Piramidogłowy. 7 łotrów, których uwielbiamy, choć nie powinniśmy

6 sierpnia 2020

Piramidogłowy

Gdy się go raz zobaczy, trudno zapomnieć.

Gdzie go znajdziemy?

W Silent Hill 2, Silent Hill: Homecoming, kilku spin-offach, dwóch filmach kinowych i w automatach do pachinko.

Piramidogłowy, najbardziej ikoniczny element i tak już ikonicznej serii, to przykład tego, jak wiele może zdziałać dobry projekt postaci. Spotykamy go pierwszy raz w piwnicach opuszczonego budynku i od tamtej pory ów stwór (potwór?) podąża naszym śladem, pojawiając się w najmniej spodziewanych miejscach i próbując skrzywdzić nie tylko nas i innych uwięzionych w Silent Hill ludzi, ale nawet inne monstra. Piramidogłowy nie wygłasza zapadających w pamięć przemów – właściwie w ogóle nie mówi, a owo milczenie jest nawet bardziej przerażające, bo każe się domyślać, jaki głos mógłby wydobyć się spod tego hełmu. Trudno oprzeć się wrażeniu, że noszenie go sprawia ból. Tak samo nieporęczny jest jego miecz – wielki i toporny, tak ciężki, że trzeba wlec go za sobą, stawiając powolne, wymuszone kroki. Cała sylwetka Piramidogłowego jest nienaturalnie wygięta, jakby próbował zrównoważyć ciężar hełmu i ciągniętego po ziemi miecza. A jednak gdy trzeba, potrafi posługiwać się nim zaskakująco sprawnie. I nie można go zabić ani powstrzymać – można tylko przed nim uciekać.

Piramidogłowy to ucieleśnienie dręczącego Jamesa gniewu, poczucia winy i seksualnej frustracji wynikających z wieloletniej opieki nad śmiertelnie chorą żoną, długotrwałej traumy zwieńczonej morderstwem i utratą kontaktu z rzeczywistością. Silent Hill – i miasto, i marka – uwielbia prześladować ludzi. A my lubimy się temu przyglądać.

Czemu go polubiliśmy?

Są w popkulturze potwory, którym nie sposób odmówić – z braku lepszego słowa – charyzmy. Mówiąc wprost, są po prostu niesamowicie cool. Poza tym na tle innych stworzeń grasujących w Silent Hill Piramidogłowy ma tę przewagę, że jest mało... obleśny (przy tym, jak wygląda, to, co robi, bywa bardzo obleśne). Silent Hill straszy wizjami zdeformowanej, oślizgłej cielesności, zaś Piramidogłowy zdaje się posiadać pewną godność. Straszy, ale nie brzydzi.

No i nie ma co ukrywać – ten miecz jest super.

Na gościnnych występach w Dead by Daylight.

Bo każda potwora...

Tak, dobrze rozumiecie. Są ludzie, którzy patrzą na Piramidogłowego i widzą ciacho.

Może to ten rzeźnicki fartuch wyglądający jakby już, zaraz miał ześlizgnąć się z bioder?

Może klata godna Henry’ego Cavilla szykującego się do zostania wiedźminem? Może noszenie wielkiej piramidy na głowie stanowi gwarancję, że nie będzie nas zanudzał small talkiem...

Niektóre rzeczy powinny pozostać tajemnicą.