:FD jest sporo mniejsza od tej, która weszła w posiadanie części pierwszej (rozdawanej za darmo, przypomnijmy). Łatwiej więc o wyższy odsetek.

Warto dodać, że liczba graczy, którzy ukończyli dwójkę, zwiększała się powoli. „Winnym” tego stanu rzeczy najpewniej jest Elden Ring, który ukazał się zaledwie tydzień po Horizon: Forbidden West. Dzieło FromSoftware okazało się jednak znacznie większym sukcesem, który przełożył się również na zainteresowanie graczy.

Halo Infinite

Halo Infinite, czyli tytuł ekskluzywny Microsoftu, prezentuje się raczej kiepsko na tle hitów Sony – mimo że jest to najkrótsza gra na naszej liście. Przyczyn tego stanu rzeczy gracze upatrują w dostępności produkcji w usłudze PC/Xbox Game Pass – dużo osób mogło sprawdzić nowe Halo, lecz szybko je porzucić, gdyż w abonamencie czekały kolejne nowe produkcje (np. Forza Horizon 5). Z pewnością nie pomaga również fakt, że mamy do czynienia z szóstą główną odsłoną serii, na której lore składa się ponad 30 książek.

Nie bez znaczenia jest również darmowość trybu sieciowego. Brak konieczności zakupu gry sprawia, iż nikt nie zacznie przechodzić kampanii niejako przy okazji, bo i tak już za nią zapłacił – a Game Passa przecież nie każdy ma. Najczęściej wskazywanym powodem jest zaś brak kanapowego trybu kooperacji, z którego studio 343 Industries postanowiło zrezygnować, aby rozwijać multiplayer. Dużo graczy poczuło się oszukanych i nie będąc w stanie przejść kampanii fabularnej Halo Infinite tak, jak w poprzednich odsłonach – tj. w co-opie – najwyraźniej postanowiło nie robić tego wcale.

A jak to jest u Was z grami osadzonymi w otwartych światach? Kończycie je? Jeśli nie – dlaczego? Przeszliście produkcje omówione powyżej? Dajcie znać w komentarzach.

Hubert Śledziewski

Hubert Śledziewski

Zawodowo pisze od 2016 roku. Z GRYOnline.pl związał się pięć lat później – choć zna serwis, odkąd ma dostęp do Internetu – by połączyć zamiłowanie do słowa i gier. Zajmuje się głównie newsami i publicystyką. Z wykształcenia socjolog, z pasji gracz. Przygodę z gamingiem rozpoczął w wieku czterech lat – od Pegasusa. Obecnie preferuje PC i wymagające RPG-i, lecz nie stroni ani od konsol, ani od innych gatunków. Kiedy nie gra i nie pisze, najchętniej czyta, ogląda seriale (rzadziej filmy) i mecze Premier League, słucha ciężkiej muzyki, a także spaceruje z psem. Niemal bezkrytycznie kocha twórczość Stephena Kinga. Nie porzuca planów pójścia w jego ślady. Pierwsze „dokonania literackie” trzyma jednak zamknięte głęboko w szufladzie.

więcej