- Przedziwne efekty specjalne, o których nie mieliście pojęcia
- Iron Man 3 (2013) – ostatnie sceny filmu
- Wielki Gatsby (2013) – sztuczna posiadłość
- Star Wars: Return Of The Jedi (1983) – śmierć Lorda Vadera
- Avengers: Infinity War (2018) – nakładka na oko Thora
- E.T. (1982) – E.T. wraca do domu
- Maczeta (2010) – Sartana Rivera bierze prysznic
- Tajemnica Brokeback Mountain (2005) – wypasanie owiec
- Titanic (1997) – woda wdzierająca się na pokład
- Zodiak (2007) – widoki na San Francisco
Iron Man 3 (2013) – ostatnie sceny filmu

- Co to za film: Trzecia część serii o Tonym Starku, milionerze walczącym ze złem za pomocą skonstruowanych przez siebie cybernetycznych zbroi
- Reżyser: Shane Black
- Kto występuje w scenie: Robert Downey Jr.
- Gdzie obejrzeć: Chilli, iTunes Store, Player, VOD.pl, Canal+
Filmy Marvela słyną ze świetnych efektów specjalnych. Jak można sobie wyobrazić, w filmach superbohaterskich jest pod dostatkiem CGI. Supermoce, obracane w pył miasta, przeciwnicy z innych wymiarów… przez większość czasu aktorzy pracują po prostu na greenscreenie. I czasami to oni są jedynym prawdziwym elementem. Co jednak zrobić, gdy nawet ich zabraknie na planie?
Pod koniec zdjęć do trzeciej części Iron Mana odgrywający główną rolę Robert Downey Jr. poważnie skręcił sobie kostkę. Ponieważ w ostatnich scenach Tony Stark miał pojawić się w normalnym stroju, a jego twarz musiała być widoczna, nie było mowy o podstawieniu dublera. Prace zostały opóźnione aż o 6 tygodni, co zaczęło generować kolejne problemy. Stan aktora nadal nie pozwalał mu pojawić się na planie, dlatego producent zdecydował się na inne rozwiązanie.
Gdy film się w końcu ukazał, osoby zaznajomione z tematem myślały, że Downey Jr. po prostu wydobrzał i dał radę jakoś wystąpić w ostatniej sekwencji. W rzeczywistości aktora nie było wtedy na planie! Sceny zagrał dubler, na którego nałożono twarz komputerowo zrekonstruowaną z wykonanych później mockupów. Rezultaty były tak realistyczne, że większość widzów w ogóle nie miała pojęcia, że patrzy na render. O ile takie efekty jak np. odmładzanie czy postarzanie aktorów są dość oczywiste, o tyle zabieg ten był naprawdę zaskakujący i bardzo przekonujący. Gdyby nie otwarta postawa twórców, być może nikt nawet by się o nim nie dowiedział. Szkoda jednak byłoby nie pochwalić się tak świetną robotą, prawda?
Wklejanie w postprodukcji twarzy aktorów na ciała dublerów jest powszechnym zabiegiem. Z takiego rozwiązania skorzystano np. w Grze o Tron, w scenie słynnego „walk of shame” w wykonaniu Cersei Lannister. Lena Headey nie zdecydowała się na nagi przemarsz. Połączono więc ujęcia, w których rzeczywiście znajdowała się aktorka (zapewne ubrana w zielony kombinezon), z tymi wykonanymi przez dublerkę. Taka technika łączenia jest jednak o wiele łatwiejsza niż to, czego dokonano w Iron Manie. Twarz Roberta Downeya Jr. została nie „wklejona”, ale wygenerowana komputerowo.