Plot twisty. 12 rzeczy, które Disney zrobił DOBRZE w Star Wars

- 12 rzeczy, które Disney zrobił dobrze w nowej trylogii Star Wars
- Scena spotkania Yody i Luke'a
- Leia jako rycerz Jedi
- Odsiecz rebeliantów
- Niejednoznaczni drugoplanowi antagoniści
- Droidy
- Młody Lando Calrissian
- Małomówny rewolwerowiec z dzieckiem
- Ahsoka Tano
- Pojedynki mistrzów Jedi
- Plot twisty
- Oprawa dźwiękowa
Plot twisty

Który to film/serial: Ostatni Jedi
Gdzie obejrzeć: Chili, iTunes Store, Rakuten, Vod.pl
To chyba najbardziej kontrowersyjny punkt na tej liście. Chociaż nawet w naszej redakcji nie panuje zgoda co do tego, czy plot twisty nowej trylogii mają jakikolwiek fabularny sens (ze śmiercią Snoke’a na czele), moim zdaniem to jeden z bardziej udanych elementów nowej trylogii. Poza powrotem Palpatine’a. Samą postać może i można było od biedy jakoś przywrócić do żywych, ale w taki sposób, by logicznie wynikało to z poprzednich dwóch części. A tak dostaliśmy może i wyczekiwany, ale jednak kompletnie wyciągnięty z… tylnej części Sitha pomysł wprowadzenia w pierwszych minutach wieńczącego trylogię filmu superzłola po kilkudziesięciu latach nieobecności. To zdecydowanie NIE BYŁ dobry plot twist. Ale niektóre z pozostałych już tak.
Nigdy nie wybaczę jednej z moich znajomych na popularnym serwisie społecznościowym, że postanowiła zepsuć zabawę innym, spojlerując finał Przebudzenia Mocy. Wystarczyły cztery krótkie słowa – SPOILER Han Solo nie żyje. Oczywiście już wcześniej pojawiały się plotki, że Harrison Ford chce pożegnać się z ikoniczną rolą, że twórcy w każdym z kolejnych filmów planują oddać hołd innemu bohaterowi starej trylogii, ale scena, w której Ben – Kylo zabija swojego ojca, wcale nie stała się przez to mniej zaskakująca. Han Solo, zawadiaka z błyskiem w oku, zawsze szczęśliwie wywijający się śmierci, nie żyje? To było naprawdę mocne.
W Skywalker. Odrodzenie poza nieumiejętnie wprowadzonym Palpatine’em nie pojawił się w zasadzie żaden znaczący plot twist (no dobra, może poza wyjaśnieniem pochodzenia Rey). Ostatni Jedi za to miał ich kilka. Jednym z nich była zdrada DJ-a. Sam spodziewałem się, że będzie to bardziej nowy Lando – cwaniaczek, który ostatecznie staje po właściwej stronie. Okazało się jednak, że tym razem twórcy zrezygnowali z realizacji oklepanego motywu. Zaskoczył także Luke, wygrywając po raz ostatni ze swoim uczniem (choć w zupełnie inny sposób, niż można się było tego spodziewać).
No i była jeszcze śmierć Snoke’a… Po Przebudzeniu Mocy byłem przekonany, że to on pozostanie głównym antagonistą całej trylogii. Po cichu liczyłem na to, że okaże się też cudownie zmartwychwstałym Darthem Plagueisem. Niektórzy obstawiali, że jest nim sam Palpatine (co w pewien sposób okazało się prawdą), inni, że to… Jar Jar Binks. Każdy jednak oczekiwał epickiego pojedynku Snoke’a z Rey, Kylo, Lukiem czy nawet ożywionym Anakinem na koniec trylogii. Johnson zaskoczył wszystkich, uśmiercając go w połowie filmu. Złamał tym samym niepisaną zasadę blockbusterów – jeżeli główny złol wcale nie jest głównym złolem, to i tak trzeba ujawnić to dopiero na końcu. Pamiętam, że śmierć Snoke’a była dla mnie jak kubeł zimnej wody, bo sprawiła, że w połowie seansu zmuszony zostałem do gorączkowego zastanawiania się nad możliwymi zakończeniami, do tej pory zupełnie abstrakcyjnymi. Rozumiem, że zabieg ten mógł się niektórym fanom nie spodobać – Johnson w ogóle kręci filmy, które się kocha albo których się nienawidzi, ale według mnie był to drugi najlepszy plot twist w historii Gwiezdnych wojen.

Jeden z największych plot twistów w historii całej popkultury to oczywiście ujawnienie przez Dartha Vadera pochodzenia Luke’a. Co ciekawe, słynne zdanie nie brzmi jednak „Luke, I’m your father”, a „No. I’m your father”, chociaż to ta pierwsza wersja stała się popularna w internetowych memach i utkwiła w świadomości widzów na całym świecie.