Batman i Robin (Batman & Robin). Filmy, które pokochaliśmy po latach
- Prequele Star Wars i inne filmy, które pokochaliśmy po latach
- Batman i Robin (Batman & Robin)
- Dawno temu w Ameryce (Once Upon a Time in America)
- Contagion – Epidemia strachu
- Casablanca
- Łowca androidów (Blade Runner)
- Podziemny krąg (Fight Club)
- Coś (The Thing) - i inne horrory Carpentera
- Spider-Man 3
- Donnie Darko
Batman i Robin (Batman & Robin)

- Co to: Nieco groteskowa historia walki Batmana i jego pomocników ze złoczyńcami w Gotham
- Rok produkcji: 1997
- Reżyser: Joel Schumacher
- Rotten Tomatoes: 11% /1 6%
- Metacritic: 28/5.6
- Gdzie obejrzeć: Chili, iTunes Store, Rakuten
- Box office: 238 milionów dolarów
Joel Schumacher to naprawdę dobry reżyser. Nakręcił cudownie klimatyczne Ognie świętego Elma, Telefon, Numer 23, Osiem milimetrów, miał też swój udział przy tworzeniu House of Cards. Zmarły niedawno filmowiec zdecydowanie wiedział, jak tworzyć produkcje, które docenią zarówno widzowie, jak i krytycy. Tym bardziej dziwi, że w 1997 stworzył takiego potworka jak Batman i Robin. A może film wcale nie jest taki zły, i to reżyser wykazał się iście wizjonerskim podejściem, tworząc dzieło, które zostanie docenione dopiero po przeszło 20 latach od powstania?
Obsada zapowiadała widowisko na najwyższym blockbusterowym poziomie. Batmana zagrał George Clooney, Robina – wschodząca wówczas gwiazda, czyli Chris O’Donnell, w Poison Ivy wcieliła się Uma Thurman, w Mr. Freeze’a – Arnold Schwarzenegger, zaś w Batgirl – Alicia Silverstone. Niestety, kiepski scenariusz i wyjątkowo drętwe dowcipy nie dały aktorom pola do popisu. George Clooney został zapamiętany głównie jako właściciel efektownie sterczących z batmanowego kostiumu sutków (o bat-karcie kredytowej nie wspomnę…), a Arnold Schwarzenneger bardziej śmieszył niż przerażał. Najlepiej oceniono wówczas Umę Thurman, choć faktem jest, że dziwaczny nawet jak na ten film design jej kostiumu skutecznie odwracał uwagę od aktorskich popisów gwiazdy Kill Billa.
Dlaczego więc po latach Batman i Robin ma coraz więcej fanów? Zapewne ze względu na nostalgię. Trendy współczesnego kina superbohaterskiego (czy może szerzej – komiksowego) wyznacza dziś MCU. Dziś nikt już nie wyłoży większej kasy na produkcję pokroju tej Schumacherowskiej. A może na takie filmy też powinno być miejsce w XXI wieku? W końcu Batmanowi i Robinowi ciężko odmówić oryginalności czy wyrazistego stylu wizualnego. Może kiczowatego, ale w sumie całkiem bliskiego komiksowemu oryginałowi (no dobra, przynajmniej temu sprzed kilkudziesięciu lat). Campowość i przerysowanie, które przyczyniły się do porażki filmu w 1997 roku, dziś sprawiają, że zyskał on swoje drugie życie.
