Casablanca. Filmy, które pokochaliśmy po latach
- Prequele Star Wars i inne filmy, które pokochaliśmy po latach
- Batman i Robin (Batman & Robin)
- Dawno temu w Ameryce (Once Upon a Time in America)
- Contagion – Epidemia strachu
- Casablanca
- Łowca androidów (Blade Runner)
- Podziemny krąg (Fight Club)
- Coś (The Thing) - i inne horrory Carpentera
- Spider-Man 3
- Donnie Darko
Casablanca

- Co to: Losy mrukliwego samotnego strzelca wplątanego w wojenną intrygę szpiegowską
- Rok produkcji: 1942
- Reżyser: Michael Curtiz
- Rotten Tomatoes: 99% / 95%
- Metacritic: 100/8.9
- Gdzie obejrzeć: Chili, iTunes Store, Rakuten
- Box office: 4,4 miliona dolarów
Gdybym umieścił ten film w zestawieniu opublikowanym na amerykańskim portalu, popełniłbym niewybaczalne faux pas. Historia Ricka Blaine’a, odgrywanego przez uwielbianego zarówno wówczas, jak i dziś Humphreya Bogarta, i Ilsy Lund Laszlo wykreowanej przez zjawiskową Ingrid Bergman od samego początku była w Stanach Zjednoczonych niezwykle popularna. Casablanca zebrała całkiem niezłe wpływy w box office (trochę ponad 4 miliony dolarów w czasie II wojny światowej można było uznać za sukces), została dobrze oceniona przez krytyków i pokochana przez widzów. Lecz nie na całym świecie.
Polscy widzowie w przeważającej większości nie mieli oczywiście nawet okazji zobaczyć filmu w ciągu kilku lat od premiery. II wojna światowa nie dotknęła kinematografii amerykańskiej nawet w porównywalnym stopniu tak, jak uczyniła to z europejską. Nie dość, że w szaleństwie zniszczenia wywołanym przez nazistowskie Niemcy i w obliczu śmierci milionów ludzi niemal żadni twórcy nie mieli możliwości (ani chęci) tworzenia niezależnych obrazów filmowych, to jeszcze możliwość ich oglądania została na terenach okupowanych mocno ograniczona. W kinach puszczano w zasadzie tylko propagandowe wydmuszki. A Casablanca nie dość, że nakręcona została przez Amerykanów, to jeszcze miała przecież wydźwięk silnie antyhitlerowski.
Nawet po II wojnie światowej nie od razu doceniono film. Europejczykom nie podobało się amerykańskie podejście do opowieści o okropieństwie tamtych czasów. Polacy z kolei obruszyli się na kilka nieścisłości historycznych. Po latach jednak wybaczono Casablance te uchybienia. Dziś, jeżeli mówi się o kinie lat 40., zawsze wspomina się właśnie ten film z Bogartem. I ciężko się dziwić – mimo upływu czasu wciąż ogląda się go świetnie. A ostatnia scena niezmiennie wzrusza nawet najbardziej odpornych na filmowe melodramaty.
