- Kino masowego rażenia. Najlepsze filmy o katastrofach nuklearnych
- Godzilla (Gojira)
- Peacemaker (The Peacemaker)
- Projekt Manhattan (Fat Man and Little Boy)
- A gdy zawieje wiatr (When the Wind Blows)
- Chiński syndrom (The China Syndrome)
- Ostatni brzeg (On the Beach)
- Nazajutrz (The Day After)
- Śmierć przychodzi o świcie (By Dawn’s Early Light)
- Czerwona linia (Fail-Safe)
Ostatni brzeg (On the Beach)

- Co to: historia miłosna w czasach apokalipsy
- Ile w tym fantastyki: fantastyki nie stwierdzono
- Rok produkcji: 1959
- Gdzie obejrzeć: iTunes Store
W przeciwieństwie do Chińskiego syndromu Ostatni brzeg wygląda na papierze całkiem intrygująco. Bo kto inny wpadłby w latach 50., czyli dekadzie największych amerykańskich melodramatów, na pomysł przedstawienia dystopicznej wizji niedalekiej przyszłości, w której bomba atomowa pozbawiła życia miliony istnień (z wyjątkiem tych w Australii, ale to tylko kwestia czasu). Ponadto głównym miejscem akcji jest łódź podwodna, a umówmy się – nie jest to jeszcze epoka takich filmów jak Polowanie na Czerwony Październik z Seanem Connerym.
To wszystko to jednak zwykła przykrywka służąca wyższemu, choć zapewne komercyjnemu celowi – opowiedzeniu kolejnej historii miłosnej, ale tym razem w świeżej scenerii. Obsadę zasiliły bardzo popularne wówczas nazwiska – Gregory Peck w roli głównej (jako kapitan statku) uwodził przepiękną Avę Gardner, a znany z Hitchcockowskiej Psychozy Anthony Perkins oraz Donna Anderson zagrali w tym filmie małżeństwo. Grupie tej towarzyszył natomiast król musicali i mistrz stepowania – Fred Astaire.
Wiadomo, z taką ekipą można kraść konie oraz pieniądze amerykańskich widzów. Ostatni brzeg spełniał wszystkie podstawowe wymogi, by podbić światowe kina. I rzeczywiście reklamowano go jako największy hit 1959 roku. Za tym tanim melodramatyzmem kryje się jednak coś więcej. Trzeba bowiem pamiętać, że wówczas katastrofa nuklearna, hmm, może nie wisiała w powietrzu, ale ludzie byli ją sobie w stanie wyobrazić. I jak odpędzić te przerażające, pesymistyczne myśli? Ano twórcy podpowiadają: wystarczy uwierzyć w siłę miłości. Może i banał, ale znacie lepsze wyjście?
40 LAT PÓŹNIEJ
W 2000 roku Russell Mulcahy (czyli reżyser takich serialowych hitów dla nastolatków jak 13 powodów czy Teen Wolf: Nastoletni wilkołak) nakręcił remake Ostatniego brzegu. Trafił on jedynie do dystrybucji telewizyjnej, przez co większość fanów oryginału zapewne nie słyszała o jego istnieniu. Opinie krytyków i widzów są zaskakująco pozytywne, niemniej ostrzegają przed depresyjnym tonem tego dzieła. Ale to raczej jego zaleta.
