A gdy zawieje wiatr (When the Wind Blows). Najlepsze filmy o katastrofach nuklearnych
- Kino masowego rażenia. Najlepsze filmy o katastrofach nuklearnych
- Godzilla (Gojira)
- Peacemaker (The Peacemaker)
- Projekt Manhattan (Fat Man and Little Boy)
- A gdy zawieje wiatr (When the Wind Blows)
- Chiński syndrom (The China Syndrome)
- Ostatni brzeg (On the Beach)
- Nazajutrz (The Day After)
- Śmierć przychodzi o świcie (By Dawn’s Early Light)
- Czerwona linia (Fail-Safe)
A gdy zawieje wiatr (When the Wind Blows)

- Co to: wzruszająca animacja o umierających małżonkach w podeszłym wieku
- Ile w tym fantastyki: znajdzie się tu parę surrealistycznych i onirycznych scen
- Rok produkcji: 1986
- Gdzie obejrzeć: w TV lub na DVD
Tyle w tym zestawieniu poważnych pozycji aktorskich, a mnie najbardziej za serce chwycił film animowany. A gdy zawieje wiatr to dzieło pełne sprzeczności – ciepłe i ponure zarazem. Przedstawia ostatnie dni z życia starszego małżeństwa, które zdołało przetrwać obie wojny. Ba, para ta wiąże z nimi w miarę ciepłe wspomnienia, bowiem wychowywała podczas nich swoje dzieci, ale i po prostu przyzwyczaiła się do takich, a nie innych warunków życiowych. Teraz musi jednak przygotować się mentalnie na trzeci, w ich odczuciu, globalny konflikt, który w rzeczywistości jest zrzuceniem bomby atomowej. Chyba każdy z nas wpadłby w panikę, prawda? Cóż, na pewno nie ci państwo.
Główni bohaterowie budują swój domowy bunkier i przygotowują tygodniowe zapasy w iście świątecznych nastrojach. Posługują się przy tym zaleceniami z rządowych ulotek rozdawanych cywilom, a przy okazji nie zamyka się im jadaczka. Ogólnie patrzą w przyszłość bardzo optymistycznie. Bomba, koniec końców, uderza, urocza sielanka zmienia się w prawdziwą szkołę przetrwania. Czasem nawet i tortury. Jesteśmy świadkami smutnej śmierci w męczarniach bezbronnych, ale kochających się ludzi. Seans pozostawia nas na szczęście z nutką nadziei.
Klasyczny, aczkolwiek bardzo elegancki rodzaj animacji połączono tu z techniką poklatkową, fotorealizmem oraz wstawkami dokumentalizowanymi. Wszystko pasuje do siebie jak ulał i zapada w pamięć – jest to naprawdę dzieło unikatowe. Szkoda tylko, że tak mało popularne i trudno dostępne.
