Droidy. 12 rzeczy, które Disney zrobił DOBRZE w Star Wars

- 12 rzeczy, które Disney zrobił dobrze w nowej trylogii Star Wars
- Scena spotkania Yody i Luke'a
- Leia jako rycerz Jedi
- Odsiecz rebeliantów
- Niejednoznaczni drugoplanowi antagoniści
- Droidy
- Młody Lando Calrissian
- Małomówny rewolwerowiec z dzieckiem
- Ahsoka Tano
- Pojedynki mistrzów Jedi
- Plot twisty
- Oprawa dźwiękowa
Droidy

Który to film/serial: Łotr 1. Gwiezdne wojny – historie
Gdzie obejrzeć: Chili, iTunes Store, Rakuten, Vod.pl
Można wiele zarzucać bohaterom wprowadzonym przez Disneya w nowej trylogii (i spin-offach), ale ciężko przyczepić się do droidów. Chociaż wydawało się, że po stworzeniu tak ikonicznej relacji jak ta pomiędzy C3-PO i R2-D2 nie da się wprowadzić żadnych wyrazistych bohaterów o robotycznej aparycji, to spece od designu stworzyli kilka prawdziwych perełek. Oczywiście głównie z myślą o sprzedaży figurek czy innych gadżetów, ale wcale nie musi to oznaczać, że niekolekcjonujący ich fan nie będzie czerpał funu z oglądania ich na wielkim (i małym) ekranie.
Humor, którym raczył widzów C3-PO, trochę się zestarzał – slapstickowe sceny z jego udziałem dobrze się nam kojarzą głównie ze względu na wymiar nostalgiczny. Przez kilkadziesiąt lat jednak blockbusterowe gagi wyewoluowały. Dlatego obok tych z udziałem C3-PO i R2-D2 twórcy postanowili umieścić kilka innych. W Łotrze świetnie sprawdził się w takiej roli K-2SO. Wskutek przeprogramowania jest on w stanie kompletnie zignorować rozkazy i etykietę, dzieląc się swoimi spostrzeżeniami nawet w najmniej odpowiednich momentach.
O BB-8 nie można z kolei powiedzieć wiele więcej ponad to, że jest słodki. A jako że nowa trylogia i tak jest przeładowana bohaterami pobocznymi, brak osobowości jest tu absolutnie zrozumiały. Mały, śmiesznie poruszający się droid to urocze dopełnienie Rey i Poe. Równie pocieszny, choć wprowadzony trochę na ostatnią chwilę D-O nawiązuje swoim designem do projektów ze starej trylogii, jednocześnie nie będąc ich kalką. Wizualnie prezentuje się niesamowicie, a czy zdążymy się do niego przywiązać – to okaże się w kolejnych filmach franczyzy. Bo co do tego, że takowe się pojawią, nie mam wątpliwości. Pytanie tylko, czy czas akcji pozwoli na wykorzystanie już wprowadzonych do uniwersum bohaterów.

Kolejną maskotką franczyzy stał się w finale gwiezdnej sagi Babu Frik. Pocieszny mały stwór naprawiający droidy świetnie wpasował się w klimat starej trylogii. I chociaż scena z odzyskiwaniem pamięci przez C3-PO była przez fanów krytykowana (poniekąd słusznie), mechanik podbił serca widzów. Nie zdziwiłbym się, gdyby powrócił, może nawet nie w filmach, a w którymś z seriali. Potencjał na wyrazistą kreację trzeciego planu ma ogromny.