Młody Lando Calrissian. 12 rzeczy, które Disney zrobił DOBRZE w Star Wars

- 12 rzeczy, które Disney zrobił dobrze w nowej trylogii Star Wars
- Scena spotkania Yody i Luke'a
- Leia jako rycerz Jedi
- Odsiecz rebeliantów
- Niejednoznaczni drugoplanowi antagoniści
- Droidy
- Młody Lando Calrissian
- Małomówny rewolwerowiec z dzieckiem
- Ahsoka Tano
- Pojedynki mistrzów Jedi
- Plot twisty
- Oprawa dźwiękowa
Młody Lando Calrissian

Który to film/serial: Han Solo: Gwiezdne wojny – historie
Gdzie obejrzeć: Chili, iTunes Store, Rakuten
Alden Ehrenreich od początku nie miał łatwego zadania. Tak naprawdę spisano go na straty na długo przed premierą filmu. Zarzucano mu, że nie ma doświadczenia, jest za niski, za miękki, za młody, za brzydki, za przystojny i na pewno nie poradzi sobie z rolą Hana Solo. Okazało się, że choć za mocno nie szarżował, zrobił to, co do niego należało – zaprezentował trochę inną, ale wciąż charakterną wersję ikonicznego przemytnika. Tyle że dla najzagorzalszych fanów Han Solo był tylko jeden. I bynajmniej nie nazywał się Alden Ehrenreich.
Znacznie cieplej środowisko przyjęło Donalda Glovera jako młodego Lando Calrissiana. Nie dość, że młody aktor faktycznie przypomina Billego Dee Willliamsa, to jeszcze odegrał swoją rolę naprawdę brawurowo. Jego Lando jest zupełnie wyluzowany, ale nie popada przy tym w komediową sztampę. Glover gra lekko, niby od niechcenia, jak gdyby tak naprawdę nie był urodzonym w XX wieku aktorem, a przemytnikiem z odległej galaktyki.
Cały zaś film wcale nie jest tak zły, jak mogłoby się wydawać. Jego główną wadą jest przewidywalność – o ile w Łotrze twórcy mogą zrobić z wprowadzonymi przez siebie postaciami wszystko, co chcą (przede wszystkim zaś je zabić – z czego zresztą skądinąd bardzo sumiennie się wywiązali), o tyle w Hanie Solo los głównych postaci był widzom doskonale znany. Prequele okazują się sukcesem w przypadku tak wielkich franczyz tylko wtedy, kiedy do opowiedzenia została naprawdę duża historia (sprawdziło się to w Zemście Sithów), a spin-offy wówczas, kiedy widzowie zdążyli się z bohaterami oswoić (jak w Wojnach klonów). Udany prequel spin-off to zaś naprawdę ciężki kawał chleba. Twórcy nie polegli, ale też nie zrobili furory. A fakt, że tak się stanie, był oczywisty już przed premierą. Szkoda, bo z chęcią zobaczyłbym znów na ekranie Donalda Glovera jako młodego Lando.