Łowca androidów (Blade Runner). Filmy, które pokochaliśmy po latach
- Prequele Star Wars i inne filmy, które pokochaliśmy po latach
- Batman i Robin (Batman & Robin)
- Dawno temu w Ameryce (Once Upon a Time in America)
- Contagion – Epidemia strachu
- Casablanca
- Łowca androidów (Blade Runner)
- Podziemny krąg (Fight Club)
- Coś (The Thing) - i inne horrory Carpentera
- Spider-Man 3
- Donnie Darko
Łowca androidów (Blade Runner)

- Co to: Paradoksalnie uniwersalny film o androidach i ich walce o wolność
- Rok produkcji: 1982
- Reżyser: Ridley Scott
- Rotten Tomatoes: 90% / 91%
- Metacritic: 84/8.7
- Gdzie obejrzeć: Chili, iTunes Store, Rakuten
- Box office: 41,5 miliona dolarów
Ridley Scott jest nieprzewidywalny bardziej niż Płotka w Wiedźminie 3. Nigdy nie wiadomo, czy podąży grzecznie za oczekiwaniami widzów, pozytywnie nie zaskoczy nowatorską szarżą gatunkową czy też nie utknie w miejscu, które ciężko uznać za właściwe dla reżysera tej klasy. Łowca androidów zdecydowanie mu jednak wyszedł. Film stworzony na podstawie genialnej powieści Philipa Dicka Czy androidy śnią o elektrycznych owcach? zachwyca nie tylko obsadą aktorską (czyli Rutgerem Hauerem, Harrisonem Fordem, Sean Young i Daryl Hannah), ale też niezwykle klimatycznymi ujęciami i nieprzewidywalnym scenariuszem.
Film tak naprawdę na całe lata wyznaczył kierunek rozwoju ambitnego science-fiction. Proporcje akcji do klimatu stały się wzorem dla filmowców tworzących produkcje jeszcze na początku XX wieku. To kino, w którym każdy znajdzie coś dla siebie. Miłośnicy wrażeń estetycznych pozachwycają się wyrazistą scenografią i wspaniale wysmakowanymi kadrami, wielbiciele fabularnych niuansów powzdychają do scenariusza, a fani Harrisona Forda będą mogli oglądać… dużo Harrisona Forda. Wilk syty i, nomen omen, owca cała. Tak przynajmniej wydaje się nam z perspektywy 2021 roku. W 1982 film jednak wcale nie cieszył się uznaniem widzów.
Wyniki w box office kompletnie rozczarowały twórców. Łowca androidów okazał się jedną z największych finansowych porażek roku. Krytycy wprawdzie wypowiadali się o dziele Scotta z uznaniem, ale tylko… jeżeli w ogóle o nim pisali. Bo wiele filmowych magazynów po prostu zignorowało film Scotta. Winę za ten fakt ponoszą w dużej mierze, jakżeby inaczej, producenci. Ale też chyba na taki film było po prostu jeszcze za wcześnie.
Zapewne największą popularność film zdobyłby w kinach w latach 90. Nie później i nie wcześniej. Bo sequel, skądinąd również świetne kino, pod względem finansowym podzielił los poprzednika. Mimo wysokich ocen krytyków i zadowolenia fandomu. Szkoda, bo przez to szanse na realizację części trzeciej są minimalne.

A może to po prostu klątwa tytułu? Świetna gra przygodowa, stworzona przecież w 1997 roku, a więc w momencie, w którym film został już dawno doceniony, również nie odniosła takiego sukcesu, na jaki zasługiwała. Chyba niektóre świetne rzeczy po prostu musimy uznać za warte uwagi dopiero po czasie.
