- 10 głupawych horrorów, które pokochaliśmy
- Mordercza opona – The Rubber
- Martwe zło (1981) – Evil Dead
- Kult (2006) – The Wicker Man
- Zemsta - Revenge
- Zejście 2 – The Descent: Part 2
- Wysyp żywych trupów – Shaun of the Dead
- Zombieland
- Ludzka stonoga 2 – The Human Centipede 2
- Troll 2
Kult (2006) – The Wicker Man

- Co to: starsze Midsommar w bardziej absurdalnym i mniej strasznym wydaniu
- Czy choć trochę straszy: kiedy pomyślicie, w czym potem grał Nicolas Cage
- Gdzie obejrzeć: Cineman
- Ocena na Rotten Tomatoes: 15%
Przyjmijmy na chwilę, że pracujecie jako producenci w jednej z hollywoodzkich wytwórni. Posłużmy się stereotypowym wyobrażeniem przedstawiciela takiego zawodu. Macie więc wielkie cygaro, wielkie biurko i równie wielkie biuro z widokiem na basen (a jakże, on też musi być wielki). Zastanawiacie się właśnie, czy ruszyć z produkcją kolejnej nawalanki ze Stevenem Seagalem, czy też przeznaczyć tych kilkanaście milionów na nowy film od DC. To trudna decyzja, bo zdajecie sobie sprawę, że w obu przypadkach skończy się to klapą, ale ta wytwórni przecież nie zaszkodzi. Tym bardziej że to nie Wasze pieniądze. Wciąż jednak się wahacie. I wtedy wchodzi on, cały na biało. Neil LaBute.
Mówi Wam, że ma świetny pomysł na film. W sumie to remake, ale nikt już o oryginale nie pamięta. Oto doświadczony przez życie szeryf dostaje osobiste zlecenie – musi odnaleźć córkę swojej byłej dziewczyny. Śledztwo w tej sprawie to dla niego nie tylko wyzwanie zawodowe, ale też pokuta i zadośćuczynienie. Przed laty nieumyślnie przyczynił się bowiem do śmierci pewnej dziewczynki, pod wieloma względami przypominającej poszukiwane dziecko. Niełatwo mu jednak będzie małą odszukać – mieszkańcy okolicy, w której miała zaginąć, nie są do niego przyjaźnie nastawieni. Co więcej, zdają się przynależeć do tajemniczej sekty oddającej cześć pradawnym pogańskim bóstwom. Szeryfowi coraz trudniej ocenić, co jest prawdą, a co kłamstwem, kto mu sprzyja, a kto chce zaszkodzić. Wydarzenia zaś przybierają stopniowo coraz bardziej groteskowy obrót...
Brzmi jak rewelacyjne ambitne kino mogące przy okazji na siebie zarobić? Brzmi. Więc dajecie Neilowi LaBute’owi szansę. On jednak robi film, który plasuje się gdzieś pomiędzy horrorem, dramatem i czarną komedią. Czy jest zły? Tak. Czy dobrze się go ogląda? Tak. Ale czy może dużo zarobić? Niekoniecznie. Po pierwsze ze względu na liczne niedoróbki techniczne, po drugie z uwagi na brak gatunkowej wyrazistości i w końcu po trzecie – ponieważ wbrew temu, co mówił Wam LaBute, fani wciąż pamiętają oryginalne dzieło z 1973 roku. A większość z nich nie może się pogodzić z samą ideą powstania remake’u. Tyle że to naprawdę urokliwy potworek z memicznymi scenami, które przeszły do historii dzięki ekspresji grającego główną rolę Nicolasa Cage’a. Nie żałujecie więc tych kilkunastu milionów. W końcu nawet nie były Wasze...
