Najlepsze recastingi - postacie, które zyskały na zmianie odtwórcy
Dziś mało kto wyobraża sobie Hulka innego niż z twarzą Marka Ruffalo. Na początku grał go jednak (już w ramach MCU!) Edward Norton. Scarlett Johansson wcale nie miała pojawić się u boku Phoenixa w Her, a Indiana Jones miał wyglądać jak Tom Selleck.
Spis treści
- Najlepsze recastingi - postacie, które zyskały na zmianie odtwórcy
- Gyllenhaal za Holmes w nolanowskich Batmanach
- Michael J. Fox prawie nie zagrał w Powrocie do przyszłości
- Ona bez Scarlet Johansson? To prawie się stało!
- Cox, Hopkins, Mikkelsen, czyli co jeden kanibal to lepszy
- Aragorn bez twarzy Viggo
- Jak War Machine zmienił sobie ciało
- Norton vs Ruffalo, czyli Hulków dwóch
- O tym, jak Lohan próbowała zachować wizerunek grzecznej dziewczyny
- Anakin mógł nie być Christensenem
Michael J. Fox prawie nie zagrał w Powrocie do przyszłości
- O jaką postać chodzi: Marty McFly
- Kogo zatrudniono do jej zagrania na początku: Erica Stoltza
- Kto z sukcesem go zastąpił: Michael J. Fox
- Film, w którym pierwszy raz w tej roli się pojawił: Powrót do przyszłości (1985)
- Gdzie go obejrzeć: Amazon Prime Video, Chili, iTunes Store, Netflix, Rakuten
Duet Christopher Lloyd i Michael J. Fox okazał się strzałem w dziesiątkę. Trzy części Powrotu do przyszłości nie tylko świetnie się sprzedały (franczyzowe gadżety zresztą zarabiają pieniądze dla wytwórni nawet dziś), ale i na stałe zapisały w historii kinematografii. Nie wszyscy jednak wiedzą, że w Marty’ego nie tylko miał na początku wcielić się Eric Stoltz, ale nawet to zrobił. Na planie filmu spędził aż 5 tygodni!
Robert Zemeckis, twórca hitu science-fiction sprzed lat, nie miał do jego gry większych technicznych zastrzeżeń. Tyle że kreacji młodego aktora brakowało komediowego zacięcia. A tego właśnie oczekiwał reżyser. Z tego względu zdecydowano się na angaż Michaela J. Foxa. Z materiału nagranego ze Stoltzem w ostatecznej wersji filmu ostały się jednak prawdopodobnie dwie sceny. Prawdopodobnie, bo sam scenarzysta przyznał niedawno, że nie jest pewien, czy na krótkich ujęciach z boku widać Foxa, Stoltza, czy jednego z kaskaderów. Nie ma to jednak żadnego znaczenia dla konstrukcji fabularnej.
Michael J. Fox, ograniczający w ostatnich latach swoją aktywność aktorką ze względu na dolegliwości związane z chorobą Parkinsona, potrafił doskonale zbalansować swoją kreację. Udało mu się bywać zabawnym, jednocześnie nie popadając w autoparodię, dojrzewać na oczach widzów i… sugestywnie flirtować ze swoją przyszłą matką. Aż szkoda, że nie zobaczyliśmy go w dłuuugo oczekiwanej przez fanów, lecz nigdy niebranej na poważnie pod uwagę „czwórce”.