Star Wars: Return Of The Jedi (1983) – śmierć Lorda Vadera. Imponujące CGI, o którym nie mieliście pojęcia
- Przedziwne efekty specjalne, o których nie mieliście pojęcia
- Iron Man 3 (2013) – ostatnie sceny filmu
- Wielki Gatsby (2013) – sztuczna posiadłość
- Star Wars: Return Of The Jedi (1983) – śmierć Lorda Vadera
- Avengers: Infinity War (2018) – nakładka na oko Thora
- E.T. (1982) – E.T. wraca do domu
- Maczeta (2010) – Sartana Rivera bierze prysznic
- Tajemnica Brokeback Mountain (2005) – wypasanie owiec
- Titanic (1997) – woda wdzierająca się na pokład
- Zodiak (2007) – widoki na San Francisco
Star Wars: Return Of The Jedi (1983) – śmierć Lorda Vadera

- Co to za film: Ostatnia część kultowej, najstarszej trylogii Star Wars George’a Lucasa
- Reżyser: Richard Marquand
- Kto występuje w scenie: Sebastian Shaw i Mark Hamill
- Gdzie obejrzeć: Chilli, iTunes Store, VOD.pl
Jest to jeden z najstarszych filmów na naszej liście. Gwiezdne wojny George’a Lucasa w swoich czasach robiły absolutną furorę pod względem efektów specjalnych. Statki kosmiczne, miecze świetlne, broń laserowa i inne widowiskowe zjawiska zachwycały widzów. Zastosowanie przeróżnych wizualnych zabiegów oczywiście nie wzbudzało niczyich wątpliwości, ale okazuje się, że film był jeszcze kilkukrotnie udoskonalany, nawet po premierze. Nie każdy zdaje sobie sprawę z tego, jak bardzo Lucas był drobiazgowy.
Po premierze prequeli (1999, 2002 i 2005) producent zarządził dość specyficzną poprawkę. Pamiętacie może, czy umierający Lord Vader ma… brwi? W scenie z VI części (Powrót Jedi – 1983 rok) Sebastian Shaw ma je dość wydatne i krzaczaste. Kto by się spodziewał, że ten drobny szczegół będzie w późniejszych latach dość kłopotliwy?
W III części (Zemsta Sithów – 2005 rok) Anakin Skywalker po pojedynku z Obi Wanem wpada do rzeki lawy, przez co zostaje dotkliwie poparzony. Jego skóra i włosy są w praktyce zupełnie spalone, dlatego producent stwierdził, że jego brwi w „późniejszej” części są, no cóż, nie na miejscu. Na nowszych wydaniach (po 2004 roku) zostały komputerowo usunięte. Reżyser zwrócił uwagę nawet na tak pozornie nieistotną kwestię po to, by cała historia była jak najbardziej spójna! To tylko jeden z przykładów bardzo drobiazgowego udoskonalania własnego dzieła przez George’a Lucasa. Nie jest to może specjalnie spektakularny przykład sztuczek postprodukcji, ale z pewnością dość intrygujący. Tym bardziej że efekt jest naprawdę realistyczny, a praca na materiale nagranym 21 lat wcześniej na pewno nie była najłatwiejsza. Diabeł tkwi w szczegółach!